[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jeśli ma pani ochotę, możemy jutro pojechać konno do O Keefe Station  powiedział Jack. Tu, w tym osiedlu, mieszkają tylko ciludzie, którzy codziennie przychodzą do pracy na farmie.Ale sam szczep przeprowadził się na starą farmę Howardów, O Keefe Station.Maorysi otrzymali tę ziemię jako wyrównanie za spory przy kupnie Kiward Station.Właśnie tam mieszka pieśniarka Marama, a także zielarkaRongo.Obie mówią po angielsku i znają wiele moteates. To są pieśni, które opowiadają o jakiejś historii, prawda?  spytała Charlotte.Jack skinął głową i dodał: Jest wiele rodzajów pieśni: żałobne, kołysanki, opowieści o zemście, o sporach międzyplemiennych.To jest właśnie to, czego paniszuka. Charlotte spojrzała na niego z uśmiechem. A nie ma opowieści o miłości?  spytała. Oczywiście, są także opowieści o miłości!  pośpieszył Jack z wyjaśnieniem.I zrozumiał. Czy chciałaby pani.zapisać którąś z nich? Jeśli się da. odpowiedziała Charlotte z zakłopotaniem. Ale może.jest jeszcze za wcześnie, aby cokolwiek zapisywać? Możenajpierw należałoby.więcej przeżyć? Rozumie pan? Chciałabym.poznać lepiej.Jack poczuł, jak nagle krew uderza mu do głowy. Kogo?  spytał. Maorysów czy mnie?Charlotte się zaczerwieniła. A czy jedno nie prowadzi do drugiego?  spytała z uśmiechem.Rodziny McKenzie i Greenwood uzgodniły, że Charlotte zostanie na farmie Kiward Station trzy miesiące, aby rozpocząć badania kulturymaoryskiej, którą się tak żywo interesowała.Gwyneira i Elizabeth wymieniły przy tym porozumiewawcze spojrzenia.Obie doskonalewiedziały, co się zaczęło między młodymi ludzmi, i obie to aprobowały.Gwyneira uważała Charlotte za zachwycającą dziewczynę  mimo żenie zawsze rozumiała natychmiast, o czym dziewczyna mówiła, lecz wydawało się, że dotyczyło to także jej rodziców.Ale Charlotte w ogóletrudno było przerwać, kiedy zaczynała mówić fachowym językiem literackim.Elizabeth przestała się wreszcie obawiać, że córka skończy jakojedna z najlepszych wykładowczyń na uniwersytecie w Dunedin lub Wellington.Wydawało się, że Charlotte znalazła coś, co pochłaniało jąbardziej niż świat nauki.Dziewczyna jezdziła z Jackiem po farmie, z uwagą słuchała Gwyneiry, gdy ta wyjaśniała jej wszystkie szczegóły na temat jakości owczejwełny, i ze śmiechem ćwiczyła przenikliwe gwizdy, za pomocą których pasterze wydawali komendy swoim psom collie.Maorysi i stajenniopiekujący się bydłem odnosili się do niej z początku z dużą rezerwą  młoda dziewczyna z Anglii, ubrana w suknię uszytą zgodniez najnowszą modą i o nienagannych manierach, bardzo ich onieśmielała.Ale Charlotte umiała przełamać pierwsze lody.Szybko nauczyła sięhongi, tradycyjnego maoryskiego sposobu pozdrawiania się  wiedziała, że nie chodzi tutaj jedynie o wzajemne pocieranie sobie nosów, leczo lekkie dotknięcie nosa i czoła witanej osoby.Jej elegancka sukienka do jazdy konnej wkrótce się wytarła i dziewczyna niebawem zamieniładamskie siodło na o wiele wygodniejsze siodło męskie.Za fasadą dobrze wychowanej młodej dziewczyny, jaką Charlotte bez wątpienia była, kryło się dziecko natury  ale i bojowniczka o prawakobiet.Charlotte godzinami dyskutowała ze zdumioną Gwyneirą o publikacjach Emmeline Pankhurst i była wręcz rozczarowana, kiedy siędowiedziała, że w Nowej Zelandii kobiety już od dawna miały prawa wyborcze.W Anglii wraz z innymi studentkami wychodziła na ulicę, abyo to walczyć, i świetnie się przy tym bawiła.James McKenzie drażnił się z nią, oferując jej cygara; palenie papierosów uchodziło za wyrazprotestu sufrażystek  członkiń radykalnego prawicowego ruchu kobiet.Jack i Gwyneira zaśmiewali się do łez, kiedy Charlotte rzeczywiściew końcu któreś wzięła i odważnie zapaliła.Ale w gruncie rzeczy wszyscy byli zgodni co do tego, że dziewczyna wniosła wiele radości i życiaw rytm jednostajnych dni na farmie Kiward Station, i także Jack przezwyciężył nieśmiałość i wkrótce normalnie rozmawiał w jejtowarzystwie.Zawsze jednak, kiedy dostrzegał dziewczynę, czuł szybkie bicie serca, a jego oczy rozbłyskiwały, kiedy natrafiał na jejspojrzenie.Nie do końca potrafił się uporać z nieśmiałością, jaką ciągle odczuwał w jej obecności, i w końcu to Charlotte wyciągnęła gow którąś księżycową noc na dwór, mówiąc, że koniecznie chce zajrzeć do koni.Ostrożnie wsunęła swą dłoń w jego rękę. Czy to prawda, że Maorysi w ogóle się nie całują?  spytała.Jack właściwie tego nie wiedział.Nigdy go nie pociągały maoryskie dziewczyny: ich przeważnie czarne włosy i egzotyczne rysy za bardzomu przypominały Kurę-maro-tini.A jeśli o nią chodzi, Jack zbyt często słyszał kpiące wypowiedzi w rodzaju:  Gdyby ona była ostatniąkobietą na ziemi, to Jack poszedłby do klasztoru!. Można przypuszczać, że tymczasem Maorysi nauczyli się całować od nas, pakeha. wyszeptała Charlotte. Czy nie sądzisz, że możnasię tego nauczyć?Jack przełknął ślinę. Bez wątpienia  odpowiedział. Jeśli znajdzie się właściwy nauczyciel. Jeszcze nigdy tego nie robiłam  powiedziała Charlotte.Jack uśmiechnął się i ostrożnie wziął ją w ramiona. Zacznijmy od pocierania nosów  zażartował już choćby po to, aby ukryć własne zdenerwowanie.Ale dziewczyna rozchyliła lekko wargi.Nie musieli się niczego uczyć.Jack i Charlotte byli dla siebie stworzeni.Rozkwit tej miłości nie przeszkodził Charlotte w jej studiach.Bawiło ją flirtowanie z Jackiem w języku Maorysów i tu znalazła cierpliwegonauczyciela także w osobie Jamesa McKenzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl