[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-odbyły się trzy konferencje pokojowe, z których każda zakończyła się fiaskiem.Niezaskoczyło to nikogo, zwłaszcza strony biafrańskiej.Warunkiem wstępnym każdychuwieńczonych powodzeniem rokowań pokojowych jest gruntowne przeświadczenie obustron, że nie są w stanie rozwiązać konfliktu dostępnymi środkami militarnymi iporozumienie przy stole konferencyjnym jest nie tylko pożądane, ale i na dłuższą metęnieuniknione.Strony nie zamieszane w konflikt, jeśli pragną powodzenia rokowań i nie chcą sięograniczyć do wygłaszania jałowych przemówień, muszą zrobić wszystko co w ich mocy, abyprzekonać głównych antagonistów o słuszności owego przeświadczenia.Jeśli jakiekolwieknie zaangażowane mocarstwo podsuwa którejś ze stron konfliktu powody do postępowaniauniemożliwiającego pokojowe rozwiązanie, to jego stanowisko jest świadectwem hipokryzji.Podczas wspomnianych trzech konferencji Brytyjczycy i Amerykanie dyplomatycznie- a Brytyjczycy także praktycznie - postarali się, aby Nigeria nie wyszła poza swoje pierwotneprzekonanie o skuteczności dostępnego rozwiązania militarnego, uznając równocześnie, żerozwiązanie pokojowe wcale nie jest na dłuższą metę nieuniknione.W rezultacieNigeryjczycy w kilka godzin po rozpoczęciu każdej konferencji dawali do zrozumienia, żeobecność ich delegacji jest spowodowana wyłącznie chęcią przedyskutowania warunkówkapitulacji Biafrańczyków.Jeśli odrzuca się ten warunek wstępny negocjacji, wojna w sposóbnieunikniony musi toczyć się dalej.I się toczyła.Część odpowiedzialności za to musi spocząćna dwóch mocarstwach i opieszałych państwach Afryki, które dały się przekonać do politykinieangażowania się w sprawę będącą ujmą dla całego kontynentu.Pierwsza konferencja była wynikiem działalności dyplomatycznej ministra brytyjskiejWspólnoty Narodów, Arnolda Smitha, sympatycznego Kanadyjczyka dysponującego sporąilością dobrej woli i niewielką bystrością.Po kilkakrotnych kontaktach z Lagos powiedziałwreszcie Biafrańczykom, że druga strona chce prowadzić rokowania.Ponieważ Biafrańczycynie pragnęli niczego innego przez całą wojnę, zgodzili się i poczyniono ustalenia, w myślktórych rozmowy wstępne miałyby się odbyć w Marlborough House w Londynie.Podczastego spotkania omówiono by formułę konferencji.Nigeria znajdowała się wtedy w trudnej sytuacji.Ponawiane próby zajęcia od stronymorza jednego z największych miast biafrańskich, Port Harcourt, zawiodły i dowódca III Dywizji obiecał, iż zdobędzie miasto do końca maja.Podczas gdy III Dywizja kontynuowała ciężki marsz przez bagna w kierunku PortHarcourt, sytuacja na froncie dyplomatycznym zmieniła się w sposób alarmujący.13 kwietniaTanzania uznała niepodległość Biafry.To w równej mierze dodało ducha Biafrańczykom, jakpozbawiło Nigeryjczyków wiary w zwycięstwo.W tych okolicznościach, gdy WybrzeżeKości Słoniowej i Gabon rozważały pójście w ślady Tanzanii, Nigeryjczycy oznajmiliSmithowi chęć do rozmów.Po stronie biafrańskiej natychmiast uznano, że przeciwnik gra nazwłokę, gdyż upadek Port Harcourt prawdopodobnie całkowicie by odmienił dyplomatycznetendencje w Afryce.Te przeczucia okazały się trafne.Rozmowy wstępne rozpoczęły się 2 maja w Londynie.Prezes Sądu NajwyższegoBiafry, sir Louis Mbanefo, szefował jednej stronie, a wódz Anthony Enahoro przewodziłdelegacji Nigerii.Miano przedyskutować miejsce konferencji, osobę przewodniczącego,międzynarodowych obserwatorów (jeśli mieliby uczestniczyć w rozmowach) i porządekobrad.Podejrzenia Biafrańczyków, że rozmowy są manewrem w grze na zwłokę, pogłębiłysię.Sir Louis powiedział panu Smithowi, że jest przekonany, iż rozmowy nie mogą sięzakończyć powodzeniem.Po pierwsze, Brytyjczycy odmówili wstrzymania transportów bronido Lagos nawet podczas konferencji.Nigeryjczycy właściwie zrozumieli ten gest.Po drugie,znaczący był skład nigeryjskiej delegacji.Poza wodzem Enahoro byli tam Alhaji Amino Kano, mieszkaniec Północy, ale nienależący do północnych kręgów władzy, osobnik pozbawiony prerogatyw do przemawiania wimieniu Nigeryjczyków z Północy, i trzej kolaboranci z Biafry - Asika, nominowany przezLagos administrator ojczyzny Ibo, brygadier George Kurubo, renegat pochodzący z ludównadrzecznych, odtrącony przez swoich ziomków, brygadier armii biafrańskiej przed ucieczkądo Lagos, gdzie ofiarowano mu posadę ambasadora Nigerii w Moskwie, i pan Ikpeme, Efik zCalabaru, który reprezentował Lagos w Calabarze pod koniec listopada i w grudniu, podczasgdy jego lud cierpiał represje.Wyglądało to zupełnie tak, jakby na paryskie rozmowy w sprawie Wietnamu zjechaładelegacja Wietnamu Południowego w osobach trzech zbiegów z szeregów Vietcongu.Aatwosobie wyobrazić reakcję delegacji obu stron.Ale chociaż sir Louis zdawał sobie sprawę, że ta grupa ludzi w żadnym wypadku niejest na tyle reprezentatywna dla ludu Nigerii, aby móc przemawiać w jego imieniu,kontynuował rozmowy.Jako miejsce negocjacji Biafrańczycy zasugerowali Dakar.Enahoroodrzucił tę propozycję i nie przedstawił żadnej alternatywnej oferty.Po trzydniowej zwłocesir Louis poprosił Enahoro o przedstawienie listy miejsc odpowiadających Lagos, dodając, iż nadzieje Nigeryjczyków na Londyn są nieziszczalne, dopóki Wielka Brytania kontynuujedostawy broni do Nigerii.Enahoro przedstawił listę siedemnastu stolic Wspólnoty Narodów.Sir Louiszaakceptował Kampalę.Poprzednio miał ją na drugim miejscu swojej listy, ale wolał trzymaćasa w rękawie.Zbity z tropu, ale przyparty do muru Enahoro zgodził się na stolicę Ugandy.Biafra domagała się przewodniczącego rozmów i trzech niezależnych obserwatorów.PoAburi uświadomiła sobie konieczność odbywania takich spotkań przy świadkach.Enahorosprzeciwił się zarówno jednemu, jak i drugiemu warunkowi.Zaproponował rozstrzygnięcietych spraw w Kampali.Sir Louis na to przystał.Po kolejnej zwłoce zaczęto dyskutowaćsprawę porządku obrad.Sir Louis chciał dwóch punktów: porozumienia co do przerwania ognia i dłuższychrozmów na temat istoty związku między obiema stronami, tj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl