[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚.- ZamknÄ…Å‚ drzwi i oparÅ‚ siÄ™ o nie, zwal¬czajÄ…c fale dojmujÄ…cego cierpienia.Powinien wziąć wiÄ™cej Å›rodków przeciwbólowych, lecz nie może pozwolić sobie teraz na zamÄ™t wgÅ‚owie, który nieuchronnie wywoÅ‚ywaÅ‚y.Gdy opuszczÄ… Tucson, trochÄ™ sobie odpuÅ›ci.Choć Sarajest tak szorstka w obejÅ›ciu, to ona dba o wszystkich i nie do¬puÅ›ci do jego wyjazdu, jeÅ›lizorientuje siÄ™, że rana doskwie¬ra mu jak diabli.I jest chory.O Boże, czuÅ‚ siÄ™ kompletnierozÅ‚ożony.Gdy ból stÄ™piaÅ‚ nieco i przeszedÅ‚ w drÄ™czÄ…ce pul¬sowanie, wyciÄ…gnÄ…Å‚ telefon i zadzwoniÅ‚do Galena.- Jestem w domku Sary, ale zaraz lecimy na Tajwan.DowiedziaÅ‚eÅ› siÄ™ czegoÅ›?- Jeszcze nie.Nadal tropiÄ™ Sancheza.Na Tajwan?- Osunęła siÄ™ tam lawina bÅ‚otna.Wezwano jej zespół ratowniczy.JadÄ™ z nimi.- Chryste Panie! Jak siÄ™ czujesz?- WÅ‚aÅ›nie wyjÄ™to mi kulÄ™.Podle.- Nie zazdroszczÄ™ ci.- Znajdz tylko Rudzaka.Nawet jeÅ›li jest ranny, na pewno coÅ› knuje i obmyÅ›la nastÄ™pny ruch.OdÅ‚ożyÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™ i przymknÄ…Å‚ oczy, zbierajÄ…c siÅ‚y.PrzebrnÄ…Å‚ przez ten telefon.Przebrnie też przez lot.CaÅ‚y dowcip polega na tym, by przyblokowaćból, dziaÅ‚ać auto¬matycznie, nie pozwolić sobie na myÅ›lenie.PochyliÅ‚ siÄ™ nad umywalkÄ… i opryskaÅ‚ twarz zimnÄ… wodÄ….- MiÅ‚y facet - powiedziaÅ‚a Susie Philips, siedzÄ…ca na skórzanym fotelu ze wzrokiem utkwionym wLoganie, któ¬ry zajÄ…Å‚ miejsce na przodzie samolotu.- Nigdy byÅ› nie zgadÅ‚, że to jakiÅ› potentatfinansowy, co? - rzekÅ‚a do Boy¬da Medforda.- Rozejrzyj siÄ™ tylko - odezwaÅ‚a siÄ™ Sara suchym to¬nem.- Chyba każdy by na to wpadÅ‚ powyglÄ…dzie tego sa¬molotu.- Wiem, o co ci chodzi.Jest dość rzeczowy.Dawno go znasz? - Niedawno.- WiÄ™c musi być bardzo porzÄ…dnym facetem, skoro na ochotnika nam to zaÅ‚atwiÅ‚.ZwÅ‚aszcza po tymwypadku.- PowiedziaÅ‚ ci, że miaÅ‚ wypadek?- Nie, ale co by to mogÅ‚o być innego?- A jak tam Dina? - Sara zmieniÅ‚a temat.- W porzÄ…dku.Ale brakuje jej naszych akcji.PatrzyÅ‚atak żaÅ‚oÅ›nie, kiedy prowadziÅ‚am Donegana do furgonetki.¬PoklepaÅ‚a owczarka niemieckiego pogÅ‚owie.- Nie rozu¬mie, że emerytura po wieloletniej sÅ‚użbie to nagroda, nie kara.- SpojrzaÅ‚a naMonty'ego.- OczywiÅ›cie, Mont y ma jeszcze czas, ale też bÄ™dzie to ciężko przeżywaÅ‚.PewnieciÄ™¬Å¼ej niż jakikolwiek inny pies w zespole.PomyÅ›l o tym.Trzeba wielu miesiÄ™cy, żebywytresować tropiciela.Sara nie chciaÅ‚a siÄ™ nad tym zastanawiać.Po tylu latach nie mogÅ‚a sobie wyobrazić pracy z innympsem, a myÅ›l, że Mont y siÄ™ zestarzeje, sprawiaÅ‚a jej przykrość.- To jeszcze odlegÅ‚a przyszÅ‚ość.- PodniosÅ‚a siÄ™.- Logan wyglÄ…da, jakby byÅ‚ trochÄ™ zmÄ™czony.ZobaczÄ™, czy mu cze¬goÅ› nie potrzeba.- Dobry pomysÅ‚.- Susie przytaknęła.Z torby podróżnej wyjęła książkÄ™ w taniej obwolucie.- MamnadziejÄ™, że uÅ›pi mnie to powieÅ›cidÅ‚o.Takie dÅ‚ugie loty naj chÄ™tniej przesy¬pIam.- Ja też.- Sara czuÅ‚a zmÄ™czenie, ciążące jej w każdym mięśniu, gdy, idÄ…c do Logana, przechodziÅ‚amiÄ™dzy fotela¬mi, przestÄ™pujÄ…c psy i podrÄ™czny bagaż.ChciaÅ‚a jak najprÄ™¬dzej zwinąć siÄ™ i zasnąć,podobnie jak pozostali czÅ‚onkowie zespoÅ‚u.WÅ‚aÅ›ciwie nic jej w tym nie przeszkadzaÅ‚o.Logan jejnie potrzebowaÅ‚.Sam byÅ‚ w stanie o siebie zadbać.Gdybyż byÅ‚ rozsÄ…dny.Ale gdyby byÅ‚ rozsÄ…dny, wyciÄ…g¬nÄ…Å‚by siÄ™ na którymÅ› z tapczanów, gdyodrzutowiec przed godzinÄ… startowaÅ‚ z Tucson.On natomiast nadal rozmawiaÅ‚ z Boydem, sÅ‚uchajÄ…cgo uprzejmie, a z każdÄ… minutÄ… robiÅ‚ siÄ™ bledszy i wyglÄ…daÅ‚ na bardziej wyczerpanego.Ach, ci mężczyzni.Boyd uniósÅ‚ wzrok i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, gdy przed nimi sta¬nęła.- Jak siÄ™ masz, Saro.NiezÅ‚a fura, co? PamiÄ™tasz ten transportowiec, który zatargaÅ‚ nas do Baratu?- Jakże mogÅ‚abym zapomnieć? - spojrzaÅ‚a wprost na Logana.- WyglÄ…dasz jak żywy trup.Idz dołóżka.- Za parÄ™ minut.Boyd wÅ‚aÅ›nie opowiadaÅ‚ mi o akcji ra¬towniczej w Nikaragui.- Może ci o tym opowiedzieć, kiedy siÄ™ obudzisz.- Od¬wróciÅ‚a siÄ™ do Boyda.- Wyrzucam ciÄ™ stÄ…d.Powinien trzy¬mać nogÄ™ uniesionÄ….Pewnie ci nie powiedziaÅ‚, że wczoraj miaÅ‚ operacjÄ™?- O, do diabÅ‚a, nie! - Boyd podniósÅ‚ siÄ™.- Już mnie tu nie ma.Zobaczymy siÄ™ pózniej, Logan.Logan skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i patrzyÅ‚, jak Boyd przechodzi miÄ™-dzy fotelami i siada koÅ‚o Susie.- Dobrze go znasz?- Od lat.- Tak myÅ›laÅ‚em.JesteÅ› opryskliwa tylko wobec starychznajomych.- Lepiej byÅ› siÄ™ poczuÅ‚, gdybyÅ› i ty byÅ‚ opryskliwy wo¬bec niego.To fantastyczny facet, alestrasznie gadatliwy, gdy nie prowadzi poszukiwaÅ„.- PolubiÅ‚em go.- UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- I Å›wietnie potrafiÄ™ być równie opryskliwy jak ty, Saro.ZainteresowaÅ‚ mnie.DziÄ™ki niemu wejrzaÅ‚em gÅ‚Ä™biej w waszÄ… pracÄ™.- I?- To jakby zajrzeć do piekÅ‚a.Ciekawie jest o tym posÅ‚uchać, ale nie chciaÅ‚bym tam zamieszkać.-Nie musisz tam mieszkać.Ja tak.- Chyba że.- PrzestaÅ„ gadać.Jestem Å›miertelnie zmÄ™czona i niemam najmniejszej ochoty wtrÄ…cać siÄ™ do twoich rozmów z moimi przyjaciółmi tylko dlatego, żejesteÅ› zbyt wielkim macho, by przyznać, że ciÄ™ boli.Czy teraz zechcesz siÄ™ po¬Å‚ożyć i dasz michwilÄ™ odpocząć?- Jasne.- Z trudem podniósÅ‚ siÄ™ na nogi i staÅ‚, chwiejÄ…c siÄ™, oparty rÄ™kÄ… o tyÅ‚ fotela.- Daj mi tylkochwilkÄ™, żebym pozbyÅ‚ siÄ™ kurczów.CaÅ‚y zesztywniaÅ‚em. Najprawdopodobniej po prostu nie chciaÅ‚ siÄ™ przyznać, że w obecnym stanie boi siÄ™ przejść przezÅ›rodek samolotu.- Pomóc ci? SkrzywiÅ‚ siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl