[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję Bogu, \e ty byłeś zbytpijany albo zbyt szalony, \eby dostrzec, co się dzieje wokół ciebie.Nie chciałem, \ebyś tyalbo ktokolwiek inny dowiedział się, jaką moc daje krew Eleny.Dzięki temu odjechałeś,nawet się na nią nie oglądając.I nie podejrzewając, \e w ka\dej chwili mogłem cię zdeptaćjak robaka.- Nie przyszło mi do głowy, \e piłeś jej krew.- Damon przypomniał sobie szczegółyich bójki.To prawda, nie podejrzewał nawet, \e Stefano tylko udawał i \e mógłby w ka\dejchwili go pokonać i zrobić z nim, co by tylko chciał.- A to twoja czarodziejka - skinął w stronę Eleny, która wcią\ unosiła się zasamochodem, przywiązana, tak, przywiązana sznurkiem od prania do zderzaka.- Tylko nieconi\ej od aniołów zasiada w glorii i chwale - rzucił, nie mogąc odwrócić od niej wzroku.Elenaw oczach istoty obdarzonej mocą jaśniała blaskiem tak mocnym, \e niemal oślepiała.- Onachyba te\ zapomniała, co to znaczy zachowywać się dyskretnie.Zwieci jak gwiazda pierwszejjasności.- Ona nie umie kłamać, Damonie.- Było jasne, \e gniew Stefano rośnie.- Powiedz miteraz, co się stało i co zrobiłeś Bonnie.Chęć, by odpowiedzieć:  Nic.A co, myślisz, \e powinienem coś zrobić? , była niemalnie do opanowania.Niemal.Ale Damon miał teraz do czynienia z innym Stefano ni\kiedykolwiek wcześniej.To ju\ nie jest młodszy braciszek, którego z lubością wdeptuje się wziemie, podpowiadał mu głos rozsądku.Posłuchał.- Dwoje pozostałych ludzi - powiedział z obrzydzeniem przeciągając ostatnie słowo -jest w samochodzie.A Bonnie - nagle przybrał ton d\entelmena - zamierzałem odnieść dociebie.Stefano dotknął dłoni Bonnie.Krople krwi wypływające z nakłuć rozmazały się wjedną wielką plamę.Przestraszony uniósł dłoń do oczu.Damon o mało nie zaczął się ślinić,co byłoby bardzo nieeleganckim zachowaniem.Zamiast tego skupił się na dziwnym zjawisku.Księ\yc w pełni świecił wysoko.A na jego tle Elena, ubrana w staroświecką koszulę nocną zapinaną wysoko pod szyję.I prawdopodobnie nic więcej.Widział w niej raczej pięknądziewczynę, nie anioła.Pochylił głowę, aby lepiej dojrzeć zarys jej sylwetki.Tak, zdecydowanie w takimoświetleniu wyglądała najlepiej.Powinna zawsze prezentować się na tle jasnego światła.Gdyby.Cios.Poleciał do tyłu.Uderzył o drzewo, starając się osłonić Bonnie - mogłaby złamaćkręgosłup.Oszołomiony opadł na ziemię.Stefano stał nad nim.- Ty.- wykrztusił Damon.Próbował zachować godność, ale krew cieknąca zrozciętych warg mu to utrudniała.- Niegrzeczny chłopcze.- Zmusiła mnie.Dosłownie.Pomyślałem, \e mo\e umrzeć, jeśli nie wypiję trochę jejkrwi.Jej aura była tak silna.A teraz powiedz mi, co się stało z Bonnie.- Więc piłeś jej krew, pomimo swoich szlacheckich zasad.Cios.Kolejne drzewo pachniało \ywicą.Nigdy szczególnie nie zale\ało mi na bliskiejznajomości z drzewami, pomyślał Damon, spluwając krwią.Nawet jako kruk siadał na nichtylko, gdy było to konieczne.Stefano jakimś sposobem złapał Bonnie, zanim upadła na ziemię.Był teraz a\ takszybki.Niesamowicie szybki.Elena była nadnaturalnym zjawiskiem.- Więc teraz mo\esz się przekonać, co sprawia krew Eleny.- Stefano w dodatkusłyszał jego myśli.Damon nigdy nie unikał walki, ale teraz niemal słyszał, jak Elena szlochanad swoimi ludzkimi przyjaciółmi i poczuł się bardzo zmęczony.Bardzo stary i bardzozmęczony.Ale tak, rzeczywiście.Krew Eleny - która wcią\ unosiła się w powietrzu, torozprostowując nogi o ręce, to zwijając się w kłębek - była jak paliwo rakietowe wporównaniu z wodą z cukrem płynącą w \yłach innych dziewczyn.Stefano chciał walczyć.Nawet nie próbował tego ukryć.Miałem rację, pomyślałDamon.Dla wampira potrzeba walki jest silniejsza ni\ cokolwiek innego, nawet głód czy,je\eli chodzi o Stefano - jak on to nazywał? - przyjazń.Damon myślał, jak ratować skórę.Nie miał wielu mo\liwości, bo Stefano przygniatałgo do ziemi.Myśl.Język [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl