[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwyciła go zagłowę, poczochrała mu włosy i jęknęła z rozkoszy.Uświadomił sobie, że teraz mógłby ją wziąć, zapachkobiety drażnił jego nos, budził żądzę.Przycisnął ją mocno do siebie, ale nie zdjął ubrania.Mówił szeptem:- Mogę napełnić cię życiem tylko pod warunkiem,że będziesz miała w rękach puchar, kochana Halizo.Tylko jeśli będziesz trzymać puchar.Krzyknęła cicho, ale otworzyła oczy i w blaskuksiężyca napotkała jego zuchwałe spojrzenie.Kiedy podsunęła mu twarz do pocałunku, nieprotestował.Poczuł smak jakiegoś dziwnego, nieznanego przedtem owocu.Gdy zaś zaczęła śpiewaćstarą miłosną pieśń, zarumienił się i musiał odwrócićtwarz.Głos miała cieniutki, niemal dziecinny, lekkozachrypnięty od wina.Jahiz patrzył na jej zniszczoną twarz.Wiedział, żelos dla Halizy także nie był łaskawy.Oszustwo za oszustwo.Wszystko dla pucharu. 11Pasterz kóz siedział, nakrywszy głowę wielkąchustą, i przyglądał się trojgu ludziom wokółwygasłego ogniska.Widział kobietę wyciągającąramiona do swego kochanka.Widział obcego, który jakmartwy leżał pod derkami.Noc wkroczyła właśnie wnajciemniejszą fazę, ale wkrótce smuga światła nawschodzie zacznie się powiększać i będzie możnarozróżnić rysy kobiety.Po dziesięciu latach doglądania zwierząt pasterzmiał oczy bystrzejsze niż drapieżny ptak, a uszyczulsze niż pustynny wilk.Podciągnął nogi, otulił sięszczelnie w płaszcz i wiedział, że nikt nie zwróciuwagi na jego czujne spojrzenie.Byli przekonani, żeon śpi, a przynajmniej drzemie.Kozy leżały spokojne,zbiły się w gromadę i tylko czasami jakieś pojedynczemeknięcie mąciło ciszę.Chętnie podszedłby bliżej, może udałoby mu siępojąć coś z rozmowy tych trojga.Ale szum głosów ihałasy z głównego obozowiska docierały aż tutaj,został więc na swoim miejscu, wiedział bowiem, żetutaj najlepiej wypełni swoje zadanie.Filia nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatniospala pod tym dachem.Wpatrywała się w piękny sufit imyślała, że był on ostatnią rzeczą, jaką jej matkawidziała przed śmiercią.Przestronna komnata zpięknymi meblami stanowiła też miejsce jej urodze-113 nia.To tragiczne wydarzenie, początek cierpienia, myślałaFilia.Otrząsnęła się już z gniewu, w jej sercu była teraz pustka.W ciągu paru sekund dowiedziała się, że Ja-hiz żyje.%7łepogłoski o zemście Shafira są zwykłym zmyśleniem, aludzie gadają nie mając pojęcia, jak jest w rzeczywistości.Leżała pod cienką kołdrą i miała wrażenie, że jej ciało siękurczy.Jahiz żyje.W twarzy Dhermii nie dostrzegała kłamstwa.Filiawpatrywała się w te same oczy, które niedawno fałszywieprzysięgały jej, ojcu, sędziom i całemu światu.Szorstkaskóra, krótkie rzęsy przypominające pustynną trawę, którąwiatr przyciska do ziemi.Wiecznie gestykulujące ręceHalizy, grube uszy, nos podobny do nosa Filii.Wargi, któretylekroć miotały na nią przekleństwa i nazywały ją wariatką.To były jej siostry, jej krew.Zła krew, która postanowieniem losu musi wyginąć.%7ładna z sióstr nie urodziła dziecka, żadna nie dałanowego życia.Były wyschłe i jałowe niczym sama pustyniai równie bezlitosne jak pustynia bywa wobec nocnegowędrowca.Filia zamknęła oczy, nie chciała patrzeć na piękny sufit.Ale pod powiekami tańczyły wspomnienia.Zcigały się jakifrity w zagrodzie dla zwierząt, napełniały jej umysłszyderczym śmiechem, budziły nienawiść jeszcze wtedy,gdy Filia zapadła w niespokojny sen.- Flavinia! Flavinia! Filia zepchnęła Mec do wężowejgroty! Chodz i zobacz, twarz niewolnicy już się zrobiłacałkiem sina!114 Filia słyszała, że Dhermia wrzeszczy przez całą drogę dodomu.Jej zwinne nogi niemal nie dotykały żwiru,przeskakiwały przez kamienie i niskie krzaczki; biegła naprzełaj do kobiecej części domu.Na dnie wyłożonej kamieniami głębokiej jamyniewolnica przestała krzyczeć.Filia stała na krawędzi, sztywna z przerażenia, i patrzyła,jak syczące węże kłębią się w kącie i jak nieustannie wbijajązęby jadowe w ciało nieszczęsnej kobiety.Dziewczęta obowiązywał surowy zakaz, nigdy nie wolnoim było chodzić na dół do stajni.A wężowa grota byłazakazana jeszcze bardziej.Głęboka, przypominająca studnięjama w ziemi, ocembrowana gładkimi kamieniami, zostałazbudowana dawno temu przez jakiegoś znachora, któryzerwał ze swoim plemieniem i zdobył sławę dziękiumiejętności uzdrawiania chorych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl