[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Guido, nie możesz odłożyć tej rozmowy na pózniej?  poprosiła, po czym znów ruszyłażwawo korytarzem, kierując się w stronę bocznego wyjścia, przed którym miała czekać łódz. Mów  nakazał komisarz Vianellowi, kiedy znów pozostali nieco z tyłu. Przez pierwsze kilka dni po tym, jak trafił pan do szpitala, wciąż jej pilnowaliśmy. Czy ktoś próbował się z nią zobaczyć? Tak, ten ksiądz.Ale powiedziałem mu, że nie wolno nam nikogo do niej dopuszczać.Więc poszedł do Pat-ty- I co? Patta zwlekał przez dzień, a potem kazał mi ją spytać, czy chce się widzieć z księdzem. Co powiedziała? Nic.W ogóle jej nie pytałem, tylko powiedziałem komendantowi, że odmówiła. I co potem?Akurat dotarli do wyjścia ze szpitala.Paola czekała tuż za progiem, przytrzymując drzwi. Wiosna cię wita, Guido  powiedziała, kiedy Bru- netti wyszedł z budynku.I rzeczywiście.W ciągu dziesięciu dni, które spędził w szpitalu, wiosna za pomocą swoichczarów zdołała zawojować całe miasto.Powietrze pachniało roślinnością budzącą się dożycia, dokoła rozlegały się godowe okrzyki ptaków, a na gałęzi forsycji, która przepchnęła się przez kratę w ceglanym murze po drugiej stronie kanału, rozkwitały pierwsze pąki.Tak jaksię Brunetti spodziewał, Montisi oczekiwał ich za sterem policyjnej łodzi, która kołysała sięna wodzie przy schodkach wiodących do kanału.Skinął im na powitanie, po czym sięskrzywił; komisarz podejrzewał jednak, że był to uśmiech. Buon giorno  mruknął pilot, pomagając Paoli wsiąść do łodzi.Następnie podał rękę komisarzowi, który oślepiony blaskiem słońca, o mało się nie potknął.Vianello zdjął cumę i wskoczył na pokład. I co potem?  spytał ponownie Brunetti, zanim jeszcze Montisi zdążył wyprowadzićłódz na Canale delia Giudecca. Jedna z pielęgniarek wyjawiła Marii, że ksiądz chciał się z nią widzieć.Mnie zaś pózniejpowiedziała, że Maria zaniepokoiła się zainteresowaniem księdza i była wdzięczna, że go doniej nie dopuściliśmy.Na prawo od łodzi przemknął ślizgacz, rozbryzgując wodę.Vianello uskoczył w bok, aleani jedna kropla nie przeleciała nad wysoką burtą. A potem?  ponaglił go Brunetti. Zadzwoniła do nas matka przełożona zakonu, do którego należała Maria, i oznajmiła, żechcą ją umieścić w jednej ze swoich klinik.I wtedy Maria znikła.Wprawdzie zdjęliśmyochronę, ale z paroma chłopakami wciąż tam w nocy zaglądaliśmy, żeby mieć ją na oku. Kiedy znikła? Trzy dni temu.Kiedy po południu do pokoju weszła pielęgniarka, w środku nie byłonikogo.Maria zabrała swoje ubranie i po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Co zrobiłeś? Zaczęliśmy pytać o nią w szpitalu, ale nikt nic nie widział.Znikła i już. A ksiądz? Ktoś z ich siedziby w Rzymie zatelefonował do Pat- ty nazajutrz po jej zniknięciu ispytał, czy to prawda, że nie dopuszczamy do chorej zakonnicy spowiednika.Vice- ąuestore,który jeszcze nie wiedział o ucieczce Marii ze szpitala, oczywiście się ugiął i obiecał, żeosobiście dopilnuje, aby spowiednik mógł się z nią zobaczyć.Dopiero kiedy wezwał mnie dosiebie, aby mi to zakomunikować, usłyszał, że nie wiemy, gdzie jest. jak zareagował?Vianello zawahał się. Myślę, commissańo, że poczuł ulgę.Ten telefon z Rzymu mocno go przestraszył.Mająna niego jakiegoś haka, dlatego zgodził się dopuścić do Marii księdza.Ale kiedypowiedziałem mu, że znikła, chyba naprawdę się ucieszył.Natychmiast zadzwonił do tegoczłowieka z Rzymu i oświadczył, że niestety nie wiemy, gdzie jest zbiegła zakonnica, poczym przekazał mi słuchawkę, żebym to potwierdził. Wiesz, kim jest ten człowiek, z którym rozmawiał? Nie.Wiem tylko, że Patta łączył się z Watykanem. Masz jakiś pomysł, dokąd Maria mogła się udać? Nie  odparł szybko Vianello. Dzwoniłeś do jej znajomego z Lido? Vittoria Sas- siego? Tak.To pierwsze, co zrobiłem.Powiedział, żebym się o nią nie martwił, ale nic więcejnie chciał mi zdradzić. Myślisz, że wie, gdzie ona jest?  spytał Brunet - ti, patrząc na Paolę, która stała przysterze i rozmawiała z Montisim. Chyba musi wiedzieć  odparł po chwili Vianello. jednakże nikomu nie ufa na tyle,żeby podzielić się tą informacją.Nawet nam.Brunetti skinął głową, po czym odwrócił się od sierżanta i spojrzał na Bazylikę ZwiętegoMarka, która właśnie wyłaniała się po lewej.Przypomniał sobie swoją ostatnią rozmowę zMarią Testą i determinację w jej głosie; pomyślał, że słusznie postąpiła, decydując się na ucieczkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl