[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo to udzieliÅ‚a mu siê atmosfera tego miejsca, dochodziÅ‚y go strzêpyrozmów.Odsuniêto zasÅ‚ony i do gabinetu weszÅ‚o dwóch ludzi.PrzysÅ‚onili muSwiatÅ‚o, wiêc choæ przez chwilê mógÅ‚ na nich spojrzeæ.Jeden byÅ‚ bardzo mÅ‚ody,miaÅ‚ jeszcze na twarzy Slady po tr¹dziku i nosiÅ‚ okulary w zbyt du¿ych, zupeÅ‚nienie dopasowanych do jego twarzy oprawkach.Drug¹ osob¹ byÅ‚a trzydziestokil-kuletnia pielêgniarka.Kincaid nie umiaÅ‚by precyzyjnie okreSliæ jej wieku, bowszystkie pulchne kobiety wygl¹daÅ‚y, wedÅ‚ug niego, podobnie.Równie dobrzemogÅ‚a dopiero obchodziæ osiemnaste urodziny.Lekarz wyj¹Å‚ z kieszonki maÅ‚¹ latarkê i poSwieciÅ‚ mu w oczy.Potem, gÅ‚osemwyzutym z wszelkich uczuæ czy emocji, zadaÅ‚ kilka rutynowych pytañ, ignoruj¹cjakiekolwiek próby odpowiedzi.Kincaid miaÅ‚ uczucie, jakby przeprowadzanonie wywiad lekarski, ale policyjne Sledztwo.Badanie zostaÅ‚o zakoñczone.Pod-czas gdy pielêgniarka opatrywaÅ‚a mu ranê na gÅ‚owie, Kincaid usÅ‚yszaÅ‚ zza para-68 wanu fragment rozmowy, w której uczestniczyÅ‚, jak podejrzewaÅ‚, badaj¹cy golekarz. Nie jestem przekonany, czy to tylko alkohol.Lepiej opró¿nijmy mu ¿oÅ‚¹-dek, a ja skontaktujê siê z laboratorium.Wykonamy test na barbiturany. Ale on Smierdzi czystym denaturatem  zaprotestowaÅ‚ jakiS damski gÅ‚os. Lepiej sprawdziæ, ni¿ potem ¿aÅ‚owaæ.Załó¿cie mu sondê do ¿oÅ‚¹dka. Sonda do ¿oÅ‚¹dka  pomySlaÅ‚ Kincaid. Tak jakby tam jeszcze cokolwiekzostaÅ‚o.Potê¿na kobieta o czerwonej, nalanej twarzy weszÅ‚a do boksu i przeka-zaÅ‚a pielêgniarce polecenia lekarza. Tak, rozumiem  sÅ‚yszaÅ‚ niezmiennie, w równych odstêpach czasu.Kobieta wÅ‚o¿yÅ‚a plastikowy fartuch i zwróciÅ‚a siê do Kincaida: A teraz trzeba byæ grzecznym chÅ‚opczykiem i poÅ‚kn¹æ tê rureczkê.Tak?Kincaid znajdowaÅ‚ siê w niekorzystnym poÅ‚o¿eniu, wiêc jakiekolwiek per-traktacje nie wchodziÅ‚y w rachubê.Przytakn¹Å‚.Kobieta wepchnêÅ‚a mu gumow¹ rurê do gardÅ‚a, a stamt¹d, po kilku manew-rach, wprost do ¿oÅ‚¹dka.WymiotowaÅ‚, a zwrócon¹ treSæ, zgodnie z poleceniem,zbierano do badania.CzuÅ‚, ¿e do ¿oÅ‚¹dka wlewaj¹ mu jak¹S ciecz, aby wypÅ‚ukaæpozostaÅ‚¹ zawartoSæ.W potwornych snach wyobra¿aÅ‚ sobie, ¿e tak wÅ‚aSnie czuj¹siê ofiary porywaczy  ubezwÅ‚asnowolnione, zdane na Å‚askê i nieÅ‚askê obcychludzi.Ulga po skoñczonym zabiegu, efekt podra¿nienia ukÅ‚adu nerwowego i wy-czerpanie fizyczne dokoñczyÅ‚y dzieÅ‚a.ByÅ‚ senny, lecz pielêgniarka odmówiÅ‚a munawet tego i dopiero gdy znalazÅ‚ siê w szpitalnej sali, zasn¹Å‚ kamiennym snem.ObudziÅ‚ siê siedem godzin póxniej. Dzieñ dobry panu  powiedziaÅ‚a pochylona nad łó¿kiem uSmiechniêtatwarz, kiedy tylko otworzyÅ‚ oczy.Momentalnie zamkn¹Å‚ je z powrotem, bo raziÅ‚ogo ostre sÅ‚oñce wpadaj¹ce do sali przez odsÅ‚oniête okna. Gdzie ja& ? Znajduje siê pan na czwartym oddziale wewnêtrznym w College Hospi-tal  odparÅ‚a pielêgniarka. ZeszÅ‚ej nocy byÅ‚ pan na szampañskiej zabawie.Kincaid jêkn¹Å‚, czuj¹c potworny ból z tyÅ‚u gÅ‚owy.PodniósÅ‚ rêkê i zamiastwÅ‚osów dotkn¹Å‚ banda¿a. ZraniÅ‚ siê pan w tyÅ‚ gÅ‚owy  wyjaSniÅ‚a pielêgniarka. Czy¿by?  odparÅ‚ cierpko Kincaid. Mam nadziejê, ¿e gra byÅ‚a warta Swieczki, bo czeka tu policja.Chc¹ z pa-nem porozmawiaæ.Nie s¹dzê, aby zastosowali wobec pana taryfê ulgow¹, wiêcchyba nie obejdzie siê bez otwarcia portfela.Kincaid znowu jêkn¹Å‚.Dlaczego tak wiele pielêgniarek pochodzi z Irlandii?Kobieta wyszÅ‚a, daj¹c mu czas, aby mógÅ‚ siê zastanowiæ nad zeznaniami.Rozwa¿aÅ‚ mo¿liwoSæ przedstawienia policji prawdy.W jego obecnej sytuacjibyÅ‚oby to najprostsze rozwi¹zanie.Ale czy mógÅ‚ wyznaæ, ¿e byÅ‚ w Fingleton Gran-ge i ¿e znalazÅ‚ tam upoSledzon¹ umysÅ‚owo Gretê Marsh? A jeSli zapytaj¹, sk¹d teobra¿enia, czy mógÅ‚ wytÅ‚umaczyæ, ¿e zostaÅ‚ pobity, siÅ‚¹ spojony whisky i rzuconybez przytomnoSci na nasyp kolejowy? Bo¿e wszechmog¹cy!  jêkn¹Å‚.69 PodÅ‚o¿yÅ‚ rêkê pod gÅ‚owê.Sam ledwie mógÅ‚ w to uwierzyæ, a co dopiero po-licja.Czy istniaÅ‚o inne wyjScie? Przyznaæ siê wprost do pijañstwa i do zakłócaniaporz¹dku publicznego?Takie rozwi¹zanie nie byÅ‚oby najgorsze, ale ten pozomie niewinny incy-dent mógÅ‚ zawa¿yæ na jego karierze.Konkurencyjne pisma zrobiÅ‚yby z niegokozÅ‚a ofiarnego.Oskar¿ony dziennikarz traciÅ‚ znacznie wiêcej ni¿ piêædziesiê-ciofuntowy banknot w s¹dzie  traciÅ‚ swoj¹ wiarygodnoSæ.Lecz je¿eli powieprawdê i policja rzeczywiScie pojedzie do Fingleton Grange, to czy znajd¹ tamGretê Marsh? OczywiScie, ¿e nie.To jedno nie ulegaÅ‚o w¹tpliwoSci.Z pewno-Sci¹ zabrano j¹ stamt¹d ju¿ dzisiejszej nocy.Zanim zd¹¿yÅ‚ podj¹æ jak¹kolwiek decyzjê, otworzyÅ‚y siê drzwi i do po-koju weszÅ‚o dwóch policjantów.Kincaid z ulg¹ zauwa¿yÅ‚, ¿e byli w dobrymhumorze. WolaÅ‚bym nie byæ dzisiaj w pañskiej skórze  odezwaÅ‚ siê jeden z nich.Kincaid daremnie staraÅ‚ siê przywoÅ‚aæ na twarz uSmiech. ChcielibySmy uzyskaæ od pana kilka informacji na temat nocnej eskapady [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl