[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z ust wyrwał mu się cichy, dziwaczny śmiech.- Tanie Książki: U Nas Kupisz Korzystnie".- Przepisał adres i powoli zamknął księgę.-Może wybiorę się tam wkrótce z wizytą.Dante poczuł, że ogarnia go niejasna ulga.Zbliżał się koniec, dzięki Bogu.Niemalwypełnił już swój obowiązek wobec Jeta.Boże, był taki zmęczony.Może to ukryta w jegownętrzu narośl okradała go z całej energii, tak jak płód kradnie substancje odżywcze z ciałamatki.Spokojnie, powiedział sobie.To już prawie koniec.- Mam z tobą pójść?Jet pokręcił głową.- Zrobiłeś już wszystko, o co mógłbym cię prosić - odpowiedział powoli.- Gdybymwiedział, ile cię to będzie kosztowało, w ogóle nie poruszałbym tej sprawy.- Wiedziałeś to - warknął z niecierpliwością Dante.Przypomniał sobie własne żebrawbijające mu się w plecy, gdy mocowali się w grobie na Three Hawk Island.Smak ziemi wustach, smak własnej śmierci.- Wiedziałeś, co było pod kocem, do cholery.Teraz już zapózno mówić przepraszam".- Możliwe.- Jet zamknął ciemne oczy.- Ale cię przepraszam, Dante.Naprawdę.Dante poczuł dłoń Sarah na swym ramieniu.- Wszystko będzie w porządku - powiedziała, obejmując go.Pociągnęła nosem iuśmiechnęła się.- Przepraszam, że byłam taką beksą.Wszystko się jakoś ułoży, D.- Razjeszcze uścisnęła jego bark.- Wszystko będzie dobrze.- Dziękuję - odparł.Sarah wyszła, lecz Jet został, dostrzegając prośbę w spojrzeniu brata.Dante, siedząc nałóżku, wciągał koszulę i wyglądał przez okno.Na rosnących na podwórku topolach kołysałysię ostatnie kruche liście.Dalej widział nagi ogród ścięty wczesnym przymrozkiem.Jeszczedalej, mroczną rzekę.Patrzył na nią przez całe życie.Płynęła nieustannie przed jego oczyma,toczyła swe wody w dół doliny, znikając w cieniach, poza zasięgiem jego wzroku.Bóg jedenwiedział, gdzie się kończyła.Pewnie w oceanie.Ginęła w czarnym ogromie Atlantyku.- Dlaczego boimy się śmierci? - zapytał.Jet podrapał się po brodzie.- Mam wrażenie, że to rozsądna obawa.- Kiedy jesteś wysoko, boisz się spaść.Kiedy widzisz igłę, boisz się bólu.Ale ze śmierciąjest inaczej.Mam rację?- Tak.chyba masz - przyznał Jet.Zawsze rozumiał, co chciał powiedzieć jego brat.- Tu nie chodzi o konsekwencje - ciągnął Dante, marszcząc brwi.- Zmierć po prostu jest.To jedyny fakt, tkwiący w samym środku ciebie niczym serce.Jedyne, co wiesz.Boisz się jejjak, jak.- Jak powinieneś bać się Boga.Dante skinął głową.Z emaliowanego pudełka na komodzie wydobył nową parę spinek,złotych, z okruchami gładzonego nefrytu.- To jedyny fakt - powiedział wreszcie, spoglądając na rzekę.Ciemna i gładka, toczyłaswe wody w dal, by wreszcie dotrzeć do oceanu.- Jedyne, co wiesz.Tym, co na pewno wiedział Dante, było to, że musi porozmawiać z ojcem.Pomyślałskwaszony, że odkłada to, tak jak zawsze odkładał wszystko, co było nieprzyjemne.Wnapływie pogardy do siebie zmusił się do zejścia na parter, gdzie się dowiedział, że starywyszedł zanieść mazidło na reumatyzm dla Jessa Beltona oraz amulet dla córeczki JulieGregson.Matka postanowiła wykorzystać wyprzedaż po Dniu Dziękczynienia, żeby kupićładnego indyka, a Sarah pojechała do miasta.Została tylko ciotka Sophie, która kręciła się pokuchni, zajęta pieczeniem jednego ze swych specjalnych tortów.Wszędzie leżały jajka,cytryny i miseczki z kwaśną śmietaną.Dante wymknął się z powrotem na górę, sfrustrowany, lecz zarazem pełen ulgi.Kąpiel -oto czego potrzebował.Poleżeć sobie w wielkiej, ciepłej wannie, jakby znowu miał osiem lat.Kurczę, pomyślał odkręciwszy kran.Trzeba było zadzwonić do laboratorium i zostawićwiadomość na automatycznej sekretarce: Przepraszam, ale już tu nie przyjdę.No wiecie,niedługo umrę.Cześć".Nie szkodzi.Wkrótce sami się pokapują.Wszedł z radością do cudownie gorącej wody.Dręczyły go bóle w napiętych, po wieludniach bliskiego panice stanu, mięśniach, zwłaszcza w plecach i barkach, gdy jednak aż popierś zanurzył się pod powierzchnię, poczuł, że całe jego ciało westchnęło z przyjemności.Dotknął lekko brzucha, jak lekarz badający wyrostek.Był niemal pewien, że wyczuwawypukłość.Wsunął się powoli pod wodę, pozwalając, by zalała mu twarz.Z nosa uchodziło mumnóstwo pęcherzyków.Kąpiel była cudownie relaksująca, ciepła jak krew.Jeszcze trzy dni, pomyślał.Z kurka od cieplej wody wypadł motyl.- Chryste! - zawołał Dante, patrząc jak porusza się i nasiąka.Jego zmięte skrzydła szybkoprzemokły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]