[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Włożył oszczep do zarzuconego na plecy kołczanu, ujął jej obie ręce i powiedział Ayla", rozumiejąc, że jest to jej imię, choć nie zrozumiał reszty słów.Znowu uderzył się wpierś.- Jeren - powiedział i dodał kilka niezrozumiałych słów.Nagle podskoczył z widocznym strachem.Zobaczył Wilka, który podchodził do Ayli.Widząc jego reakcję, Ayla natychmiast uklękła i objęła kark zwierzęcia.Oczy Jerena szerokootworzyły się ze zdumienia.- Jerenie - Ayla wstała i wykonała gesty formalnej prezentacji - to jest Wilk.Wilk, tojest Jeren, jeden z ludzi Hadumy.- Wilk? - Oczy Jerena były nadal pełne strachu.Ayla przesunęła rękę przed nosem Wilka, jakby dając mu powąchać.Potem uklękłaobok zwierzęcia i znowu je objęła, demonstrując ich wzajemną bliskość i brak strachu.Dotknęła ręki Jerena, a potem znowu przyłożyła swoją do nosa Wilka, pokazując w tensposób, jak powinien się zachować.Z wahaniem Jeren wyciągnął dłoń w kierunku Wilka.Wilk dotknął jego ręki swoim zimnym, wilgotnym nosem i cofnął łeb.Wiele razyprzedstawiano go już w ten sposób u Sharamudoi i zdawał się rozumieć zamiar Ayli.Aylaujęła dłoń Jerena i patrząc mu prosto w twarz, przyciągnęła ją do łba Wilka, żeby dotknąłsierści, i pokazała, jak klepać Wilka po łbie.Odprężyła się, kiedy Jeren spojrzał na nią zuśmiechem zrozumienia i sam pogłaskał Wilka.Jeren odwrócił się i spojrzał na innych.- Wilk! - powiedział i zrobił ku nim gest.Wymówił jeszcze kilka słów, wśród którychbyło jej imię.Czterech mężczyzn weszło w krąg światła.Ayla gestami zaprosiła ich, żebyusiedli przy ogniu.Jondalar, który to wszystko obserwował, uśmiechnął się z aprobatą.- To był dobry pomysł, Aylo.- Myślisz, że są głodni? Mamy mnóstwo jedzenia - powiedziała.- Zaproponuj im, to zobaczysz.Wyjęła tacę z kła mamuciego, z której przedtem jedli ptaki, podniosła coś, cowyglądało jak kłębek zwiędłej trawy, i otworzyła to.W środku była cała, upieczona pardwa.Wyciągnęła ją ku Jerenowi i jego towarzyszom.W powietrzu rozszedł się smakowity zapach.Jeren oderwał jedną nogę i stwierdził, że ma w ręku kruchy i soczysty kawałek mięsa. Uśmiech, jaki rozlał się na jego twarzy po pierwszym kęsie, zachęcił innych.Ayla wyciągnęła również kuropatwy i wyłożyła nadzienie z korzeni i ziaren donajrozmaitszych miseczek i mniejszych talerzy, niektórych z wikliny, innych z kościsłoniowej oraz jednej z drewna.Pozwoliła mężczyznom nabierać jedzenia według własnegouznania, a sama wydostała dużą drewnianą miskę i napełniła ją wodą na herbatę.Po posiłku mężczyzni byli znacznie bardziej odprężeni, mimo że Ayla podprowadziłaWilka, aby zapoznał się z ich wonią.Siedzieli wokół ogniska z kubkami herbaty w rękach ipróbowali się porozumieć na nieco wyższym poziomie niż tylko uśmiechy przyjazni igościnności.Rozpoczął Jondalar.- Haduma?Jeren potrząsnął głową ze smutnym wyrazem twarzy.Ręką zrobił gest ku ziemi i Aylazrozumiała, że stara kobieta wróciła do Wielkiej Matki Ziemi.Również Jondalar zrozumiał,że staruszka, którą tak polubił, już nie żyła.- Tamen? - zapytał.Jeren z uśmiechem zaczął potakiwać głową w przesadny sposób.Potem wskazał najednego z pozostałych mężczyzn i powiedział zdanie, w którym było imię Tamena.Młodyczłowiek, właściwie jeszcze chłopiec, uśmiechnął się do nich i Jondalar zauważyłpodobieństwo do mężczyzny, którego znał.- Tamen, tak - powiedział Jondalar, uśmiechając się i kiwając głową.- Syn ogniskaTamena, a może syn syna.Chciałbym, żeby Tamen był tutaj - zwrócił się do Ayli.- Umiałtrochę mówić w zelandonii i moglibyśmy porozmawiać.Odbył długą podróż, kiedy byłmłody.Jeren rozejrzał się po obozie, potem spojrzał na Jondalara i powiedział:- Zel-an-don-yii.Ton.Tonolan?Tym razem Jondalar ze smutkiem potrząsnął głową.Po chwili zastanowił się i zrobiłruch ręką ku ziemi.Jeren miał zdziwiony wyraz twarzy, ale kiwnął głową na znak, żerozumie, i pytającym tonem wymówił jakieś słowo.Jondalar nie zrozumiał i spojrzał na Aylę.- Czy wiesz, o co on pyta?Chociaż nie rozumiała słów, w większości języków, jakie słyszała, było coś, cowydawało jej się znajome.Jeren powtórzył słowo i coś w wyrazie jego twarzy czy też w toniegłosu nasunęło jej pomysł.Rozstawiła palce jak pazury i zaryczała jak lew jaskiniowy.Dzwięk, który wydała, był tak realistyczny, że mężczyzni spojrzeli na nią z zaskoczeniem, ale Jeren kiwał głową, że rozumie.Spytał, jak umarł Thonolan, i ona mu odpowiedziała.Jeden zmężczyzn powiedział coś do Jerena.Kiedy Jeren odpowiedział, Jondalar usłyszał znajomeimię, Noria.Pytający uśmiechnął się do wysokiego blondyna, pokazał na niego palcem, apotem wskazał na własne oczy i znowu się uśmiechnął.Jondalar poczuł falę podniecenia.Może znaczyło to, że Noria rzeczywiście urodziładziecko z niebieskimi oczyma.Równie dobrze mogło to jednak znaczyć, że ten myśliwysłyszał o człowieku z niebieskimi oczyma, który obchodził z Norią Pierwszy Rytuał.Nie mógłbyć pewny.Inni mężczyzni też wskazywali na swoje oczy i uśmiechali się.Czy uśmiechali sięz powodu dziecka z niebieskimi oczyma? Czy też z powodu przyjemności z niebieskookimmężczyzną?Pomyślał o wymówieniu imienia Norii i pokołysaniu ramionami, jakby trzymałniemowlę, ale spojrzał na Aylę i powstrzymał się.Nie powiedział jej nic o Norii ani ooświadczeniu Ha-dumy, że Matka pobłogosławiła tę ceremonię i że młoda kobieta urodzichłopca z niebieskimi oczyma o imieniu Jondal.Wiedział, że Ayla pragnie jego dziecka.lubdziecka jego ducha.Jak się będzie czuła, kiedy się dowie, że Noria już ma takie dziecko? Namiejscu Ayli byłby prawdopodobnie zazdrosny.Ayla gestami wskazywała, że myśliwi mogą spać koło ogniska.Skinęli głowami iwstali, żeby pójść po swoje śpiwory.Schowali je koło rzeki, zanim podeszli do ognia, któregozapach wyczuli w powietrzu.Mieli nadzieję, że ogień będzie przyjazny, ale nie byli pewni.Kiedy Ayla zobaczyła, że kierują się za namiot, w stronę miejsca, gdzie przywiązali konie,wybiegła przed nich i podniosła rękę, żeby ich powstrzymać.Pytającym wzrokiem spoglądalijeden na drugiego.Ayla zniknęła w ciemności.Znowu zaczęli iść, ale Jondalar dał im znak,żeby poczekali.Uśmiechnęli się i kiwnęli głowami na zgodę.Uśmiechy zamieniły się wwyraz przestrachu, kiedy Ayla pojawiła się znowu, wiodąc za sobą dwa konie.Stała międzykońmi i próbowała wyjaśnić ruchami, a nawet pełnymi wyrazu gestami klanu, że to sąspecjalne konie i nie wolno na nie polować.Nie była jednak pewna, czy zrozumieli.Jondalarobawiał się wręcz, że mogą pomyśleć, iż ma jakąś wyjątkową moc przywoływania koni iprzyprowadziła te dwa dla nich, żeby mogli je ubić.Powiedział Ayli, że może najlepiej będziepokazać.Wyjął z namiotu oszczep i zrobił ruch, jakby chciał go wbić w Zawodnika, ale Aylastała mu na drodze ze skrzyżowanymi przed sobą ramionami i ostro potrząsała głową na boki.Jeren podrapał się w głowę, a inni mieli zdziwione miny.Wreszcie Jeren skinął głową, wyjął oszczep z kołczana na plecach, wycelował w Zawodnika, ale wbił go w ziemię.Jondalar niewiedział, czy Jeren sądzi, że Ayla powiedziała im, żeby nie polowali na te dwa koni, czy teżżeby w ogóle nie polowali na konie, ale coś zostało zrozumiane.Goście przespali noc koło ogniska, ale wstali o świcie.Jeren powiedział do Ayli kilkasłów, Jondalar pamiętał jak przez mgłę, że coś takiego mówiło się w podzięce za żywność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl