X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy pierwszym land-roverze stał ze skrzyżowanymi napiersi rękoma Tony Villiers.Kate, po krótkim wahaniu, zeszła po schodach.Rupert podążył w ślad za nią.- Tony, cóż za niespodzianka.Villiers nie dał się wziąć pod włos.- Jestem pewien, że Abu dotarł tu przed nami - powie dział, wskazując worek zciałem.- W środku jest Bobby Hawk.- Ale tak naprawdę to nie jest robota Abu.Totwoja sprawka, Kate.- Czyżby? I co zamierzasz w związku z tym zrobić?- Wypowiadam ci wojnę na noże, Kate.To będzie dżihad.I mam zamiar przekraczać granicę Pustej Strefy, kiedy tylko przyjdzie mi na to Generated by Foxit PDF Creator � Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.ochota.- Będę tam na ciebie czekać.- To dobrze.A teraz wynoś się stąd, zanim cię osobiście zastrzelę.Kate zawahała się, a potem wsiedli razem z Rupertem do limuzyny i natychmiastruszyli.Villiers odprowadził ich wzrokiem, po czym podszedł do Achmeda i wsiadł dopierwszego samochodu.- A teraz, przyjacielu, zawiez mnie do przedsiębiorcy pogrzebowego -powiedział.Achmed wydał polecenie kierowcy i odjechali.W gulfstreamie Kate siedziała pogrążona w myślach, a Rupert popijał czarnąkawę.- Niedobrze się stało - powiedział.- Abu okazał się zbyt gorliwy.- Tak, to wyprowadziło z równowagi Villiersa.Teraz nie będę mogła postąpić znim tak, jak pierwotnie zamierzałam.- Kiedy przekroczy granicę Pustej Strefy?- Owszem.Będę musiała ogłosić sezon myśliwski na niego i na wszystkichzwiadowców.- Dlaczego nie dasz im po prostu do zrozumienia, że powinni opuścićpułkownika i rozpłynąć się w mroku nocy?W końcu należą do rodu Rashidów, a ty jesteś jego przywódczynią.- Nadal tego nie pojmujesz, Rupercie.Złożyli przysięgę.Należą do Tony ego i jeśli będzie to konieczne, zginą razem z nim.- Do diabła, nigdy nie zrozumiem arabskiej duszy.- Już to mówiłeś.Porozmawiajmy teraz o czymś innym.Myślałam o najbliższej sobocie i o tym Dniu Wolności w Eu ropie.- No i co?- Wydaje mi się, że powinniśmy się z tego wycofać.Teraz jesteśmy nacenzurowanym.Musimy zachowywać pozory i udawać organizację, która sprzeciwiasię przemocy.Kiedy się zacznie zadyma, wykażemy się rozsądkiem.W związku z tymchciałabym, żebyś pojechał do Oksfordu i spotkał się z profesorem Percym.Daj mujasno do zrozumienia, że nasza Fundacja Edukacyjna jest powołana wyłącznie po to, bydbać o wykształcenie i dobro młodzieży, że zdecydowanie występujemy przeciwkowszelkiego rodzaju przemocy i że chcemy, aby powtórzył to studentom.- Wiesz, jacy oni są.I tak wezmą w tym udział.- Ależ oczywiście! Chodzi tylko o to, żeby zapamiętano, że my byliśmy temuprzeciwni.Gdybyś miał z nim jakieś problemy, wspomnij mu, że wiem przypadkiem, iżw rozliczeniach Aktu Walki Klasowej brakuje mniej więcej pięć dziesięciu tysięcyfuntów.Percy powinien to wyjaśnić.- Naprawdę myślisz, że będzie niezła zadyma?- Liczę na to, kochanie.I mam nadzieję, że wezmie w niej udział ta głupia koza, Generated by Foxit PDF Creator � Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.Helen Quinn.Przy odrobinie szczęścia aresztują ją.Gazety zrobią wokół tego niezłyszum: oto córka senatora okazała się rewolucjonistką.- Ty dziwko.Nie pominiesz żadnej okazji?- Oczywiście, kochanie.Pamiętaj tylko, żebyś ty tego nie robił.W sobotę rano Rupert pojawił się w Oksfordzie.Zajrzał do pubu Lion.W środkubyło pełno studentów.Percy czekał już nad kuflem piwa.Dauncey podszedł do niego.- Przyniosę sobie coś do picia - mruknął.Przecisnął się przez tłum i przy końcu kontuaru spostrzegł Helen Quinn i AlanaGranta.Uśmiechnął się do nich i zamówił dużego jacka daniel sa.- Cześć - zawołał.- Więc jednak wezmiecie udział w manifestacji?Grant przestał się uśmiechać.- A co to pana obchodzi? - zapytał agresywnym tonem.- Zamknij się, Alan - powiedziała Helen, uśmiechając się do Daunceya.- Tak,jedziemy tam autobusem.- Wolałbym, żebyście sobie odpuścili.Może się tam zrobić nieprzyjemnie.Imwięcej o tym czytam, tym bardziej się boję, że dojdzie do dużej zadymy, a my po prostunie możemy sobie na to pozwolić.Stojący w pobliżu studenci nadstawili ucha.Słowa Ruperta usłyszał takżeprofesor Percy.- Więc pan nie popiera naszej akcji? - zapytał Grant.- Nie popieram zamieszek i nie chcę, żeby policja poroz bijała wam głowypałkami.- Obleciał pana strach? Pedały wszystkiego się boją.Rupert Dauncey.Cóż to wogóle za nazwisko?Studenci się roześmieli.- Przestań, Alan - upomniała swego towarzysza Helen.Grant ją zignorował.- Tak się składa, że wiem.To pedalskie nazwisko.Rupert łagodnie się uśmiechnął.- Skoro pan tak uważa - powiedział, po czym wziął swoją whisky i wrócił doPercy ego.- Bardzo pana za niego przepraszam - oświadczył profesor.- Nic się nie stało.Jest młody.Ale mówiłem serio.Myślę, że to jest zbytniebezpieczne.Chcę, żeby pan wsiadł do autobusu i spróbował wyperswadować imwyjazd.- Mam wsiąść do autobusu? Mówiłem panu.Mam inne plany i.- Niech pan o nich zapomni.Proszę mnie posłuchać.Księżniczka i FundacjaRashidów, popierając Akt Walki Klasowej, działali w dobrej wierze.Podzielamy waszepoglądy, ale nie wierzymy w protesty przy użyciu siły.- Przecież nie mogę prowadzić ich za rączkę. Generated by Foxit PDF Creator � Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.- Wiem o tym.Ale może im pan powiedzieć, co o tym sądzi, kiedy wsiądą doautobusu.- Nie, nie mogę.- Profesorze.- Dauncey przysunął się bliżej.- Bardzo panu zaufaliśmy.Ipowierzyliśmy dużą sumę pieniędzy.Czy nie uważa pan, że doszłoby do skandalu,gdyby się okazało, że na koncie Aktu Walki Klasowej brakuje pięćdziesięciu tysięcyfuntów?Percy wyraznie się skurczył.- Nic o tym nie wiem - wyszeptał.- Nieprawda.Niech pan sobie wyobrazi pobyt w więzieniu w Wandsworth.Ktośtaki jak pan, dzielący prysznic z mordercami i różnymi zboczeńcami.Niezbytprzyjemny obrazek.Percy zrobił się blady jak ściana.- Na litość boską, nie.- My też nie chcemy, żeby doszło do skandalu.Ucierpiała by na tym naszareputacja.Pan ucierpiałby jednak o wiele bardziej, nieprawdaż?- No dobrze - jęknął Percy.- Zrobię, co pan chce.Ale oni i tak pojadą, bezwzględu na to, co powiem.- Wesprę pana.Może mnie pan przedstawić jako reprezentanta fundacji.Potemnikt nie będzie mógł powiedzieć, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co było w naszej mocy.- Rupert omiótł wzrokiem salę i zobaczył, że Grant zmierza do męskiej toalety.- Zarazwracam - powiedział.Kiedy wszedł do ubikacji, Grant zbierał się już do wyjścia.Poza nimi wpomieszczeniu nie było nikogo.Młodzieniec odwrócił się w jego stronę, zapinającrozporek.- Czego chcesz, cioto?Rupert kopnął go w prawą piszczel, a potem uderzył w brzuch.Kiedy Grantzgiął się wpół, Dauncey złapał go za lewy nadgarstek i wykręcił do tyłu rękę.- Chcesz, żebym ci ją złamał?Młody człowiek jęknął z bólu.- Nie, proszę, niech pan przestanie.Rupert wykręcił rękę jeszcze mocniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl