[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A poza tym śpię tyle samo co ty.- Na pewno nie - zaprzeczył Solo.Zdjął rękę z ramienia żony i po gładził popoliczku Jainę.- Ja zawsze ucinam sobie krótką drzemkę podczas tych nocnychkarmień.- W ogóle niepotrzebnie wtedy wstajesz - stwierdziła Leia.- Rów nie dobrze Winteralbo ja możemy wyjąć dzieci z kołyski.- No, ładnie - rzucił Solo z udawanym oburzeniem.- Byłem potrzebny, dopóki dziecisię nie urodziły, a teraz idę w odstawkę, tak? Dla czego mnie po prostu nie rzucisz?- Ależ Han! Przecież ja ciebie bardzo potrzebuję - próbowała go uspokoić Leia.-Dopóki większość robotów pełni służbę na stanowiskach obronnych i mamy dwójkęmałych dzieci, które trzeba przewijać, zawsze będziesz tu potrzebny.- Och, świetnie - burknął mężczyzna.- A już myślałem, że mnie po prostu rzucisz.- Na to jest już o wiele za pózno - zapewniła z uśmiechem księżniczka, gładzącrękę męża.- Wiem, że chcesz mi pomóc - dodała, z powrotem przybierając poważnyton.- I naprawdę to doceniam.Ale po prostu czuję się winna.- Nie powinnaś - powiedział Han, ściskając żonę za rękę.- Pamiętaj, że jako byłyprzemytnik jestem przyzwyczajony do funkcjonowania o dziwnych porach dnia i nocy.-Jego spojrzenie powędrowało ku drzwiom prowadzącym do pokoju Winter.- Winterposzła już spać?- Nie, jeszcze nie wróciła - odparła Leia, sięgając umysłem w stronę sąsiedniegopomieszczenia.O ile się nie myliła, pokój ciągle był pusty.- Coś tam robi na dole, alenawet nie wiem co.- Ale ja wiem - rzekł Solo w zamyśleniu.- Siedzi w bibliotece i szpera w starycharchiwach Sojuszu.Księżniczka odwróciła głowę i spojrzała badawczo na męża.- Jakieś kłopoty? - spytała.- Nie wiem.Winter raczej się nie zwierza ze swoich myśli.Przy najmniej nie mnie.Ale coś ją gnębi.Leia wyczuła za drzwiami czyjąś obecność.- O, już wróciła - zakomunikowała Hanowi.- Może ze mną ze chce porozmawiać naten temat.- Powodzenia - mruknął Solo.Ostatni raz ścisnął rękę żony i wstał.- Chyba zejdęna dół.Może zdołam jakoś wspomóc Landa w rozmowie z Draysonem.58 - Powinniście mu raczej zaproponować partyjkę sabaka - podsunęła księżniczka.-Zagrajcie o statki, jak kiedyś ty i Lando o  Sokoła".Może uda wam się wygrać fregatęszturmową.- Co, grać z Draysonem? - prychnął Han.- Dzięki, ale nie wiedzielibyśmy, co zrobićz wygraną flotą.Pa, kochanie.Zobaczymy się pózniej.- Dobrze.Kocham cię, Han.- Wiem - oznajmił z szelmowskim uśmiechem i wyszedł.Leia z westchnieniempoprawiła się na poduszce, odwracając się lekko w stronę pokoju swej towarzyszki.- Winter? - zawołała cicho.Przez chwilę nic sienie działo, po czym drzwi otworzyłysię bezgłośnie.- Słucham, Wasza wysokość? - powiedziała Winter, wchodząc do sypialni.- Jeśli masz wolną chwilkę, to chciałabym z tobą porozmawiać.- Naturalnie - zgodziła się kobieta i weszła do pokoju wdzięcznym krokiem, któregoLeia zawsze tak jej zazdrościła.- Zdaje mi się, że Ja- cen śpi.Czy mam go przenieśćdo kołyski?- Tak, proszę - skinęła głową księżniczka.- Han wspominał mi, że prowadziszjakieś poszukiwania w starych archiwach Sojuszu? Wyraz twarzy Winter się nie zmienił,ale Leia wyczuła nieznaczną zmianę w jej ruchach i umyśle.- Tak, rzeczywiście.- Mogę spytać, czego tam szukasz? Kobieta delikatnie wzięła z łóżka Jacena izaniosła go do kołyski.- Mam wrażenie, że odkryłam w pałacu agenta Imperium - stwierdziła.-Ipróbowałam to potwierdzić.Księżniczka poczuła, że włosy stają jej dęba.- Kto to taki?!- Nie chciałabym nikogo oskarżać, dopóki nie zdobędę więcej informacji - odparłaWinter.- Mogę się przecież mylić.- Rozumiem twoje skrupuły, ale jeśli żywisz jakieś podejrzenia, które pomogłybynam rozszyfrować yródło Delta, to musimy natychmiast o tym wiedzieć.- To nie ma nic wspólnego ze yródłem Delta - potrząsnęła głową kobieta.- Aprzynajmniej nie bezpośrednio.Ona jest tu zbyt krótko.Leia zmierzyła swą towarzyszkębadawczym spojrzeniem, starając się rozszyfrować jej myśli.Umysł Winter wypełniałniepokój, a jednocześnie usilne pragnienie, by nie rzucać pochopnych oskarżeń.- Czy chodzi o Marę Jadę? - spytała księżniczka.Kobieta wyraznie się zawahała.- Tak, ale jak już wspomniałam, nie mam na to żadnych dowodów.- A co właściwie masz?- Niewiele -wyznała Winter, otulając Jacena kocem.-W zasadzie moje podejrzeniawzbudziła jedynie krótka rozmowa, którą odbyłam z Jadę, odprowadzając ją ze szpitalado apartamentów na górze.Zapytała mnie, co robiłam w szczytowym okresie Rebelii,więc opowiedziałam jej o współpracy z działem zaopatrzenia.Wtedy zidentyfikowałamnie jako Namierzacza.Leia sięgnęła pamięcią wstecz - w owym czasie Winter miałatyle pseudonimów.- Czy się myliła?- Nie, rzeczywiście przez krótki czas używałam tego pseudonimu.I o to właśniechodzi.Znano mnie jako Namierzacza jedynie przez kilka tygodni na Averamie.Zanimwywiad imperialny rozbił tamtejszą komórkę.- Rozumiem - powiedziała wolno księżniczka.- A Mara nie współ pracowała zAverystami?- Tego nie wiem.Poznałam zaledwie kilka osób z tej grupy.Dlatego właśnieszperałam w archiwach: miałam nadzieję, że znajdę gdzieś pełną listę.- Wątpię.Lokalne komórki tego typu prawie nigdy nie sporządzały list członków.Gdyby taka informacja wpadła w ręce Imperium, byłoby to równoznaczne z wyrokiemśmierci na wszystkich działaczy.- Wiem.- Winter uniosła głowę znad kołyski.- A zatem znajduje my się w martwympunkcie.59 - Możliwe - stwierdziła Leia w zamyśleniu, starając się przypomnieć sobie wszystko,co wiedziała na temat Mary.Z tego, co słyszała, Jadę nigdy nie wspominała o swojejwcześniejszej współpracy z Sojuszem, co mogłoby potwierdzać tezę Winter.Ale zdrugiej strony niespełna dwa miesiące temu prosiła Luke'a o to, by pomógł jej wydostaćKarrde'a z więzienia na okręcie flagowym wielkiego admirała.W związku z tym byłomało prawdopodobne, aby sama pracowała jako agentka Imperium.- Sądzę, że bezwzględu na to, po czyjej stronie Mara stała w przeszłości - powiedziała wolnoksiężniczka, zwracając się do swej towarzyszki - to obecnie sprawy przedstawiają sięinaczej.Teraz służy jedynie Karrde'owi i jego organizacji.- Czy to przenikliwość Jedi, Wasza Wysokość? - uśmiechnęła się skąpo Winter.-Czy też opiera pani swoją opinię jedynie na doświadczeniu dyplomatycznym?- I jedno, i drugie.Myślę, że z jej strony nic nam nie grozi.- Oby miała pani rację.-Winter wskazała ręką dziewczynkę.-Czy przenieść Jainędo łóżeczka? Leia spojrzała na córkę.Oczy dziewczynki były mocno zamknięte, amaleńkie usteczka w dalszym ciągu poruszały się tak, jakby coś ssały.- Tak, bardzo proszę - odparła, gładząc delikatnie policzek córki.- Czy na dolewciąż jeszcze trwa to przyjęcie z okazji przyjazdu delegacji z Sarkan? - spytała,wyciągając się na łóżku, by nieco rozprostować za stałe mięśnie.- Kiedy tamtędy przechodziłam, było jeszcze w toku - oznajmiła kobieta.WzięłaJainę na ręce i ułożyła ją w kołysce obok Jacena.- Mon Mothma prosiła, by -jeśli tomożliwe - pokazała się tam pani chociaż na chwilę.- Nie wątpię, że jej na tym zależy - stwierdziła księżniczka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl