[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zapraszanie mojej dziewczyny na randkę - wtrącił się Jude.Rzeczywiście jest wporządku!- Jest dla mnie za stary - zaprotestowała Grace.-Powiedz mu, Tania.Musi mieć zedwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa lata? Jej chłopak nie słuchał.- Uważa, że skoro przyszłaś sama na przyjęcie, to jesteś wolnym ptakiem.- Powiedziałam mu, że mam chłopaka.Wie o tobie.- A mimo to robi ruch.- Jaki ruch? Zaprosił mnie na kawę! -1 co jeszcze?- Nic.Co ty mówisz, że nie mogę mieć kolegów?- Odwróć sytuację.Jak byś się czuła, gdybym nagle chciał się spotkać z zabójczo pięknądziewczyną? - Jude zwrócił się do mnie.- Ten gość jest atrakcyjny, co? Jak to dla ciebiewyglądało, Tania? Mam rację czy się mylę?- Rozumiem oba punkty widzenia - powiedziałam z zakłopotaniem.Grace była mojąprzyjaciółką, od kiedy miałyśmy po osiem lat, więc chciałam jej pomóc przez to przejść.Jednak równocześnie naprawdę, naprawdę lubiłam Jude'a i nie chciałam, żeby cierpiał.-Domyślam się, jak to może wyglądać - powiedziałam mu.- Ale może to jest tak samozwiązane z twoim brakiem pewności jak z planami Grace, by spotkać się z tym facetem.Jeśli właśnie to zamierzasz zrobić? - Spojrzałam na nią.Zarumieniła się i nie spojrzała na mnie.- Nie wiem, nawet jeszcze nie odpowiedziałam na ese-mes.Jude strasznie wyolbrzymiacałą sprawę.I nie może trzymać mnie w zamknięciu i oczekiwać, że nie będę miałaswojego życia!Jude się skrzywił się i wstał. - Nie tego chcę.Nigdy wcześniej nie miałem nic przeciwko temu, żebyś miała kolegów.Wtej sprawie jest po prostu coś, co mi się nie podoba, na przykład to, co się z tobą działo poprzyjęciu.Właśnie wróciłem do domu ze szpitala, a ty nawet do mnie nie zadzwoniłaś.- Tak, miałam kaca, straszna zbrodnia - mruknęła Grace.- Poza tym siniaki na twojej nodze.Jak to się stało? I to, że ten facet skądś ma twój numer.- Tak, to jest dziwne - zgodziłam się szybko.- Mówiłam ci, Grace, Daniel zrobił dokładnieto samo.Nie pamiętam, żebym mu dawała swój telefon, ale dostałam od niego esemes.- Tak? - zapytał Jude.Ta wiadomość sprawiła, że na chwilę porzucił własne problemy.- I?- Skasowałam go - stwierdziłam, wzruszając ramionami.- Sorry, Grace, ale chcę, żebymiędzy mną i Orlandem wszystko było jasne. Rozmawiajcie dalej", poradziłam, wychodząc od Grace.Nie byłam stroną w tymzwiązku, więc trudno mi było ocenić, jak poważna była sytuacja.Wiedziałam tylko, żeJude nie był typem zazdrośnika i był bardzo dojrzały.Wydawało mi się, że Grace znowuzbyt dosłownie i lekko naiwnie interpretuje ten esemes od Ezry, ale niedługo zrozumiepunkt widzenia Judea.Do jutra pewnie wszystko będzie dobrze.Taką przynajmniej miałam nadzieję, jadąc na lotnisko.Minęłam zjazd na jezioro Turner, wtylnym lusterku zobaczyłam Black Rock i przez sekundę widziałam górę stojącą w ogniu, płomienie trawiące drzewa, pochłaniające kaniony, pożerające domy.Zacisnęłam ręce na kierownicy, zamrugałam i odegnałm od siebie tę wizję.- Grace powie Ezrze  tak" - powiedziałam na głos, jakby nagle uderzył piorun.- Spotka sięz nim na kawę, sytuacja wymknie się spod kontroli.Przyjechałam na lotnisko dziesięć minut wcześniej, stałam w hali przylotów, wciąż czującniepokój z powodu Judea i Grace.Dobra, test zrobiony przez Holly rozwiał moje najgorszeobawy, ale czułam, że coś jest nie w porządku, a niektóre wspomnienia z piątku wciąż byłybardzo wyrazne: na przykład prymitywne maski wiszące na ścianach, maska Daniela, którawydawała się zmieniać w prawdziwy ptasi dziób i maniakalna energia Zorana, kiedy grałzespół, a on przelatywał przez scenę na swoich błyszczących skrzydłach, pikując,obracając się, hipnotyzując nas wszystkich.- Ostatnie wezwanie dla pasażerów lotu numer AA652 do Filadelfii.- Ogłoszenie, tylkoczęściowo przebijające się przez gar rozmów, sprawiło, że wróciłam do rzeczywistości.Samolot Orlanda wylądował o czasie.Spodziewałam się, że za chwilę go zobaczę.Pojawili się pierwsi pasażerowie z jego lotu.Dlaczego nie wyszedł razem z nimi, tak jak tosobie wyobrażałam? Miał jakiś bagaż, który musiał odebrać? Coś przegapiłam -zmianęwyjścia, niespodziewane opóznienie? - Cześć, Tania.- To była mama Orlanda, która zauważyła mnie, gdy wychodziła przezautomatyczne drzwi z mężem.Wyglądali na zrelaksowanych i zadowolonych, że mniewidzą.- Orlando czeka na bagaż.Folderu z projektami nie przyjęli jako bagażupodręcznego.- W porządku - powiedziałam, a supeł w moim żołądku natychmiast się rozwiązał.Carly Nolan uściskała mnie.- Długo czekasz?Pokręciłam głową, uśmiechając się do ojca Orlanda.- Mieli państwo udaną podróż?- Wizyta w colllege'u była niesamowita - zachwycała się Carly.- Orlandowi bardzo się tampodobało, i zajęcia, i nauczyciele.- Wygląda na to, że podjął decyzję - dodał Scott Nolan.-Dallas, nie Chicago.A potemspędziliśmy kilka dni, odświeżając wspomnienia.- Odwiedziliśmy mojego kuzyna - przerwała mu żona.-Chodzmy, Scott.Tania odwiezieOrlanda do domu.Znajdzmy nasz samochód i zostawmy zakochanych samych.Pan Nolan zrobił, co mu kazano.- Orlando wyjdzie za kilka minut, wciąż jest podekscytowany i chce opowiedzieć ciwszystkie szczegóły - zapewnił mnie, kiedy odchodzili.Pojawili się kolejni pasażerowie.Ciągnęli za sobą duże torby na kółkach, prowadzili zaręce małe dzieci, rozglądali się, szukając swojej podwózki do domu. Wreszcie zobaczyłam Orlanda.Szedł w moją stronę, trzymając swoje portfolio,uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył, oparł folder o nogę i wyciągnął ręce. 5obejmował mnie Orlando, wszystko było idealne.Moje serce biło radośnie, uśmiechałamsię i całowałam go, czułam jego usta na swoich i wypełniała mnie absolutna miłość do tegofantastycznego, pięknego, uzdolnionego chłopaka.Pewnie, nie jestem obiektywna.Kocham Orlanda, a miłość zmienia punkt widzenia.Aleoto garść faktów: mój chłopak ma metr osiemdziesiąt pięć, kaloryfer na brzuchu, ciemnewłosy i zielone oczy (zabójcze połączenie moim zdaniem); totalnie wyluzowany sposóbbycia, nosi ciemne T-shirty i dżinsy, ma akurat taki zarost, jak potrzeba, i cudowne,miękkie, idealne do całowania usta.Okej, to ostatnie to nie do końca suche fakty, ale poprostu gdy tylko znajdę się blisko tych ust, natychmiast chcę ich dotknąć swoimi.Dość!Poszliśmy na kawę w lotniskowej kafejce - kiepska kawa, doskonała rozmowa.Przynajmniej na początku.- Tania, było naprawdę ekstra! - Powiedział Orlando, łapiąc mnie za rękę.Nie mógł złapaćtchu, aż bił z niego entuzjazm.- College ma pracownię z wszystkimi najnowszymi designerskimitechnologiami, niesamowita sprawa.Nie uwierzyłabyś, jakie opinie specjalistów mogązaproponować.I powinnaś zobaczyć listę gościnnych wykładów, same nazwiska zczołówki międzynarodowego świata mody!Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową, absolutnie ciesząc się jego szczęściem.- Podobały im się twoje prace?- Właściwie to nie chcieli ich oglądać.Była nas spora grupa, może pięćdziesięciupotencjalnych studentów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl