[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak bardzo się boję. Ukryła twarz na jego szyi.Tak jej dobrze w jegoobjęciach.Jest taki silny i opiekuńczy. Wiem. Przytulił ją mocniej. Wiem.Warner Park okazał się starszym, siwym mężczyzną o niesfornej czuprynie.Byłchudy jak szczapa, granatowy garnitur zwisał na nim smętnie.Miał na sobiebiałą koszulę i krawat, ale nie golił się od wielu dni, o czym świadczył siwyzarost na twarzy i szyi.Wyglądał, jakby nigdy nie był w stanie całkowicie siępozbierać, jakby jakaś jego cząstka ciągle mu się wymykała.Ale na widokMargo rozpromienił się jak dziecko. No, wreszcie pani jest. Z radości zacierał ręce.Miał europejski akcent, co wporównaniu z ekscentrycznym wyglądem sprawiało, że wyglądał jak sobowtórEinsteina. Pan Park? Jake obejmował ją zaborczo.Wtuliła się w niego na widokmężczyzny, który lada chwila będzie majstrował przy jej umyśle. Nie pamięta pani? zwrócił się do Margo.Pokręciła głową.Zaschło jej wustach. Cudownie! Cudownie! Uśmiechał się szeroko. Widzicie, moja praca.Dotyczy dziedziny, która jest jeszcze w powijakach, i, cóż, przyznaję, budzipewne kontrowersje. Zachichotał.Czy jest normalny? Nie, nienormalna jestona, jeśli pozwoli mu majstrować przy swoim umyśle.On jednak zdawał się nie wyczuwać jej wątpliwości i paplał dalej: Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że to zadziała aż tak dobrze.Odpoczątku uprzedzałem Franka.Ale Frank Tempie potrafi postawić na swoim.RSNo i zapewniał, że to tylko na krótko.Oczywiście spoważniał tak się niestało. Nagle ogarnął go smutek, ale już po chwili klasnął w dłonie i sięuśmiechnął. Chodzcie, dzieci, mamy mnóstwo roboty.Park wskazał im kanapę za stojakiem na kroplówki i stolikiem zastawionymlekarstwami.Margo zbladła, ale w końcu odzyskała zdolność mówienia. Co.co pan dokładnie zrobi? Wyjaśnił: Będzie to kombinacja hipnozy, NLP i thiopentalu, lekarstwa funkcjonującegojako serum prawdy i ułatwiającego hipnozę.Te wszystkie elementy sprawią żebędę mógł usunąć blokadę z pani pamięci.Będę pracował etapami.Uprzedzam,że blokada działa o wiele dłużej, niż powinna.Nie gwarantuję, że pani sobiewszystko przypomni.To proces stopniowy.Ale spróbujemy, co?Kazał jej się położyć.Usiadła z wahaniem.Drżała.Jake zacisnął dłoń na jejramieniu. Będę tuż obok szepnął.Skinęła głową ale nie mogła się ruszyć.Najgorsze, co się może zdarzyć? %7łe sięocknie jako warzywo? Wzdrygnęła się.Nie, najgorsze, jeśli się ocknie i będziewszystko pamiętała.Głęboko zaczerpnęła tchu, zamknęła oczy i położyła się na wznak.Zprzerażenia zrobiło jej się słabo.Jake wziął ją za rękę.Zacisnęła palce na jegodłoni, gdy Park podwijał prawy rękaw jej bluzki.Pamiętała.Przenikliwy zapach lekarstw w starym laboratorium.Ukłucie igły.Zimno, gdy lekarstwo wypełniało jej żyły.Dziwaczny pół sen.Monotonny głosParka, który kazał jej sobie przypomnieć.Przypomnieć.Reszta nikła za mgłą.Wiedziała, że Jake odwiózł ją do Argyle Towers,pamiętała mgliście, jak ją niesie, przypominała sobie uczucie bliskości.Obudziła się z bólem głowy, jak poprzednio.Ale tym razem sugestiapodprogowa nie kazała jej iść pobiegać, w ogóle nie miała na nic ochoty,musiała tylko uporać się z bólem.Ale nie była sama.Tym razem miała Jake'a.Ipowoli wracały wspomnienia.Czasami zjawiały się nagle, atakowały zewszystkich stron.Służba w wojsku, trening TCF te wspomnienia wracały niewiadomo jak i kiedy.Zdarzały się też dni puste, bez ani jednego obrazu zprzeszłości.A z kolei dwa dni pózniej zapach kawy sprawiał, że przypominałasobie kolejny szczegół.Tak, właśnie przypominała sobie, w jaki sposób Frank zastawił na nią pułapkęprzed pierwszym zabiegiem na jej pamięci.Zaciągnął ją do swojego biura.Było już pózno, dziewiąta, może dziesiątawieczorem.Przypomniała sobie, że zastanawiała się, co o tej porze robi wpracy.Dał jej kawę i posadził za swoim słynnym okrągłym stolikiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]