[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tobyło miłe być pożądaną.Kingsley i jego nienasycony apetyt.- Gdzie jedziemy? Albo powinnam powiedzieć, gdzie mniezabierasz? - Zapytała, gdy samochód skręcił w lewo, na FDR Driver.W odpowiedzi, Kingsley podniósł kilka biletów lotniczych.- Paryż.Bracia Lennox już są na JFK.Wyjeżdżamy dzisiejszegowieczoru.- My?- Chyba nie dezerterujesz z drużyny Force, czyż nie? -Uśmiechnął się.- Nie martw się mam wszystko, czego potrzebujesz.Wziąłem dla Ciebie nowy plecak Wenetatora.Oczywiście nie zawieratych twoich, niepraktycznych butów, ale jestem pewien, że znajdzieszdla nich zastępstwo w Mieście Zwiatła.Mimi zapinała jej koszulkę.- Chyba sobie żartujesz? Zawróć ten samochód w tej chwili.Niejadę do Paryża.- Dlaczego nie?On naprawdę wymagał pracy nad sobą, pomyślała.Czy musiałato powiedzieć?236 - Nie pamiętasz? Mam rytuał związania w przyszłą niedzielę.Duh.- Czyżby?- Co chcesz tym uzyskać? Jack jest moim& - Bratnią duszą dochrzanu, chciała powiedzieć.- Jest moim blizniakiem.Należymy dosiebie.Zawsze należeliśmy.- Kingsley przytaknął jakby bardzopoważnie rozważał jej argumenty.- Tak i dlatego podkradałaś się do mojego pokoju hotelowegokażdej nocy przez ostatni tydzień.Każda noc! Czy to była każda noc? Na pewno był w błędzie.Napewno spędziła jedną noc sama.Była w zaprzeczeniu.To wszystkozaszło za daleko.Musiała to zakończyć właśnie teraz.- Znasz Kodeks.- Powiedziała.- Tak powinno być.Nie mogęzaprzeczyć naszemu związaniu.- Związki są po to, żeby je łamać.- Powiedział.- Tak jak zasady.- Mówisz jak prawdziwy Srebrnokrwisty.- Powiedziała głośno.Twarz Kingsleya stała się poważna.- Znasz mój sekret.Wiesz z czym się mierzymy, ogrom naszychzadań, które Charles podejrzewał są prawdą.Drużyna Cię potrzebuje.Jedz z nami.Mimi była uszczęśliwiona.Nigdy w życiu nie czuła się w tensposób.We wszystkich swoich wcieleniach.Kochać Abbadona byłowszystkim, co poznała.Ale potem Kingsley wszedł i wywrócił jejkażde założenie do góry nogami.Czy naprawdę zależało mu na niej?Kochał ją? Czy tylko chciał jej dla swojej rozrywki?Kingsley uśmiechnął się do niej i wiedziała, że to był uśmiechtryumfu, uśmiech faceta, który zawsze dostawał, co chciał.Pewnie,chciał jej właśnie teraz, ale co się stanie, kiedy nie będzie chciał.Wiedziała, jaka jest więz, oddanie, zobowiązanie i służba, którąświadczyli społeczności, jako całość.Wampiry wymierały, w pewnymstopniu to wiedziała.Błękitnokrwiści potrzebowali ich teraz bardziejniż kiedykolwiek.237 Pomyślała o tych wszystkich rzeczach, które ona i Jack dokonalirazem.Pokonali Lucyfera w Rzymie, znalezli Nowy Zwiat& ByłaAzraelem.Była prawda w jej słowach.Nie będzie się wahać w tym, oco ją poprosił.Kim ona myśli, że jest  jej bratem ? Niestała wuczuciach.Niezdecydowana.Niezdolna, by dokonać wyboru międzygłupotą i obowiązkiem.- Nie Kingsley.Nie mogę.- Potrząsnęła głową.- Wypuść mniestąd.Zatrzymaj samochód.Kingsley patrzył na nią długą chwilę.Potem odkaszlnął i podniósłsłuchawkę wewnętrznego telefonu i poprosił kierowcę, by zjechał napobocze.- Jak sobie życzysz.238 ROZDZIAA 54ROZDZIAA 54- BLISS- BLISSGodziny wizyt w Nowojorskim Szpitalu Prezbiteriańskimskoczyły się, kiedy Bliss przyjechała, nie żeby to było znaczące.Allegra Van Alen została wypisana, zanim się tam dostała.- Ale co masz na myśli nie ma jej? Właśnie dostałam telefon, żesię obudziła& Jestem jej córką! - Płakała Bliss.- Schuyler była tutaj godzinę temu.- Pielęgniarka powiedziała,patrząc zdezorientowana.- Wyszła razem z Allegrą.- Mam na myśli, że jestem jej drugą córką.Oh, nieważne.-Powiedziała Bliss, stukając i roztrząsając krople deszczu na całejpodłodze.Nie ma jej.Allegra wyszła.Nawet nie wpadły na się, byporozmawiać ze mną.Nie przejmuję się mną.Ona nawet nie wie, żeżyję.Słyszysz tato? krzyczała wewnątrz swojej głowy.Gdzie Ty wogóle jesteś?Było tak jakby Wizytator wiedział, że nie znajdą Allegry wszpitalu.Czasem podczas korków podczas jazdy miastem, wycofał sięznowu.Bliss wróciła do domu, do pustego apartamentu, jak zwykle.Zrobiła sobie ziemniaki na kolację.Nawet, jeśli nie czuła sięnaprawdę głodna, więcej nie będzie próbowała, to było trudne, byprzerwać nawyk jedzenia trzech posiłków dziennie.Po wzięciu kilkukęsów, wrzuciła jedzenie do kosza i poszła do jej pokoju, przymierzyćjej nową sukienkę.Schuyler miała rację.Nie powinna jej kupować.Była zbyt ciasnaw biuście i zbyt krótka w obszyciu.I kolor nie był właściwy, cieńgłębokiego fioletu czynił jej oblicze bledszym i kłócił się z jej rudymi239 włosami.Zdjęła sukienkę i pogniotła wkładając do torby, więc mogłazanieść ją do sklepu wysyłkowego.Na szczęście będzie mogłaodzyskać trochę swoich pieniędzy z powrotem.Allegra była jej mamą& Prawda o tym bolała, jak wtedy, kiedypodsłuchałeś, co Twój przyjaciel naprawdę myśli o Tobie.Zadzwoniłado Schuyler jeszcze raz, ale nikt nie odebrał.Bliss zamknęła oczy i znalazła się na szczycie Cloisters, szukającswojego przyjaciela.Musiała komuś powiedzieć.Ale zamiastzobaczyć Dylana, zobaczyła kogoś innego.Mężczyznę w białymgarniturze.Wizytator.Lucyfer.Jej ojciec.- Witaj córko.- Gdzie byłeś? Byłam w szpitalu, ale nie było jej już tam.- Wiem.- Powiedział.- Ona była zbyt szybka dla nas.Zawszebyła.Ale to nie ma znaczenia.Dogonimy ją wkrótce.Aadnie tutaj.Jaknazywasz to miejsce?- Cloisters.- Powiedziała Bliss.- Ah, więc to tutaj spotykasz się ze swoim młodym mężczyzną.Ale nie martw się nie będzie więcej zawracał nam głowy.- Bliss czułaucisk w żołądku.- Co masz namyśli?- Wiem, co robiłaś.Wiem wszystko, co ty wiesz.Nie możesz sięprzede mną ukryć Bliss.Słyszę każdą Twoją myśl.Słyszę każdeTwoje słowo.Wiem, że widziałaś, co jest w moich myślach i jestemszczęśliwy.Dlatego musisz być gotowa.- Gotowa na co?- Słysząc o allegrze, przypomniało mi się, ze mamyniedokończone interesy i trzeba się nimi zająć.Jejpółbłękitnokrwistym mieszańcem Schuyler Van Alen.Twoją bardzodobrą przyjaciółką, od co mogę powiedzieć.- Co z Schuyler? - Zapytała nerwowo Bliss.- Forsyth nie był w stanie przyprowadzić jej do mnie.Lewiatantakże zawiódł.To zdumiewające, jak ślepy byłem, by wykorzystać to240 co jest w moim zasięgu.Bo Ty nie zawiedziesz mnie, moja córko.Nie.Przyprowadzisz ją do mnie.Bliss potrząsnęła głową i zrobiła parę kroków, prawie znajdującsię na krawędzi szczytu dachu.- Nigdy! Jesteś szalony, jeśli myślisz, ze zrobię coś takiego.Twarz Lucyfera była spokojna.- Dlaczego? Czy to, dlatego, że błędnie wierzysz, że SchuylerVan Alen jest przyjacielem? Co za przyjaciel zostawia Cię? Nawet niedzwoniąc, nawet raz, zadzwoniła? Nigdy nie chciała wiedzieć, co uCiebie? Co za przyjaciel tak robi? Jak mogła zostawić Cię samą,wiedząc, że tak bardzo cierpisz?Bliss potrząsała głową cały czas tak energicznie, że myślała, żebędzie miała zawroty głowy.- Nie miała wyboru& uciekała& Forsyth uczynił ją zbiegiem.- Wciąż każdy z nas ma wybór.Każdy z nas ma wolność wyboruczynów, a ona wybrała zostawienie Cię samej.Samej ze mną.-Lucyfer uśmiechnął się znowu i tym razem Bliss zobaczyła jego kły.- Nie! Nie zrobię tego! Będziesz musiał zrobić to sam, jeślichcesz to zrobić!- Próbowałem moja droga.- Wzruszył ramionami Lucyfer [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl