[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy na przykład kapłan w kadzidle dymów zwiewnychU progu sanktuarium bogom na cześć ubijeGładkie cielę, ofiarnym nożem mu krwawiąc szyję.Wtedy matka samotna zdeptuje łąki zielone,Szuka śladów na ziemi i w jedną, drugą stronęTęskne posyła oczy, czy znów gdzie nie zobaczyPłodu swego, i coraz wydaje ryk rozpaczy.Coraz w przegrody obór wtyka swój łeb rogaty,%7łalu ukryć nie mogąc, ani przeboleć straty.Ni jej liście wierzbiny, ni trawy rosą świeże.Ani woda strumieni nad niskich łąk wybrzeżemNie zdoła zająć trochę i zabrać troskę srogą,Ani obce cielęta zabawić jej nie mogą,I nigdzie się nie spotka z pociechą i spokojem,Tak brak jej, co z niej wzrosło, co znane jej i swoje.Równie kozlętom zwinnym matki ich nie są obce,Równie jagnięta żwawe znają swe matki owce.Według potrzeb natury do właściwego wiekuKażde zwierzę jest bliskie matczynych wymion mleku.Wez wreszcie, jakie zechcesz, zboże i patrz dokładnieNa kłos, na ziarno wszędzie różnicę znajdziesz snadnie,Każde jest trochę inne.Podobnie różne formyWyciska w łonie ziemi w czas burzy przedwieczornejwww.zrodla.historyczne.prv.plFala wód, równie muszle inaczej żłobią brzegi,Nad linią mórz odpływu sadowiąc się w szeregi.Dlatego, wciąż powtarzam, jest w świecie nieodzowne,Aby zarodki rzeczy nie były zbyt podobne;Nie biorąc jednej formy z działania ludzkiej ręki,Muszą mieć inne kształty, różnice, choć maleńkie.Teraz już będzie łatwo wyjaśnić niewielu słowy.Dlaczego przenikliwszy jest ogień piorunowyNizli nasz, zażegnięty na drzewa głowni smolnej.Możesz tedy powiedzieć: ten w ruchu bardziej zdolny,Bo składa się z drobniejszych ziarenek żaru, zatemAatwiej przejdzie przez szpary, przez ciała porowate,Których nie zdoła przeciąć nasz ogień, zbyt leniwy.Przez masę rogu przejdzie blask światła przenikliwy.Ale nie deszcz.Dlaczego? Widocznie ciałka wodyWiększe są i stąd trudniej im gęstsze wziąć przeszkody.Wino, jak możesz widzieć, łatwo przez sito przecieka;Ciężej za to oliwa; ociąga się i zwleka Stąd, że widocznie oliwy większe są elementy,Ale też ściślej splecione, o kształtach bardziej wygiętych.Masa drobinek dlatego nierówno się oddzielaW każdej cieczy, i oto nie zdołasz obu przelaćPrzez te same otwory o jednakowym czasie.Przyznaj, że słodkie mleko i miód lipcowych pasiekJęzyk przyjemnie łechcą i ustom są naszym miłe;Za to gdy łykasz piołun lub wywar z centurii piłeś,Smak ostry i obrzydły całą ci twarz wykręci.Aatwo stąd pojąć możesz, że to, co zmysły nęciwww.zrodla.historyczne.prv.plMiłym smakiem, jest z ciałek krągłych i gładszych troszkę;To zaś, co czucie w ustach pobudza złe i gorzkie,Składa się z ostro zgiętych, haczykowatych ciałek,I stąd przemocą, brutalnie przez zmysły się przedostaje.Ciało nam szarpie wchodząc i budzi przykry odruch.Stąd treść rzeczy u odczuciu złych albo znowu dobrychZależy od zarodków różnych ukształtowaniem.Nie myśl więc, że zgrzyt piły, kiedy ci uszy raniSwojem skrzypieniem przykrem, pochodzi od tych samych,Równie gładkich atomów, co pieśń, której lubo słuchamy.Gdy zwinnym palcom grajka posłuszna lutnia wtóruje.Nie myśl, że takie same zarodki węchem czujesz,Kiedy cię odór dochodzi trupa, co płonie na stosie,I kiedy woń szafranu przyjemnie kręci w nosieA ołtarz blisko sceny dymem kadzideł płonie.Nie myśl, że wszystkie barwy z jednakich są ciałek złożone.%7łe te kolory miłe, co oczy twe radują,I te, co aż do płaczu zrenice wstrętem kłują,Z tych samych są atomów.Bo wszystko, co łagodnieBudzi zmysły, do gładkich zarodków winneś odnieść:Z niemi się narodziły i od nich cechy biorą.Każda zaś rzecz niemiła i przykra musi mieć sporoCiałek szorstkich, chropawych, w tworzącym ją materiale.Są też takie zarodki, ni gładkie doskonale.Ani też zbyt wygięte, ale, nierówne troszkę,Z każdej strony wystają na zewnątrz małym rożkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]