[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie, ale może Jude będzie się czuł bardziej komfortowo, jeśli.- Nie obchodzi mnie, kto tam będzie - przerwał mi.-Właściwie, Cristal, chciałbym, żebyśprzy tym była.- Jasne.I, Tania, wiem, że Daniel będzie w pobliżu.Powinniśmy zebrać się całą szóstką,przegadać to, żeby wszyscy mieli jasność co do tego, co się dzieje.Przystałam na to, ponieważ nie miałam wyboru.Mam na myśli to, że zgodziłam się, żebyCristal mnie podwiozła, przejechaliśmy przez kolczatkę na drodze.Brzęk metalu, kiedysamochód przejechał przez kolczatkę, brzmiał dla mnie jak zamykanie drzwi więziennejceli.Zoran czekał na dziedzińcu, żeby nas przywitać, ubrany jak zwykle w czarne podkoszuleki dżinsy, włosy na głowie wydawały się krótsze niż kiedykolwiek, mimo że miał dwu-dniowy zarost.Nadchodzi diabeł, przypomniałam sobie, czując dreszcz.Jego dwa szarepsy pobiegły w naszą stronę, mijając nas i wbiegając między krzaki.- Gonią za królikami -wyjaśniła Cristal.Słyszałam, jak psy tropią zwierzynę. - Cześć, miło cię widzieć! - Zoran podał rękę Jude'owi, kiedy ten wysiadł z auta.A potemspojrzał na mnie.- Ciebie też, Tania.Jak się ma twój tata?- Dobrze.Jest w Utah.- Cholera, zaskoczył mnie i podałam mu informację, której niemusiał poznawać.Bądz ostrożniejsza.Nie zdradzaj, że jesteś w domu sama.- Mój druh, mój kumpel z Bukaresztu.- Wyszczerzył zęby, ściskając moją dłoń ieksponując anielski tatuaż.To był wilczy uśmiech, drapieżny i ostry.Zrobiłam, co mogłam, żeby nie myśleć o tym, copowiedziała mi Maia, i odwzajemnić uśmiech.Zoran poprowadził nas do padoku, gdzie sześć czy siedem koni tłoczyło się wokół żłobu.Zwierzęta miały spuszczone łby; można było usłyszeć, jak przeżuwają paszę.- Wiesz, że stratowały ogrodzenie i uciekły? - zapytał mnie.- Byłam tutaj - przypomniałam mu, rozglądałam się, spodziewając się, a może mającnadzieję, że Daniel wyjdzie ze stajni.- To na pewno z powodu pożaru, który strażacy podłożyli wysoko w górze.Dym opadł wdół i wystraszył konie.- Zoran był zrelaksowany, opierał się o ogrodzenie, obserwująckonie.Jego psy wyłoniły się z krzaków, jeden z królikiem w pysku.- A ty, Jude, jak sięczujesz?- Dobrze, dziękuję.- Jude trzymał się blisko Cristal, jakby trzymała go na niewidzialnejsmyczy.Uśmiechnął się do niej nieśmiałym, zawstydzonym uśmiechem, tym charakterystycznym uśmiechem, który tak dobrze znałam z gimnazjum i który sprawiał, żeJude był sobą, ale teraz ten uśmiech był zarezerwowany tylko dla Cristal.- Martwiliśmy się o ciebie.Ale był tu Callum.On zawsze wie, co robić.- Tymstwierdzeniem zamykając sprawę, Zoran odwrócił się od padoku, położył mi rękę naramieniu i zaprowadził do domu.- Jak często twój tata odwiedza stary dom?- Bukareszt? - Upewniłam się.Pilnuj się.Oprzyj się chęci wyjawienia mu zbyt wieluinformacji.- Tak.Wciąż ma tam rodzinę?- Trochę.Jednak bardzo rzadko tam teraz jezdzi.- Psy dokądś pobiegły, a my przeszliśmyprzez szklane drzwi, które otworzyły się jak za dotknięciem magicznej różdżki.Od razu sięza nami zamknęły.Zoran przyjrzał mi się uważnie i miałam nieprzyjemne uczucie, że wie o moichdzisiejszych wiadomościach do Stefana.Ale jak to możliwe? Chyba że włamał się domojego konta na Facebooku.Ale po co miałby to robić?- Chciałbym poznać twojego tatę - powiedział.- Mamy wiele wspólnego.Może dasz miznać, kiedy wróci z pustyni?Przeszliśmy przez marmurowo-szklany hol, wsiedliśmy do windy i ruszyliśmykorytarzem, mijając ścianę z maskami.Zaczynałam mieć niepokojące poczucie, że zachwilę te ściany zawalą się i pogrzebią nas żywcem.Pojawił się nowy strach, wrażeniemiażdżonych przez skałę żeber, powietrza uciekającego z płuc.Uspokój się, oddychaj głęboko.Spojrzałam przez ramię naJudea i Cristal, idących za nami w milczeniu.- Porozmawiamy sobie o starym kraju - powiedział uprzejmie Zoran.- Podziela twojezainteresowanie sztuką, Tania? Powiedz mu, że mam dwie rzezby Brancusiego, któremogę mu pokazać.Tak sobie gawędziliśmy, a ja z każdym krokiem czułam coraz większy przymus, czułamsię coraz bardziej jak w pułapce.- Tania! - weszliśmy do wielkiego pokoju, w którym Zoran pierwszy raz zobaczył swoichwybranych gości, i był tam Daniel.Wstał z kanapy, żeby się ze mną przywitać.Gwałtownie odetchnęłam, usiłowałam uspokoić szalejące serce.Podszedł do mnie ipocałował w oba policzki.Poczułam drapanie jego zarostu i to, jak mięknę pod jegojasnoniebieskim spojrzeniem.- Kopę lat.Zarumieniłam się i usiłowałam przywołać obraz Mai, stojącej obok, oświetlonej jejmistycznym blaskiem.Nie daj się nabrać, przykazałam sobie - na te oszałamiające oczy, piękne, proporcjonalnerysy twarzy.Jednak równocześnie nie daj też po sobie znać, że jesteś nieufna.Uśmiechnijsię, graj w ich grę.Pamiętałam, co Maia powiedziała o siłach dobra i zła i diabłów cierpiących katusze, ipróbowałam sobie wyobrazić Daniela, Zorana i Cristal i całą resztę, jak walczą0 dostanie się tu ze świata duchów, znajdują połączenie, zdobywają niewinne dusze.Aledzisiaj, teraz, wyglądali tak normalnie, tak ludzko w zwykłych ubraniach, i tak pięknie.Patrzyłam na Daniela, moje serce trzepotało w piersi1 poczułam, że moja wola walki słabnie.- Jude zdecydował, że wciąż chce pogadać z Grace -wyjaśniłam mu.- Przypadkiem byłamprzy tym, więc się z nim zabrałam.- Rozumiem - powiedział cicho.Ale w jego oczach było rozbawienie, jakbyśmy dzielili sięprywatnym żartem, jakbyśmy obydwoje doskonale wiedzieli, że tak naprawdęprzyjechałam zobaczyć się z nim; że po prostu nie mogłam oprzeć się pokusie.Nie powinien był tego robić; błysk arogancji w jego spojrzeniu zirytował mnie.Odzyskałam wolę.I wtedy Zoran wyszedł, a Grace i Ezra weszli do pokoju.Znowu byłam zaszokowana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl