[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na świecie było niewieleczarów; nigdy dosyć dla wszystkich i bynajmniej nie dosyć, by umierające dziecko wpisać zpowrotem do życia.Magia tej opowieści polegała na tym, że jego syn przeżył wczesnedzieciństwo nie dotknięty żadnymi małymi, wstrętnymi paluszkami młodzieńczych chorób:świnki, odry, wietrznej ospy.Rodzice rozważali ten mały uśmiech fortuny, ale nic więcej.Zakładali, iż spotkałoby go to wcześniej czy pózniej, ale że po nieco więcej niż tygodniuobnoszenia pocętkowanej twarzy, wyszedłby z tego.Dorósłby także do brawurowej jazdy nadwukołowym rowerku i  upadłszy  złamałby rękę.Prawdziwa kontuzja  gips dlazaznaczenia przejścia z trójkołowca do dwóch kółek.Albo podczas wspinaczki na drzewopowinęłaby mu się noga i skończyłby z głęboką acz niewielką blizną, która mogłaby pozostaćna całe życie na brodzie czy jego doskonałym policzku.Ale teraz to było zapalenie płuc.Jesienny kaszel zmienił się w kaszel głęboki i pełenflegmy; temperatura była wystarczająco wysoka, by ich przerazić.Namiot tlenowy komiczny, monstrualny kuzyn folii, w której w lodówce trzymamy marchewkę.Jego ulubione książeczki spoczywały nie czytane na kolanach.Szczęśliwe pluszowezwierzątka leżały wzdłuż rozpalonych, tkwiących nieruchomo pod namiotem rąk.Jaskrawych kolorów pigułki oraz krople kryły się wewnątrz przezroczystej, aseptycznej muszli, którabędzie mu dawać schronienie aż do chwili śmierci.Dzieciak patrzył na swoich rodziców współczującymi, pozbawionymi wieku oczamikogoś, kto nieuchronnie przekracza granicę życia i śmierci; był to wzrok ofiar wojennych,stuletnich starców, umierających.Nigdy niczego nie chciał  ani chłodnego soku, aniczytania mu historyjek, ani trzymania go za rękę.Doprowadzało ich to do szaleństwa, ciągleod nowa uzmysławiając nieprzydatność ich domu oraz powodując, że nienawidzili sięwzajemnie.Aatwo można zrozumieć, dlaczego. Napisz mu opowiadanie.Jesteś znanym pisarzem.Potrafisz to, prawda?  Jej oczyoskarżały go o wszystko i o nic.Poza tym miała jednakże rację.Mógł coś napisać dla swegosyna.Mieszkali w odległej austriackiej wsi, w pobliżu stacyjki kolejowej, na której raz dziennie,na kilka minut, dwa krótkie pociągi zatrzymywały się w swym śmiesznym pełzaniu do i zWiednia.Zawsze chciał mieszkać obok stacji.Po sukcesie, jaki odniosła jego książka, nagleopanowała go chęć kupienia domu Hansela i Gretela; domu wyposażonego w wiejskie meble,z niskimi, łukowymi sklepieniami oraz z datą: 1849, wymalowaną prymitywnie ponadfrontowymi drzwiami.I, najlepsze ze wszystkiego, z bezkresnym widokiem rozciągającymsię ze stacji kolejowej ponad sosnowym młodniakiem.Cieszył się myślą, iż pewnego dniajego syn stanąłby przed wyborem ścięcia tych drzew, by zachować widok, albo pozostawieniaich i posiadania swojego własnego niewielkiego lasu.Ale dziecko zmarło, zanim opowiadanie zostało napisane do końca.Palce nie poruszyły sięjuż; pewnego dnia oddech zdecydował się raczej zatrzymać, niż walczyć o wejście dorozpalonego wnętrza chłopca. Kiedy Florian miał pięć lat, ojciec zabrał go pewnego razu do Wiednia na Prater.Małychciał wspiąć się po linach na Riesenrad*, by spojrzeć z góry na miasto, które kiedyśposiądzie, ale ojciec sprzeciwił się.Zamiast tego zapłacili za wstęp i pojechali diabelskimkołem.Chłopiec był znudzony.Gdy jego ojciec odwrócił się, by podziwiać cudaWienerwaldu, Florian otworzył okno wagonika i wyśliznął się w otwartą przestrzeń,ograniczoną jedynie przez gołąbkowoszare pręty oraz stalowe liny utrzymujące gigantycznąkonstrukcję.A kiedy ojciec obrócił się z powrotem, nie był wcale zdumiony, że chłopiecwyszedł.Nie ma sposobu na to, by utrzymać błyskawicę w garści albo na smyczy.Przeczytał ten fragment swojej żonie i odłożył go, by napić się herbaty.Teraz, kiedychłopiec umarł, jej włosy także miały ten sam kolor starej herbaty; były bardziej brązowe niżognisto czy jesiennoczerwone, jakimi były za życia dziecka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl