[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Corinne przygryzła mocno dolną wargę, aby się obudzić."Musiałeś być poetąw innym życiu.Albo żigolakiem.Pozostań tam, Dayan.Nie pozwolę ci nakolejne przytulanie"."Nie chcę być twoim przyjacielem, fałszywie przyciągając cię do siebie,"powiedział cicho, bez upiększeń, skromnie, niemal pokornie."Czasami kobietymyślą że chcą mnie tylko dlatego, że występuje na scenie.Przyznam ci się, żewywierania na nie wpływ, aby odwróciły się ode mnie.Być może zrobiłem totrochę za mocno w jej przypadku."Corinne była zdumiona, że powiedział jej prawdę.Kiedy spojrzał na nią tymi,czarnymi oczami, włosy opadły mu na czoło i wszystko o czym mogła myśleć tocałowanie go."Czy sprawiłeś że chce być z Cullenem? spytała podejrzliwie."Nie zrobiłbym czegoś takiego." Złośliwy uśmiech złagodził krawędzie jegousta."Wysyłałem Cullena do twojego stolika.W chwili, gdy weszłaś,wiedziałem, że jesteś tą, która trzyma drugą połowę mojego serca".Ona pochyliła brodę spoglądając na niego."Czy wpływasz na mnie?" Tłumaczenie: franekM"Mam nadzieję, że tak.Chcę Ciebie.Potrzebuję Cię w moim życiu.Nie używamkontroli umysłu na Tobie, ale próbuje być bardzo uroczy.Czy to działa?"Mógłby topić serca kobiet w tempie sześćdziesięciu na minutę."Nie"Powiedziała, bardzo mocno, ale w środku zaczynała płonąć."Nie chcę abyśwpływał na Lisę w jakikolwiek sposób.To jest dla mnie bardzo nieprzyjemne.""Wiem, że ją kochasz, Corinne," powiedział cicho."Każdy, kto jest dla Ciebierodziną jest moją rodzina.Nie będę robić niczego, by jej zaszkodzić lubpomniejszać jej godność.Będę chronił ją, jakby była moją własną siostrą."Corinne wzięła głęboki oddech i zmusiła się do odwrócenia wzroku od niego.Wpatrując się w gromadzącą się ciemność, ona wystukała nerwowy rytm swojąbosą stopą."Nie możesz czuć czegoś do mnie w ten sposób, tak szybko, Dayan.Prawda jest taka, że nie będę żyć bardzo długo, nie mówię tego, aby było cimnie żal.to fakt.Ona stawiłam temu czoło, ale Lisa nie.Musisz byćpraktyczny, Dayan.Już jest mi wystarczająco trudno udawać przez Lisą przezcały czas -.Czuję się jak bym musiała ją chronić od prawdy.Nie chcę abyśszedł, tą samą drogą.".Bez żadnego powodu poczuła łzy palące ją za oczami.Nie dla siebie - wyszła poza marzenia - ale dla niego, dla tego że dostrzegała odczasu do czasu samotność w głębi jego oczu.Dayan chwycił ją mocno palcami za brodę, zmuszając ją do uniesienia twarzydo jego błyszczących, czarnych oczu, płonących z taką intensywnością."Nieumrzesz, kochanie.Nie pozwolę na coś takiego.Skoncentruj swój umysł nażyciu w tym świecie, ponieważ będziesz dzielić swoje życie ze mną.Niepozwolę na nic innego."Nie rozumiem, Dayan, odparła łagodnie."Lekarze "Są ludzmi", przerwał."I bardzo się mylą.Zgadzam się aby zachować środkibezpieczeństwa do czasu, aż jeden z naszych uzdrowicieli będzie mógł sięzbadać, ale nie umrzesz.Czy to jest całkowicie jasne? Rozumiesz mnie w tym, ibędziesz posłuszna."Zaczęła się śmiać z jego arogancji, pomimo wagi ich rozmowy."Dayan, niemożna po prostu polecenie komuś żyć.Mam chore serce.Jestem chora od lat.Noszę dziecko.Moje serce nie będzie pracować wiecznie."Jego czarny wzrok patrzył prosto w jej otwarte oczy, aż poczuła się jakby brał jąw posiadanie, wymuszanie w jakiś sposób przestrzegania jego słów."Będzieszmi posłuszna w tym." W jego głosie była absolutna władza. Tłumaczenie: franekMUśmiech zniknął z Corinne miękkich usta, tak że jej intrygujące dołek po prosturozpłynął się."Obiecuję, że dołożę wszelkich starań, Dayan," ona skapitulowałauroczyście.Pochylił swoją ciemną głowę ku niej, jego usta muskały czubek jej jedwabistejgłowy."Jest zawsze lepiej, aby zobaczyć rzeczy na mój sposób", powiedział zwielką satysfakcją.Rozdział 5Corinne oderwała się od Dayana, odwracając się delikatnie.Najmniejszy ichkontakt wysłał dreszcz oczekiwania w dół jej kręgosłupa, zmieniał jejwnętrzności do konsystencji papki."Jesteś trochę arogancki, ale wątpię, czyjestem pierwszą osobą, która ci to mówi".Spojrzała przez ramię na niego,dokuczliwie, kusząco, nie zdając sobie sprawy że jej serce było widoczne w jejoczach.Czuł oddech wyślizgujący się z jego płuc.On sunął po niej, jak wielki kotdżungli prześladujący swoją zdobycz.Cicho.Intensywnie.Jego wzrok spocząłna jej twarzy, kiedy się cofała.Corinne zapomniała że byli na ganku i zeszła zplatformy bez patrzenia.Jakoś Dayanowi udało się ją złapać.Zamrugała, a onszybko okrążył ją bezpiecznie swoimi ramionami."Na szczęście dla ciebie,mogę żyć z moją reputacją.Następnym razem sprawdzić, " dokąd idziesz."Celowo błysnął swoimi nieskazitelnie białymi zębami, ukazując męskierozbawianie z jej położenia.Corinne uniosła brwi, chcąc wyglądać wyniośle nawet kiedy tuliła się w jegoramionach."Jak to zrobiłeś? Jak mogłeś poruszać się wystarczająco szybko, abymnie złapać?""Jestem super bohaterem" wyznał trzezwo."Nigdy ci nie mówiłem, boobawiałem się, że nie lubisz ludzie w pelerynach.Mój umysł jest bardzotradycyjny, ale również miły."Zmiała się tak bardzo, że musiała się przytrzymać jego ramion, bojąc się żemogła wypaść z jego ramion."Chcesz abym uwierzyła, że jesteś super-bohaterem.Chcę zobaczyć wszystkie ważne peleryny.Nie możesz być superbohaterem bez nich." Lubiła być w jego ramionach.Kochała być w jegoramionach.Był niezwykle silny, ale zaskakująco łagodny.Mógł powiedzieć, Tłumaczenie: franekMnajbardziej oburzające rzeczy z kamienną twarzą i niewinnością w czarnychoczach.Spojrzała na niego spod długich rzęs."Musisz mieć jeszcze rajstopy bybyć super bohaterem.Jaskrawo - niebieskie rajstopy," zauważyła złośliwieCorinne.Jedna czarna brew uniosła się wymownie."Rajstopy?" Powtórzył słowa tak,jakby nie było go w jego słowniku."Niebieskie rajstopy?"Starała się wyglądać poważnie, ale nie mogła przestać się śmiać, a jej sercezaczęło boleć.Mocne, bolesne wagi naciskały na nią, wyciskając powietrze z jejpłuc tak, że z trudem łapała powietrze.Corinne odwróciła się od niego, niechcąc aby zobaczył jej walkę.To było niesamowite dla niej, że mogła być takszczęśliwa, mogła zapomnieć o wszystkim, tak całkowicie w jego towarzystwie.Jej ciało musiało przypominać jej, szybszym biciem serca.Corinne zamrugałaponownie od nagłych łzy i schowała twarz na jego ramieniu.Dayan milczał, pozwalając jego sercu, znalezć rozproszenie, nieregularny rytmjej serca i powoli doprowadzić je z powrotem, do normy.Oczyścił swój umysł zrozpaczy, znajdując spokojne centrum i pokonać czas i przestrzeń tak jak mogłrobić to jego rodzaj."Darius.Bardzo potrzebuję uzdrowiciela.Nie sądzę, żemam dużo czasu.Była chwila czasu, gdy jej serce nie biło."Dayan nigdy nie wątpił, nawet w jego desperacji.Aagodny głos Dariusa płynąłdo jego głowy, zalewając go przekonaniem."Dwaj z naszych największychuzdrowicieli torują sobie drogę do Cascades.Spotkamy się tam.Nie zawiodęcię, Dayan".Objął kierunkach prosto z umysłu Dariusa, ucząc się drogi dobezpiecznego domu należącym do jednego z największy uzdrowicieli Karpat,Grigorija, i jego żony, Savannah, córki księcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl