[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gwyn pokręciła głową. Nie zdradziłam go w swoim sercu, jeśli rozumiesz, co mam na myśli.Chodziło tylko o zajście w ciążę.Potem byłam mu już zawsze wierna.Fleurette zmarszczyła czoło.Gwyn widziała, że intensywnie nad czymśmyśli. To skąd wziął się Paul? zapytała w końcu Fleur.Gwyn zamknęła oczy.Nie, to już byłoby zbyt wiele. Paul jest Wardenem powiedziała. Ale nie mówmy teraz o Paulu.Fleurette, uważam, że powinnaś stąd wyjechać.Fleur zdawała się w ogóle jej nie słuchać. Kto jest moim ojcem? zapytała cicho.Gwyneira milczała.Ale po chwili postanowiła, że powie prawdę. Nasz ówczesny brygadzista.James McKenzie.Fleurette popatrzyła na nią wielkimi oczami. Ten McKenzie?Gwyneira skinęła głową. Ten sam.Przykro mi, Fleur.Fleurette na moment odebrało mowę.Ale potem się uśmiechnęła. To ekscytujące.I bardzo romantyczne.Pamiętasz, jak w dzieciństwiebawiliśmy się z Rubenem w Robin Hooda? A teraz okazuje się, że jestem.Jak by to powiedzieć.Córką buntownika!Gwyneira przewróciła oczami. Fleurette, zachowuj się jak dorosła osoba! %7łycie w górach nie jest romantyczne, jest trudne i niebezpieczne.I wiesz chyba, co Sideblossom zrobi z Jamesem, jeśli go znajdzie. Kochałaś go? zapytała Fleurette z błyskiem w oku. Tego twojegoJamesa? Kochałaś go tak naprawdę? Było ci smutno, jak odjechał? A dlacze489go on w ogóle wyjechał? Przeze mnie? Nie, to niemożliwe.Pamiętam go.Wysoki mężczyzna z brązowymi włosami, prawda? Pozwalał mi jezdzić naswoim koniu i zawsze się uśmiechał.Gwyneira z bólem skinęła głową.Ale nie powinna utwierdzać Fleurettew jej marzycielskich rojeniach. Nie kochałam go.To był tylko interes, rodzaj.Umowy międzynami.Gdy się urodziłaś, wszystko się skończyło.A jego odejście nie miałoze mną nic wspólnego.To nawet była prawda.Odszedł z powodu Paula i Geralda.Gwyneirawciąż czuła ból.Ale Fleurette nie musi o tym wiedzieć.I nigdy nie powinna się o tym dowiedzieć! Ale skończmy już z tym, Fleur, już wkrótce świt.Musisz stąd wyjechać, zanim urządzą jutro huczne zaręczyny, jeszcze bardziej pogarszającsprawę.Zapakuj trochę rzeczy.Przyniosę ci pieniądze z mojego biura.Damci wszystko, co tam jest, ale to niezbyt dużo, bo większość naszych przychodów trafia prosto do banku.Andy chyba jeszcze nie śpi, przyprowadzici Niniane.A potem pojedziesz, jakby cię diabeł gonił, żebyś była daleko,zanim oni wszyscy odeśpią kaca. Nie masz nic przeciwko temu, żebym pojechała do Rubena? zapytała Fleurette bez tchu.Gwyneira westchnęła. Byłabym spokojniejsza, gdybym miała pewność, że go znajdziesz.Aledopóki Greenwoodowie są w Anglii, to jedyne wyjście.Do diaska, powinnam cię była wysłać razem z nimi! Ale teraz już za pózno.Odszukaj Rubena, wyjdz za niego i bądz szczęśliwa!Fleur objęła matkę. A ty? zapytała cicho. Ja zostanę tutaj odpowiedziała Gwyn. Ktoś musi prowadzić farmę, a wiesz, że robię to z przyjemnością.A jeśli chodzi o Geralda i Paula.Cóż, muszę ich akceptować takimi, jakimi są.Godzinę pózniej Fleurette siedziała już na swojej klaczy Niniane i galopowaław stronę gór.Uzgodniła z matką, że nie pojedzie prosto do Queenstown.Geraldmógłby się domyślić, że będzie szukać Rubena, i wysłać za nią swoich ludzi. Ukryj się na kilka dni gdzieś w górach, Fleur doradziła jej Gwyneira. A potem pojedz podnóżem Alp do Otago.Może uda ci się spotkać490Rubena gdzieś po drodze.O ile wiem, Queenstown to nie jedyne miejsce,gdzie znaleziono złoto.Fleurette była pełna obaw. Ale Sideblossom będzie jechał właśnie w góry powiedziała drżącymgłosem. Jeśli będzie mnie szukać.Gwyn pokręciła głową. Fleur, droga do Queenstown to utarty szlak, a góry to wielkie przestrzenie.Nie znajdzie cię, będziesz niczym igła w stogu siana.Jedz już.Fleur zgodziła się z matką, ale mimo wszystko z wielkim lękiem skierowała konia najpierw w stronę Haldon, a potem w stronę jezior.Gdzieśtam właśnie leży przecież farma Sideblossoma. I gdzieś tam obozuje jej ojciec".Ta myśl poprawiła jej humor.Nie będzie w górach sama.James McKenzie też jest ścigany.6Okolica powyżej jezior Tekapo, Pukaki i Ohau była przepiękna.Fleurette niemogła się napatrzyć na krystalicznie czyste jeziora i potoki, grupy skał o intrygujących kształtach i aksamitną zieleń łąk.A tuż za nimi wyrastał masywAlp.Sideblossom miał rację.Całkiem możliwe, że ukryte doliny i jeziora wciążczekają tutaj na swoich odkrywców.Fleurette beztrosko zmierzała dalej w stronę gór.Miała przecież czas.Może nawet znajdzie gdzieś tu złoto! Chociaż niemiała najmniejszego pojęcia, gdzie dokładnie powinna go szukać.Bliższe oględziny zimnych górskich potoków, z których piła i w których, cała drżąc, próbowała się obmyć, nie dały rezultatów.Nie znalazła w nich ani jednej grudkizłota.Za to mogła w nich łapać ryby, a w trzecim dniu wyprawy odważyła sięrozpalić ogień i je upiec.Na początku za bardzo się bała i cały czas liczyła sięz nagłym pojawieniem się ludzi Sideblossoma.Ale z czasem zaczęła podzielaćzdanie matki.Tak ogromnego obszaru nie można przeszukać.Jej prześladowcynie wiedzieliby nawet, skąd rozpocząć poszukiwania, a na dodatek zdążył spaśćdeszcz.Nawet gdyby użyli psów tropiących, w Kiward Station zaś nie było anijednego psa tego typu, to trop już dawno byłby zimny i rozmyty.Po kilku dniach Fleur czuła się już na pogórzu swobodnie.Wystarczająco często bawiła się z maoryskimi rówieśnikami i odwiedzała ich wioski.Wiedziała więc, gdzie znajdzie jadalne bulwy, jak ugnieść mąkę i upiecchleb takakau, jak łapać ryby i rozniecać ogień.Nie zostawiała też za sobążadnych śladów swojej obecności.Wygasłe ogniska zasypywała dokładnieziemią, a resztki jedzenia zakopywała.Była pewna, że nikt jej nie śledzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]