[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dru ga część po wie ści bę dzie opo wia da ła o po dró ży, w któ rą bo ha ter po po że gna niu swych go ścisię wy bie rze, aby wy pró bo wać swój we hi kuł, i ku pa mię ci Mer ric ka, skie ru je się na ta jem ni cze oce - any przy szło ści, przy szło ści, któ rej rysy szyb ko, lecz su ge styw nie pi sarz na szki co wał re dak to ro wi Na tio nal Ob se rve ra.Hen ley  ogrom ny czło wiek, nie mal ol brzym, któ ry z po wo du spar ta czo nejope ra cji chi rur gicz nej w mło do ści zo stał ska za ny na prze mie rza nie świa ta o kuli, ten sam, któ ry swe -go cza su stal się dla Ste ven so na in spi ra cją do opi sa nia po sta ci Dłu gie go Joh na Si lve ra  wy ra ził ge -stem po wąt pie wa nie.Pi sa nie o przy szło ści było ry zy kow ne.W krę gach li te rac kich krą ży ły po gło ski,że sam Ver ne stwo rzył kie dyś po wieść pod ty tu łem Pa ryż w dwu dzie stym wie ku, w któ rej uka załświat ju tra, ale Ju les Het zel, jego wy daw ca, od mó wił opu bli ko wa nia jej, po nie waż uznał, że po ję ciepi sa rza o roku 1960, w któ rym eg ze ku cja wy ro ku śmier ci od by wa się za po mo cą ła dun ku elek trycz ne -go i istnie je sieć  fo to gra ficz nych te le gra fów , umoż li wia ją cych prze sy ła nie faksy mi le, czy li iden -tycznej ko pii do ku men tu, do do wol ne go za kąt ka świa ta, jest ty leż na iw ne, co pe sy mi stycz ne.Po nad toVer ne naj wy raz niej nie był wy jąt kiem w prze po wia da niu przy szło ści.Wie lu in nych też pró bo wa ło ipo nio sło taką samą klę skę.Wells jed nak nie dal się onie śmie lić Hen ley owi.Po chylił się na swymkrze śle i kontr ata ko wał, za pew nia jąc roz mów cę, że lu dzie chcą czy tać o przy szło ści, i ktoś po wi niensię od wa żyć i wy dać pierw szą po wieść, któ ra o niej mówi.I tak oto w 1893 roku na ła mach pre sti żo we go ma ga zy nu  Na tio nal Ob se rver za czę ła wy cho dzićw od cin kach hi sto ria Po dróż ni ka w Cza sie.Jed nak, ku zro zu mia łej roz pa czy Wel l sa, po wieść niezdo ła ła uka zać się w ca ło ści, po nie waż wła ści cie le ma ga zy nu sprze da li go, a nowa rada nad zor czaurzą dzi ła czyst kę, któ rej ofia rą padł za rów no Hen ley, jak i jego pla no wa ny po wie ścio pi sarz.Naszczę ście Wells nie zbyt dłu go pła wił się w swo im pe chu, po nie waż Hen ley, po dob nie jak jego Ste -ven so now skie al ter ego, nie da wał się ła two po ko nać, i wkrótce ob jął ster cza so pi sma  New Re -view , po czym za pro po no wał, aby na jego ła mach przy wró cić pro jekt Po dróżni ka w Cza sie.Cowię cej, prze ko nał upar te go wy daw cę Wil lia ma He ine man na do opu bli ko wa nia po wie ści pod swo jąre dak cją.Wells, na nowo za chę co ny przez nie ugię te go Hen leya, z god no ścią za brał się do ukoń cze nia swe gona zna czo ne go pe chem dzie ła.Ale jak zwy kle oka za ło się to pra co chłon nym przed się wzię ciem, któ re -go do koń cze nie utrud nia ły nor mal ne prze szko dy, tyle że tym ra zem znacz nie bar dziej chwa leb nej na -tu ry.Z po le ce nia le ka rzy pi sarz z po wro tem prze niósł się z Jane na wieś, do skrom ne go pen sjo na tu wSe ve no aks.Jed nak w ka ra wa nie pa kun ków i skrzyń, na któ rej cze le je chał wi kli no wy ko szyk jako ru -pieć, któ re go nie można wy rzu cić, po dró żo wa ła rów nież pani Rob bins.Matka Jane, per fek cyj nie od -gry wa ją ca swo ją rolę pi jaw ki, przy no si ła uszczer bek na wet na zdro wiu wła snej cór ki, któ ra pod nie -ustan nym na po rem uty ski wań nie była już ni czym wię cej jak bla dym, wy su szo nym strzęp kiem daw nejdziew czy ny.Ta ko bie ta nie po trze bo wa ła żad nej po mo cy w nie koń czą cej się wal ce, jaką to czy ła zWel l sem, ale i tak zna la zła nie ocze ki wa ną so jusznicz kę w oso bie wła ści ciel ki pen sjo na tu, gdy ta od -kry ła, że co noc w wy na ję tych po ko jach nie kon su mu je się związku mał żeń skie go, tyl ko bez bożnykon ku bi nat pru de ryj nej dziew czy ny ze zde pra wo wa nym mężczy zną oskar żo nym w pro ce sie roz wo do -wym.Wal cząc na dwóch fron tach, Wells z tru dem osią gał sku pie nie nie zbęd ne do ukoń cze nia po wie -ści.Je dy ną po cie chą było mu to, że ta część dzie ła, któ rej za mie rzał nadać for mę po dró ży w cza sie,w jaką wy brał się bo ha ter, in te re so wa ła go znacz nie bar dziej niż wcze śniej na pi sa ne od cin ki, po nie -waż po zwo lo no mu skie ro wać tok utwo ru na te ren so cjo lo gicz nej ale go rii, w któ rej mógł snuć re flek -sje na te mat nur tu ją cych go pro ble mów po li tycz nych.Prze ko na ny, że w da le kiej przy szło ści ludzkość zdo ła osią gnąć naj wyższy po ziom roz wo ju za rów -no na uko we go, jak i du cho we go, Po dróż nik w Cza sie na sta wił swój we hi kuł na pęd do przo du, aż doroku 802 701, datę wy bra ną przy pad ko wo, ale wy star cza ją co od le głą, aby na miej scu po twier dzi łysię jego prze wi dy wa nia.Przy drżą cym świe tle lam py pa ra fi no wej Wells, za stra szo ny groz ba mi wła -ści ciel ki pen sjo na tu, któ re sierp nio wy wiatr przy no sił do jego okna, opo wia dał o prze bie gu wy ciecz - ki i pe ry pe tiach swe go wy na lazcy w świe cie, któ ry wy da wał się ogro dem ze snów.Aby do peł nićuro ku, eden ten był za miesz ka ny przez Elo jów, lu dzi nad zwy czaj pięknych i de li kat nych, sta no wią -cych do sko na ły efekt ewo lu cji czło wie ka, któ ra prócz tego, że wy eli mi no wa ła sła bo ści ga tun ku, przyoka zji po zba wi ła go też brzy do ty, nie okrze sa nia i de fek tów es te tycz nych.Gdy Po dróż nik za czął się znimi za da wać, do wie dział się, że de li kat ni Elo jo wie wie dli spo koj ne ży cie w har mo nii z na tu rą, bezpraw ani rzą dów, po nad to wol ne od cho rób, trud no ści eko no micz nych czy ja kich kol wiek in nych kom-pli ka cji, któ re spra wia ją, że prze trwa nie sta je się wy sił kiem.Wy da wa ło się, że nie zna ją rów nieżpo ję cia wła sno ści pry wat nej: wszyst ko mie li wspól ne w tym spo łecz nym raju bę dą cym ma te ria li za -cją naj lep szych prze po wied ni do ty czą cych roz wo ju cy wi li za cji.Ni czym ła ska wy i co kol wiek ro man -tyczny de miurg, Wells spra wił na wet, że jego wy na laz ca na wią zał przy ja zne sto sun ki z Eloj ką imie -niem We ena  ura to wał ją od śmier ci, kie dy to nę ła w rze ce, a ona po tem wciąż za nim cho dzi ła, jakdziew czyn ka za chwy co na uro kiem oso bi stym ob ce go przy bysza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl