[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cokolwiek.Mac zbli\ył się powoli do kominka, doskonale zdając sobie sprawę, \e wszystkosobie uknuła i \e był muchą zaplątaną w jej pajęczą sieć.W dodatku chętnie dał sięomotać.Nic na to nie poradzi.W kilkanaście minut pózniej Darlene wstała i poprawiła ręcznik, który zsuwał jejsię z piersi.Podniosła kieliszek, mówiąc drwiącym tonem: Za piękną letnią przygodę, Macu Jacksonie! Jesteś wspaniałym kochankiem.Najlepszym ze znanych mi mę\czyzn.Zwietnie się bawiłam.Stuknął się z nią kieliszkiem. Złośliwość nie pasuje do ciebie, Darlene. Co cię to obchodzi?  Pociągnęła spory łyk wina.Im więcej piła, tym stawałasię odwa\niejsza.Tylko w ten sposób uda jej się przez to przebrnąć. Obchodzi i koniec! Zabawne słyszeć to z ust człowieka, który nie potrafi znieść prawdy. Darlene. Próbuję cię zrozumieć, Mac.Czemu tak trudno ci się z tym pogodzić?  Znównapiła się wina.Ręcznik wyślizgnął jej się z ręki, odsłaniając nagi jędrny pośladek.  Zapominasz, \e to ty mnie oszukałaś, Darlene. Nigdy nie kłamałam.Mówiłam tylko to, co chciałeś usłyszeć. Ha! Co za niezwykłe podejście do sprawy! Moim największym błędem \yciowym nie było wcale zajście w cią\ę w wiekupiętnastu lat ani pozostawienie dziecka na wychowanie mojej rodzinie, ani nawetprzyznanie się do tego wszystkiego tobie.Nie! Największy błąd popełniłam,zakochując się w tobie, Mac.Ufałam ci.Myślałam, \e zrozumiesz.Chwycił ją porywczo za przedramiona. Przestań! To nie miłość.To jakiś.odwet.Co za grę ze mną prowadzisz?Wyrwała mu ręce, jakimś cudem nie wypuszczając z nich ręcznika. Czego się po mnie spodziewałeś, odrzucając moje dziecko? Jestem matką inigdy więcej nie porzucę mego syna! Ani dla ciebie, ani.dla nikogo!  Darleneczuła, jak wzbierają w niej coraz większe emocje, chciała krzyczeć.Ale nie upokorzysię. Ja.potrzebuję trochę czasu, by to wszystko przemyśleć, Darlene.Przyzwyczaićsię do zmiany sytuacji.Zaskoczyłaś mnie kompletnie.Musisz to przyznać. Ile czasu? Dwa dni czy dwa lata? Ja.nie wiem. Ale ja muszę wiedzieć jedną rzecz ju\ dzisiaj. Przeszła przez cały pokój dostołu, na którym le\ały jego przybory wędkarskie.Przy ka\dym poruszeniu ręcznikpodkreślał kusząco łagodne łuki jej bioder, gibkość smukłego ciała. śądasz zbyt wiele. Chciałabym wiedzieć, na czym oboje stoimy, Mac. Krą\yła z uśmiechem popokoju, tanecznym krokiem, pozwalając, by powiewające poły ręcznika odsłaniałyró\ne interesujące szczegóły jej ciała, i dotykając rozmaitych przedmiotów  biurka,maszyny, wędki. Czy to naprawdę tak wiele?  Pochwyciła jego sfatygowanyzielony kapelusz rybacki i wło\yła na głowę. Ja wyznałam ci miłość, choć mo\e napró\no.Przełknął z trudem ślinę.Wyglądała tak dziwacznie i tak cholernie seksownie wstarym kapeluszu z przypiętymi doń sztucznymi muszkami i w samym tylko ręczniku. Darlene, wiesz przecie\.\e bardzo mnie obchodzisz.I. nie mógł przezchwilę wydobyć z siebie głosu  przepraszam za to, \e cię zraniłem. Ach, jak miło  wycedziła ironicznym tonem. Ja wyznałam, \e cię kocham, aty, \e nie jestem ci obojętna.Wróćmy do rzeczywistości, Mac!Obserwował przez cały czas, jak krą\y po pokoju.Nigdy jej takiej nie widział.Prowokującej, a jednocześnie złośliwej.Nie mógł oderwać oczu od jej jedwabistejskóry, ponętnych kształtów.Wreszcie, doprowadzony do ostateczności, wykrzyknął: Do cholery, przestań się kręcić choć przez chwilę, mo\e uda nam się wtedyporozmawiać!  Usiłował odzyskać panowanie nad sobą.Bezskutecznie. Dobrze, Mac.Jak chcesz. Darlene usiadła okrakiem na drewnianym krześle, obejmując oparcie rękami. Proszę.Rozmawiajmy.Wiem, \e jesteś na mnie zły.Masz pewnie ochotę miwygarnąć.Mac dziwił się, jakim cudem zdołała utrzymać ręcznik, gramoląc się na krzesło.Udrapowany na jednym ramieniu, zakrywał akurat tyle, by dać pole do popisu jegowyobrazni.Siedział, próbując nie patrzeć na nią i jakoś pozbierać myśli.Co to chciałjej powiedzieć? W głowie miał kompletny galimatias.Interesowało go wyłącznie,jakby tu ściągnąć ten ręcznik. No więc?  Tupnęła niecierpliwie bosą nogą. Czemu nic nie mówisz? Wiesz przecie\, Darlene, \e miałem przykre doświadczenie z cudzymdzieckiem.Przysięgam, \e z jego powodu rozpadło się moje mał\eństwo. Wyłącznie z jego powodu? No. I dlatego nienawidzisz wszystkich dzieci? Ale\ nie. Tylko niektórych? Nie! No więc, co to ma wspólnego z nami? Nie chcę, \eby historia się powtórzyła. Wolisz zatem nie mieć \adnych dzieci? Po prostu nie widzę mo\liwości znalezienia z obcym dzieckiem. Wspólnego języka?  wpadła mu w słowo. Bo\e, koń by się uśmiał! I to tyzachęcałeś mnie zawsze do podejmowania się rzeczy, których nie potrafię sobiewyobrazić! Twierdziłeś, \e nie ma rzeczy niemo\liwych! To całkiem co innego. Sięgnął po zapomniany kieliszek.W tym momenciewolałby raczej nalać sobie czegoś mocniejszego, w rodzaju whisky Jack Daniel.Mówię teraz o prawdziwych problemach ludzi dorosłych. Mam takie samo doświadczenie i prawdziwe problemy jak ty, Mac.A mo\enawet większe.Skończył pić swoje wino jednym haustem i odstawił kieliszek z brzękiem na stół. Czemu mam wcią\ uczucie, \e kpisz sobie ze mnie?Zdjęła z głowy kapelusz i potrząsnęła wilgotnymi włosami. Nigdy nie byłam bardziej powa\na.Ręcznik osunął się na podłogę, kopnęła go jedną stopą do góry, zarzucając zpowrotem na barki.Udrapowała go metodycznie na ramionach, pozostawiając resztęciała odsłoniętą.Siedziała jednak w taki sposób, \e na intymne części ciała padał cieńi widoczne były tylko kobiece krągłości. Czy nie masz mi nic więcej do powiedzenia?  spytała, udając, \e zajęta jestwyłącznie wygładzaniem ręcznika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl