[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Usiadła i za wszelką cenę starała się nie bawić bransoletką.Jack siedziałw fotelu, nieco z boku, patrząc na Emmę z prawej strony.Siedział wygodnie, skrzyżował luzno nogi, dłonie spoczywały na kolanach.Byłwzorem pewności siebie, może nawet arogancji.Nie był zbyt wysoki, miał okołometra siedemdziesięciu pięciu, ale jego postawa i sposób poruszania sięwywoływały wrażenie, że jest o wiele wyższy.Miał czterdzieści kilka lat.Krótkie,ciemne, choć już lekko szpakowate włosy czesał z przedziałkiem na boku.Zawszenosił doskonale skrojone markowe garnitury.Nazwisko projektanta nic Emmienie mówiło.Był szczupły, uprawiał jogging niezależnie od pogody.Nic nie mogłozmienić tego nawyku.Czy był to dzień ślubu, narodzin, pogrzebu czy rozwodu,Jack zawsze biegał.Niektórzy nazywali go dystyngowanym, dziewczęta z biurauważały go za dość atrakcyjnego.Emma widziała w nim tylko nadętego, wciążprawiącego morały nudziarza i w jego obecności czuła się nieswojo.Spojrzała na Henry'ego, jedyną przyjazną twarz w pomieszczeniu.- Emmo, jak już wspomniałem w zeszłym tygodniu, w firmie wiele sięzmienia.Jedna zmiana dotyczy Jacka, stąd jego obecność. Henry byłnajwyrazniej zirytowany.- Niestety, nie mam zbyt wiele czasu.Emma instynktownie zakryła usta dłonią.Nie wiedziała, że jego stan jest takpoważny.- Właśnie zawiadomiono mnie o pilnym spotkaniu w Altringham.Muszęstąd wyjść za kwadrans - dodał.Szybko opuściła dłoń na kolana.Ale się wygłupiła! Rzuciła okiem na Jacka.Wpatrywał się w nią, ale jego twarz była nieprzenikniona.Emma zaczerwieniłasię.- Wybacz, jeśli sprawiam wrażenie, że lekceważę ważne sprawy - ciągnąłHenry.- Będę musiał zostawić cię w dobrych rękach Jacka.- Zakasłał kilka razy.-Po pierwsze, odchodzę na emeryturę.Rozumiesz, cholerne zdrowie.- Przykro mi to słyszeć, Henry.Czy to coś poważnego? - Do diabła ,po co topytanie.Nerwowo poprawiła się na krześle.- Nawet bardzo, bo tak sądzi moja żona.Grozi rozwodem, jeśli trochę niezwolnię.A na rozwód mnie nie stać.- Zaśmiał się.- Ach, Jack.Emma poczuła się zażenowana.Pomyślała, że strzał był zbyt celny.Jack uśmiechnął się i skinął głowąHenry'emu, wiedząc, że nie zamierzał go urazić.- Oczywiście chciałbym ci podziękować za ciężką pracę, Emmo.Doskonalesię spisałaś - powiedział Henry.- Ja również dziękuję.Wspaniale mi się dla ciebie pracowało.Bardzo miprzykro, że odchodzisz.- Będziemy się widywać.Ale głównym wspólnikiem zostanie Harold Ross,któremu pewnie będzie pomagał Jack. Emma spojrzała na Jacka.Nadal miał pokerową twarz.- Napisałem notatkę.Przepisz ją i przekaż całemu personelowi najszybciej,jak będzie to możliwe.Jestem pewien, że już zaczęły się plotki.Emma niewinnie pokręciła głową.- Nie słyszałam.- To dobrze.Przejdzmy teraz do ciebie.Zrozumiałe, że Harold chcezatrzymać Trish, cudowną dziewczynę, zawsze uśmiechniętą.Ale pojawiła sięokazja, którą chcielibyśmy cię zainteresować.W marcu przyszłego rokuotwieramy biuro w Dublinie.Poprosiłem Jacka, żeby poza prowadzeniem spraww Londynie zorganizował dublińską filię i zarządzał nią przez pierwszy rok.Maogromne doświadczenie w tej dziedzinie.Znów spojrzała na Jacka, ale szybko odwróciła wzrok.Czuła, że ją obserwuje.- Jack potrzebuje asystentki, która by pojechała do Irlandii na trzy lub czterymiesiące i pomogła w sprawach biurowych, dopóki nie zostanie zatrudnionyodpowiedni personel.Obaj sądzimy, że jesteś idealną kandydatką.Mężczyzni w milczeniu czekali na jej reakcję.Otworzyła szeroko oczy i udawała zaskoczoną.- To dla mnie zupełnie coś nowego - powiedziała, dotykając karku i siadającgłębiej na krześle.- Będę musiała to przemyśleć.- Oczywiście, oczywiście - powiedział Henry.- Nie oczekujemynatychmiastowej odpowiedzi.Z pewnością masz dużo pytań.Dodam tylko, żenie będziemy na tobie oszczędzać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl