[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pharaun pomknął ostro w górę, skręcając w prawo.Niezdar-ne nycalothy minęły go, przeklinając.W nadziei, że uda mu się przeszkodzić ultrolothowi w cza-rowaniu, Pharaun wyjął z kieszeni kryształowy stożek i zacząłpospiesznie inkantację.Ultroloth skończył pierwszy i skierował otwartą dłoń ku Pha-raunowi.Niemal wszystkie zaklęcia ochronne otaczające Pharaunazniknęły jednocześnie, rozproszone kontrzaklęciem yugolotha. Pharaun zaklął.Ultroloth musiał być potężny, skoro zdołałpozbawić go magicznych osłon.Nie rozmyślając nad tym dłużej, zakończył własne zaklęcie.Podleciał w stronę ultrolotha, wypowiedział ostatnie słowo,przyłożył stożek do ust i dmuchnął.Rozszerzający się podmuch lodowatego powietrza pomknąłw stronę ultrolotha i ogarnął go.Stwór poleciał w tył, pokrytykokonem lodowatego zimna.Pharaun widział, że jego zaklęcie osłabiło ultrolotha, ale da-leko mu było do zabicia go.Zatoczył w powietrzu koło, szukając nycalothów.Nigdzie ich nie widział.Albo opuściły pole walki, albo stałysię niewidzialne.Przyspieszył, lecąc w górę, przy każdym oddechu spodzie-wając się ciosu toporem, i jednocześnie aktywował zdolnośćwidzenia niewidzialnych istot.Zyskał ją w chwili, w której ny-calothy opadały już ku niemu z obu stron z wzniesionymi dociosu toporami.Uskoczył w bok, ale zbyt wolno.Topór wbił mu się głębokow ramię.Drugi rozszczepiłby mu czaszkę, ale w ostatniej chwilizanurkował pod nim, więc tylko rozorał mu skórę głowy.Skrzydła łopotały mu przy twarzy.Nycalothy czepiały sięjego piwafwi i drapały pazurami.Ich ciężar ściągał go w dół.Użył pierścienia latania, aby się im przeciwstawić, ale powolispływał ku ziemi.Na dole czekały setki mezzolothów.Broczący krwią, lekko oszołomiony mag wypowiedział poje-dyncze słowo jednego z najpotężniejszych zaklęć, jakie znał.In-kantacja ta pozwalała używać dzwięku jako broni, a Pharaun wąt-pił, by yugolothy zabezpieczyły się przed energią akustyczną.Poczuł, jak magia wzbiera mu w gardle.Pozwolił jej nara-stać, a potem wyrzucił ją z siebie w wysokim krzyku, któryobiegł pole bitwy.Magia wrzasku wdarła się międzynycalothy, zabijając oba, pomknęła w dół niewidzialną falą i uderzyła wczekające mezzolothy, zabijając na miejscu połowę z nich.Wyprostował się w powietrzu, brocząc obficie krwią z ranod pazurów nycalothów i odwrócił się w stronę ultrolotha.W po-wietrzu między nimi płonęły dusze, wijąc się z bólu.Pharaun, poparzony i poraniony, współczuł im. D WUDZIESTYInthracis strząsnął z siebie resztki stożka zimna.W uszachwciąż dzwoniło mu wycie banshee, które wydał z siebie mag,ale znajdował się zbyt daleko, by czar mógł mieć na niego jakiśwpływ.Jego nycalothy nie miały tyle szczęścia.Sprawy przybrały niekorzystny obrót.Klurichir i chmarapająków siały spustoszenie wśród regimentu.Jego żołnierzewalczyli dzielnie, ale ultroloth nie spodziewał się atakuwielkiego demona i roju pająków.Na polu bitwy trup ścielił sięgęsto.Mógł, oczywiście, wezwać dodatkową pomoc, ale niemogła się ona równać ani z klurichirem, ani pająkami.Wyjął z kołczanu na udzie cienką bazaltową buławę i przy-zwał jej moc. Pulsująca czarna energia, która z niej wystrzeliła, falując,przetoczyła się przez pole walki.Tam, gdzie przeszła, martwemezzolothy i nycalothy, nawet te zabite przed chwilą przez dro-wiego czarodzieja, orząc ziemię pazurami, dzwignęły się nanogi.Nieumarłe yugolothy nie były tak skutecznymi wojowni-kami jak żywi żołnierze, ale mogli pomóc w starciu z rojempająków, a może i klurichirem.Posłał na pole walki mentalną wiadomość, rozkazując nie-umarłym: Atakujcie klurichira i pająki, dopóki ich nie uniesz-kodliwicie.Zmarli posłuchali, dołączając do żywych towarzyszy toczą-cych rozpaczliwą walkę.Zadowolony Inthracis zastanowił się,co robić.Vhaeraun chciał, żeby zabił trzy kapłanki.Widział tylko dwie.Walczyły ze sobą na ścieżce schodzącej z gór.Uznał, że albozobaczy je martwymi zaraz, albo w ogóle.Vhaeraun będziezadowolony, albo nie.Inthracis miał już dość.Przesłał wszystkim ocalałym nycalthom mentalną wiado-mość: Dwie z trzech kapłanek walczą na zboczu góry pod Zcież-ką Pożeracza Dusz.Teleportujcie się tam, zabijcie je i wycofaj-cie się z pola walki.To powiedziawszy, Inthracis powrócił myślami dodrowiego czarodzieja.Przywołał w myślach słowa jednego znajpotężniejszych zaklęć nekromantycznych, jakie znał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl