[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A może zamiast chronić mnie, zaklęcie miało ochronić was przedemną.Amelia ścisnęła mnie za rękę.- Nie potrzebujemy ochrony przed tobą, Theio.- Nie wiesz tego, Ame.Nikt z nas nie wie, do czego jestem zdolna.Nie powinniście mnie tu sprowadzać.- Theio - napomniała Amelia, a jej kochany głos sprawił, że było mijeszcze trudniej przyjąć, że już sama moja obecność w jednympomieszczeniu naraża ich na niebezpieczeństwo.A co jeśli stracę nadsobą panowanie, choćby na sekundę?Nie mogłam oddychać.Czułam na sobie ciężar oczekiwania, żeodwołam to, co przed chwilą powiedziałam.Wiedziałam, że chcą mnietylko pocieszyć, ale to wszystko strasznie mnie przytłaczało.Musiałamwyjść.- Przepraszam - wyszeptałam, przepchnęłam się do drzwi iwybiegłam z pokoju, nie zważając na protesty.Wypadłam prosto w chłodne, wieczorne powietrze i gęstniejącąmgłę.Usiadłam na schodach i spuściłam głowę.Mrowienie w rękach inogach po chwili przeszło, w miarę jak koncentrowałam się na tym,żeby oddychać głęboko.46 Haden wyszedł za mną z bluzą i podał mi rękę.- Chodz, przejdziemy się trochę.Pokiwałam głową i pozwoliłam mu się podnieść, i obrócić tak, żebymógł wsunąć mi ręce w rękawy bluzy.Wziął mnie za rękę, ale niezmuszał do mówienia, póki nie byłam gotowa.Zaczęłam dochodzić dosiebie i ścisnęłam mocniejjego dłoń.- Przepraszam za swój wybuch.Ja.Zatrzymał się i odwrócił mnietwarzą do siebie._ Nie przepraszaj.To zupełnie normalne, że tak zareagowałaś.Tobyło przerażające.Martwimy się o ciebie.I znów ciężar na sercu.- Nic mi nie jest.Spojrzał na mnie poważnie.- Nic ci nie jest.Przytaknęłam.- Theio, dziesięć minut temu padłaś ofiarą zaklęcia.Nic dziwnego, żesię zdenerwowałaś.Znów pokiwałam głową.- Mam nadzieję, że Amelia nie czuje się winna.- Pewnie się czuje.Zaklęcie zareagowało najprawdopodobniej nakrew Mary, która w tobie płynie.Amelia nie mogła wiedzieć, że tak sięstanie.Miałam teraz okazję, żeby powiedzieć mu, ze martwią mnie mojenapady głodu.Zaczęłam szukać słów, ale zanim zdążyłam cokolwiek zsiebie wydusić, ucałował moje palce.- Wracajmy do domu.Zrobię ci twoją ulubioną herbatę.Powstrzymałam się od tego, co chciałam właśnie wyznać.- Zwietny pomysł.Kiedy wróciliśmy, wszyscy już wyszli.Donny i Amelia wysyłały miesemesy, żebym zadzwoniła, jak będę chciała pogadać.Varniestwierdził, że pójdzie się wcześniej położyć, żebyśmy mogli zostać zHadenem sami.47 Usiadłam na brzydkiej, powybrzuszanej kanapie.- Parzenie herbaty coraz lepiej ci idzie - pochwaliłam Hadena.- Totakie słodkie, że specjalnie dla mnie trzymasz angielską PG Tips.Spuścił wzrok, uroczo zawstydzony komplementem.Ciemnywachlarz rzęs przesłonił mu oczy.- Bo taką lubisz.Chcę, żeby ci tu było przyjemnie.-Spojrzał na mnie.- Tu mieszkam.To mój dom.Zawsze musisz się czuć dobrze w mojejobecności, ale zwłaszcza tutaj.Serce mi się ścisnęło.Haden potrzebował życia, które odnalazł wSerendipity Falls.Tak długo błąkał się zupełnie sam - ale teraz miał starąkanapę, przyjaciół i spokojny dom.Byłoby samolubstwem z mojejstrony, gdybym w tej chwili mu powiedziała, że boję się, iż tracępanowanie nad swoimi demonicznymi popędami.Może to tylko to -strach.Ostatecznie nie próbowałam zaspokoić głodu.Bez sensu, żeby onteż się martwił.Jeszcze nie teraz.Haden rozsiadł się na kanapie, a ja wtuliłam się w niego iprzycisnęłam policzek do jego piersi.- Dziwna z was para współlokatorów, wiesz? Z ciebie i Varniego.Haden pocałował mnie w czubek głowy.- Czemu?- No cóż.on przebiera się za kobietę.- Tylko w obecności klientów.Ale piwa w dalszym ciągu nie pozwalami podpijać.Uwierzysz? W zasadzie jestem od niego starszy, liczącmiarą demonów, a i tali mi nie pozwala.- Czuje się za ciebie odpowiedzialny - stwierdziłam.-Uważam, że tosłodkie.- Dla ciebie wszystko jest słodkie.- A wiesz już, jak ma na imię?- Rachunki są zawsze adresowane na A.E.Varniego, a on zaparł się,że więcej nie powie, bo imię jest straszne i codziennie go kusi, żeby jezmienić.48 Zamyśliłam się.- Czyli raczej nie Adam albo Andrew.- Nie.Na pewno ma napisane na prawku.ale me chcę szperać.Niepowinnaś wracać do domu?W panującej w pokoju ciszy, w milczeniu między nami poczułam, żeznów mogę normalnie oddychać.Odsunęłam się i spojrzałam naHadena._ Pewnie tak.Ojciec nadal mnie unika, ale wolałabym nie dawać mupowodu do dawnej nadopiekuńczości.Haden podniósł się pierwszy i podał mi rękę.Przez dłuższą chwilępatrzyliśmy sobie w oczy.Stres zaczął już odpuszczać i poczułam, żeznów przestaje się liczyć wszystko poza nami.Haden wziął mnie za ręce, a dotyk jego skory az mnie zelektryzował.Przysunął sobie moją dłoń do ust i zaczął całować każdy mój palec.Wstrząsnął mną taki dreszcz, jakby moje serce było podpięte do Hadenaelektrodami.W końcu spojrzałam w jego atramentowoczarne oczy,wpatrujące się we mnie z figlarnym pożądaniem.- Słyszę, że puls ci przyspieszył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl