[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odskoczył od wypolerowanej powierzchni, nie robiąc jejnajmniejszej krzywdy i Beth nie wiedziała - śmiać się czy płakać.Z ponurym rozba-wieniem pomyślała, że taki sam efekt miałoby przeciwstawienie się Argyllom: niezaszkodzi im w najmniejszym stopniu.Ponownie, na trzezwo, rozpatrzyła powody, dla których nie chciała wyjść zamąż.Musiała przyznać, że lista była imponująca.Przerwało jej pukanie do drzwi -służąca przyniosła lunch.SR Po chwili zjawił się Jamie z Emmą i usiedli, żeby zjeść wspólnie posiłek.Elizabeth odłożyła roztrząsanie dylematu na pózniej i spróbowała nacieszyćsię obecnością synka.- Co robiłeś rano? - zapytała.- Topiłem! - odpowiedział radośnie z buzią pełną serka.- Ma na myśli tropienie - wyjaśniła Emma.- Pan Burke pokazywał mu śladyzwierząt.Nasz panicz ma do niego wyrazną słabość.- Widać nie tylko Jamie - powiedziała uszczypliwie.- Przepraszam, Emmo -dodała natychmiast.- Nie jestem na ciebie zła.Miałaś przeciwko sobie dwóch upartych mężczyzn.Cieszę się, że zostałaś z moim synem.- Nie masz ochoty na małą drzemkę? - zapytała synka po lunchu.Chciała zostać sama, żeby przemyśleć wszystko raz jeszcze i podjąć decyzję.- Nie! - Złapał ją za rękę.- Chodzmy się bawić!Beth pokręciła z rezygnacją głową.Nie potrafiła odmówić własnemu dziecku.Jest zupełnie jak jego ojciec, pomyślała smutno.- W porządku.Pójdziemy na dwór.Chodz no tu, wytrę ci buzię.- Chłopczykwyrywał się, gdy próbowała usunąć wąsy z mleka.Gdy byli gotowi, zeszli nadziedziniec Inveraray.Natychmiast zauważyła Johna Campbella - siedział na ławce w bladym,wrześniowym słońcu i czyścił broń.Kiedy Jamie wyrwał się jej, żeby pobiec dociemnowłosego mężczyzny, już miała go zatrzymać, ale w porę się powstrzymała:jak lepiej oceni, czy ten człowiek nadaje się na ojca jej syna? Kto lepiej niż własnedziecko powie jej, czy malec chce mieć takiego tatę?Campbell chował właśnie do pochwy naostrzoną szablę.- Witaj, Jamie.Broń przyciągała małe paluszki jak magnes.- To niebezpieczne - ostrzegł malca.- Ostrożnie, możesz się skaleczyć.SR Jamie natychmiast spróbował wyciągnąć ostrze.- O, tak.- John pokazał mu sztuczkę i schował broń.Pulchne rączki Jamiego powtórzyły manewr i chłopiec roześmiał się, gdyudało mu się wyjąć szablę.Dotknął paluszkiem do ostrej krawędzi i skaleczył się.- Aaau!Serce podeszło Elizabeth do gardła.John natychmiast naciął własny palec.- O, tak.- Uniósł go do ust i wyssał krew, a Jamie powtórzył za nimposłusznie.Nie potrzebuję męża, ale Jamiemu chyba faktycznie przydałby się ojciec.-zamyśliła się Beth.Kiedy ich obserwowała, pilnując, żeby się nie oddalali zbytnio,zaczęła dla odmiany szukać korzyści, jakie zapewniłby jej związek małżeński.Omiotła spojrzeniem ciemne włosy, silną szczękę i szerokie ramiona mężczyznypogrążonego w rozmowie z jej synem.Wiedziała jedno, bez cienia wątpliwości: ni-gdy nie pokocha innego.Korzyści płynące z małżeństwa z tym człowiekiem, jeślichodzi o dobro jej syna, były niezliczone.Szczęście mojego dziecka powinno być dla mnie ważniejsze niż mojewłasne.- rozważała.- Mam obowiązek postępować tak, żeby Jamiemu było jaknajlepiej.Gdyby John wychował moje dziecko, pozycja Jamesa George'a jakoksięcia Hamilton byłaby zabezpieczona.Zadrżała.John był żołnierzem, walczył na wojnie z Francuzami.Co, jeślizginie? Odpowiedz nadeszła sama, zaskakująco prosta: gdyby Jamie nie miałrodzeństwa, odziedziczyłby zapewne również księstwo Argyll!Z pewnością poślubienie mężczyzny, którego kochała, nie stanowiło dużegopoświęcenia na rzecz Jamiego, nie mówiąc już o tym, że jej syn miałby kochającychrodziców.Elizabeth podeszła do mężczyzn jej życia.Jej spojrzenie złagodniało, a kącikiust uniosły się w pogodnym uśmiechu.John wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem, gotowy przyjąć kapitulację.SR Kiedy uchwyciła jego wzrok, uświadomiła sobie, że właśnie wykorzystuje jejdziecko do utrzymania nad nią kontroli.Dokładnie tak, jak Hamilton! PorwałaJamiego w ramiona.- Idz do diabła, Johnie Campbellu! - rzuciła ze wzgardą.- Będę po dwakroćprzeklęta, jeśli zgodzę się zostać podwójną księżną!Odmaszerowała dumnie w stronę zamku, tuląc protestującego chłopca wramionach.Na górze zastała Emmę cerującą jedną z koszulek Jamiego.- Spakuj rzeczy - oznajmiła.- Wyjeżdżamy, natychmiast.- Otworzyłakomodę, wyjęła ubranka synka i wrzuciła je do walizy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl