[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak wiesz, jest trojebogów, którzy interesują się rodzajem ludzkim.Lewia-tan, obcy ekosystem i nowy porządek rzeczy, to ten, któ-remu służy Fannsbach.Ragnarök, wcielenie chaosu inajniższych żądz.I Lilith, Oszust, Bóg za Wachlarzem.Jasłużę temu ostatniemu.Uwierz mi, nie miałem wyboru -dodał, jakby samo zapewnienie miało uczynić ten faktłatwiejszym do przełknięcia.- Jasne - rzucił Reiner, jego głos ociekał sarkazmem.-Teraz powiesz, że bóg, któremu służysz, pragnie dobraludzkości.- Pragnie zagarnąć Ziemię.- Przynajmniej jesteś szczery.- Ale to nie ma znaczenia.- Nie? - zaśmiał się rozpaczliwie Reiner.- Nie.Służę Lilith.Oszustowi.Bogu bez twarzy a ty-siącu imion.Bogu kłamstwa i zepsucia.Istnieją prawa,którym podlegają nawet przedwieczni.Jestem wybrań-cem bogini zdrady i, tak jak każdemu z moich poprzed-ników, jest mi przeznaczone ją zdradzić.Nie możesz niedoceniać ironii tego żałosnego kręgu.- Twój bóg przygląda się temu bezczynnie?Veller wzruszył ramionami.- Jego motywy pozostają poza spektrum mojego zro-zumienia.I nie dbam o to.Jestem tu wbrew jego woli iwalczę ze wszystkim, co reprezentuje.Nie robię tajemni-cy z tego, czym się stałem.Idziemy po tę twoją Delphineczy nie?Reiner westchnął i opuścił pistolet.Tylko jednegomógł być pewien: że ten mężczyzna, Dieter Veller, niestoi po tej samej stronie co Aziz.Ich konfrontacja możesię okazać ciekawa.Wtedy zdecyduje, w co wierzy.- Mam nadzieję, że twój kierowca na ciebie czeka.Veller odłożył książkę na stół i wziął jedną z masek le-żących na ławie.Miedzianą, z ruchomą płytką w miejscuust.- Zawsze.Mężczyzna przyłożył do twarzy nową maskę, któraprzylgnęła szczelnie, całkowicie zastępując poprzednią.Niezła sztuczka, pomyślał Reiner.•Triumph junior mknął ulicami Berlina, przecinająclodowatą mgłę i wzbijając tumany kurzu.Reiner zasta-nawiał się, jak to wszystko się skończy.- Berthold Claus? Nic mi to nie mówi - rzucił mimo-chodem Veller, poprawiając opatrunki na rękach.- Tego się obawiałem - westchnął Reiner.- Co to wła-ściwie jest? Te druty owinięte wokół twoich palców.- Miniaturyzacja.Najnowszy model broni termo-strugowej.- Na nic ci się nie przyda.Aziz jest zupełnie niewraż-liwy na promienie śmierci.- Możliwe, ale nie tylko on jest naszym wrogiem.Nig-dy nie wiesz, z kim przyjdzie ci się zmierzyć.Reiner spojrzał na swoją prawą rękę, na obce żyły,które pulsowały tuż pod bladą jak pergamin skórą.Po-myślał o obcym bycie, który uczynił sobie dom z jegociała.Samochód się zatrzymał, a w okienku kierowcy poja-wiła się niewielka szpara.- Jesteśmy na miejscu, proszę pana.- Dziękuję, Sam.Reiner?Hauptmann skinął głową i otworzył drzwi.Kierowcaznał się na rzeczy, pomyślał, rozglądając się.Zatrzymalisię ulicę wcześniej, willa Bertholda Clausa majaczyła nahoryzoncie.Resztę drogi przejdą pieszo pod osłoną mgły.Ich nadejścia nie zdradzi ryk silnika ani pisk opon.Panował chłód, w powietrzu unosił się niezidentyfi-kowany, nieprzyjemny zapach.Ściany domów, obok któ-rych się przemykali, były zimne i pokryte tym samympyłem, który zasnuł bruk.Ulice były wyludnione.Czy takzaczynał się upadek Irem, miasta pod piaskami?Dotarli do spękanego muru, otaczającego rezydencjęBertholda Clausa.Furtka stała otworem, jakby zaprasza-ła do środka.Reiner spojrzał po oknach, ale w żadnymnie paliło się światło.Dobrze.Szybkim krokiem pokonałkilkanaście metrów dzielących go od drzwi frontowych.- Myślę, że lepiej będzie, jeśli zostaniesz tu i.- Reinerodwrócił się do Vellera, ale mężczyzny już tam nie było.-Świetnie - kiwnął głową i wszedł do domu.W kilku susach pokonał schody i dotarł do pokojuzajmowanego przez Delphine [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl