[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- MogÄ™ być jednoczeÅ›nie twoim przyjacielem i kochankiem.- Jego gorÄ…ce, rozchylonewargi przylgnęły do jej ramienia.- A co siÄ™ z nami stanie, gdy przestaniemy być kochankami?Gray objÄ…Å‚ jÄ… w pasie, wsparÅ‚ brodÄ™ na jej ramieniu i spojrzaÅ‚ na ich odbicie w lustrze. ByÅ‚ od niej dużo wyższy.MusiaÅ‚ siÄ™ nachylić, zamykajÄ…c jÄ… caÅ‚Ä… w swoich objÄ™ciach.- Co mam ci powiedzieć, Isabel? %7Å‚e zawsze bÄ™dziemy kochankami?ZsunÄ…Å‚ luzny stan sukni i objÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„mi jej piersi, pieszczÄ…c je delikatnie, ajednoczeÅ›nie przyciskajÄ…c koÅ‚yszÄ…cym ruchem biodra do jej poÅ›ladków.Nie mogÅ‚a niezauważyć wyraznego potwierdzenia jego pożądania, co z miejsca rozlaÅ‚o siÄ™ ogniem na jejskórze.MiaÅ‚a ochotÄ™ na miÅ‚ość, bo uwodziÅ‚ jÄ… wystarczajÄ…co dÅ‚ugo, by jej ciaÅ‚o reagowaÅ‚opodnieceniem.Przymknęła powieki i jÄ™knęła cicho.- Spójrz na nas - powiedziaÅ‚ z naciskiem.- Otwórz oczy.Zobacz, jak siÄ™zarumieniliÅ›my, jak jesteÅ›my rozpaleni.- Silne, zwinne palce masowaÅ‚y jej sutki.- Nawetteraz, w peÅ‚nym ubraniu, potrafiÅ‚bym ciÄ™ doprowadzić do ekstazy.Masz na to ochotÄ™, Isabel?- PolizaÅ‚ jej zroszonÄ… potem skórÄ™.- Jasne, że tak.BojÄ…c siÄ™ widoku siebie w jego ramionach, pokrÄ™ciÅ‚a tylko gÅ‚owÄ….Gray zmieniÅ‚ pozycjÄ™ i ustawiÅ‚ biodra tak, by móc ocierać siÄ™ o niÄ… czÅ‚onkiem, w górÄ™i w dół, czym doprowadziÅ‚ jÄ… do rozpaczliwego szlochu.PieÅ›ciÅ‚ jej sutki, pociÄ…gajÄ…c je iwykrÄ™cajÄ…c, aż krzyknęła z rozkoszy.CzuÅ‚a każde muÅ›niÄ™cie jego palców tak, jakbyporuszaÅ‚y siÄ™ miÄ™dzy jej nogami.Jej mokra cipka boleÅ›nie siÄ™ go domagaÅ‚a.- Nie powiem ci, że zawsze bÄ™dziemy kochankami.- Jego szorstki gÅ‚os przeszyÅ‚dreszczem jej skórÄ™ i sprawiÅ‚, że sutki stwardniaÅ‚y jej jeszcze bardziej.Gerard jÄ™knÄ…Å‚.- AlemogÄ™ ciÄ™ zapewnić, że jeÅ›li bÄ™dÄ™ ciÄ™ pożądać choć w po­Å‚owie tak bardzo jak teraz, to i takbÄ™dÄ™ ciÄ™ rozpaczliwie pragnąć.WiedziaÅ‚a jednak, że nie zmieni to faktu, iż bÄ™dzie przy tym pragnąć kogoÅ› innego.Nawet zakochany, nie bywaÅ‚ wierny.Mimo tej Å›wiadomoÅ›ci wyprężyÅ‚a plecy, wciskajÄ…cpiersi mocniej w jego dÅ‚onie, a poÅ›ladkami napierajÄ…c na twardy jak kość czÅ‚onek.GrayjÄ™knÄ…Å‚ - gÅ‚Ä™boko, gardÅ‚owo i ostrzegawczo.- Nie wychodz dziÅ› nigdzie.Ogarnęła jÄ… przemożna pokusa, by rzeczywiÅ›cie tak zrobić.MiaÅ‚a ochotÄ™ pchnąć go napodÅ‚ogÄ™, zanurzyć w sobie jego kutasa i zaspokoić wreszcie żądzÄ™.- Nigdy wczeÅ›niej ciÄ™ nie pragnęłam - jÄ™knęła, wijÄ…c siÄ™ w jego objÄ™ciach i prężąc caÅ‚eciaÅ‚o.Pożądanie doprowadzaÅ‚o jÄ… do obÅ‚Ä™du, byÅ‚a niemal gotowa rzucić wszystko, co byÅ‚o jejdrogie, byle tylko go posiąść.Ale gÅ‚os rozsÄ…dku nie daÅ‚ siÄ™ uciszyć.- Nigdy wczeÅ›niej niechciaÅ‚am dzielić z tobÄ… Å‚oża.Teraz nie mogÅ‚a już przestać o tym myÅ›leć.OtworzyÅ‚a oczy, spojrzaÅ‚a w lustro i zobaczyÅ‚a, że jej ciaÅ‚o wije siÄ™ pod do­tykiemjego zrÄ™cznych dÅ‚oni i mocnego ciaÅ‚a.W tej chwili nienawidziÅ‚a samej siebie, nienawidziÅ‚a cienia tej dziewczyny, którÄ… byÅ‚a niemal dziesięć lat temu - obezwÅ‚adnionej wprawnierozbudzonym dla przyjemnoÅ›ci mężczyzny pożądaniem.Ramiona Graya objęły jÄ… mocniej, przyciskajÄ…c jÄ… do piersi.Jego usta, gorÄ…ce iwilgotne, przesuwaÅ‚y siÄ™ wzdÅ‚uż jej szyi i ramienia.- Boże, ależ bym chciaÅ‚ ciÄ™ zerżnąć - powiedziaÅ‚ chrapliwie i zacisnÄ…Å‚ mocno palce najej ciele.- Tak bardzo ciÄ™ pragnÄ™, że bojÄ™ siÄ™, że mógÅ‚bym rozerwać ciÄ™ na strzÄ™py.Jego grubiaÅ„skie sÅ‚owa przechyliÅ‚y szalÄ™.DoszÅ‚a z gÅ‚oÅ›nym krzykiem, a cipkapulsowaÅ‚a jej tak gwaÅ‚townie, że omal nie ugięły siÄ™ pod niÄ… kolana.Gray przytrzymaÅ‚ jÄ… wswoich silnych i stanowczych objÄ™ciach.DyszÄ…c ciężko, Isabel odwróciÅ‚a siÄ™ od swojego lubieżnego odbicia w lustrze iposzukaÅ‚a wzrokiem podobizny Pelhama.SpojrzaÅ‚a w jego ciemne oczy, które kiedyÅ›doprowadziÅ‚y jÄ… do rozpusty, i przywoÅ‚aÅ‚a w pamiÄ™ci obraz wszystkich jego kochanek.PrzypomniaÅ‚a sobie każdÄ… chwilÄ™, gdy musiaÅ‚a siadać naprzeciwko nich w towarzystwie lubgdy wyczuwaÅ‚a zapach ich perfum na skórze męża.PomyÅ›laÅ‚a o kobietach, które zjawiÅ‚y siÄ™dziÅ› w jej domu z prowokujÄ…­cy­mi uÅ›mieszkami, i wszystko aż przewróciÅ‚o siÄ™ jej wżoÅ‚Ä…dku, w jednej chwili studzÄ…c pożądanie.- Puść mnie - powiedziaÅ‚a niskim, zdeterminowanym gÅ‚osem.Wypro­stowaÅ‚a siÄ™ iodepchnęła go od siebie.Gray znieruchomiaÅ‚.- WsÅ‚uchaj siÄ™ we wÅ‚asny oddech i w przyspieszone bicie swojego serca.Pragniesztego równie mocno jak ja.- Nie pragnÄ™.- Zaczęła siÄ™ wyrywać, bliska paniki, póki nie zaklÄ…Å‚ i jej nie puÅ›ciÅ‚.OdwróciÅ‚a siÄ™ do niego gwaÅ‚townie z zaciÅ›niÄ™tymi pięściami, każdej komórce ciaÅ‚a nakazujÄ…czamienić ogieÅ„ pożądania w zwykÅ‚Ä… wÅ›ciekÅ‚ość.- Nie zbliżaj siÄ™ do mnie.Wracaj do swojegopokoju.Zostaw mnie.- Co z tobÄ…, do diabÅ‚a? - WsunÄ…Å‚ obie rÄ™ce w swoje gÄ™ste, ciemne wÅ‚osy.- Nierozumiem ciÄ™.- Nie chcÄ™, by Å‚Ä…czyÅ‚y nas stosunki fizyczne.MówiÅ‚am to wielokrotnie.- Czemu nie? - spytaÅ‚ ze zÅ‚oÅ›ciÄ… i zaczÄ…Å‚ chodzić nerwowo po pokoju.- Nie doprowadzaj mnie wiÄ™cej do takiego stanu, Grayson.JeÅ›li nie prze­staniesz misiÄ™ narzucać, bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a odejść.- Narzucać? - WskazaÅ‚ na niÄ… palcem, zdradzajÄ…c ogrom swojej wÅ›ciekÅ‚oÅ›cinaprężonym ciaÅ‚em.- WyjaÅ›nimy sobie tÄ™ sprawÄ™.I to dzisiaj.Isabel uniosÅ‚a brodÄ™, przycisnęła sukniÄ™ do piersi i pokrÄ™ciÅ‚a gwaÅ‚townie gÅ‚owÄ…. - Mam plany na dzisiejszy wieczór.Już ci mówiÅ‚am.- Nie możesz nigdzie iść w takim stanie - parsknÄ…Å‚.- Spójrz na siebie.CaÅ‚a siÄ™trzÄ™siesz, bo tak bardzo pragniesz ostrych akrobacji.- To nie twój problem.- WÅ‚aÅ›nie że mój, do kroćset.- Gray.Grayson zmrużyÅ‚ niebezpiecznie oczy.- Nie mieszaj w to Hargreavesa, Isabel.Nie idz do niego, by zaspokoić żądze, które jaw tobie rozbudziÅ‚em.SpojrzaÅ‚a na niego ze zdumieniem.- Grozisz mi?- Nie.I dobrze o tym wiesz.Uprzedzam ciÄ™ tylko, że jeÅ›li pojedziesz do Hargreavesa,żeby dać upust żądzom wywoÅ‚anym moim dotykiem, to zażądam od niego satysfakcji.- Nie wierzÄ™.WyrzuciÅ‚ w górÄ™ rÄ™ce.- Ja też nie.Stoisz tu i caÅ‚Ä… sobÄ… mnie pożądasz.Ja stojÄ™ naprzeciwko ciebie, gotowypieprzyć ciÄ™ do upadÅ‚ego, póki żadne z nas nie bÄ™dzie w stanie chodzić.W czym problem,Isabel? Możesz mi to wyjaÅ›nić?- Nie chcÄ™ zrujnować naszego małżeÅ„stwa!Gray wziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki oddech, żeby siÄ™ uspokoić.- Moja droga żono, chciaÅ‚bym zwrócić twojÄ… uwagÄ™ na fakt, że małżeÅ„stwo z naturyrzeczy wiąże siÄ™ ze współżyciem.Ze współżyciem dwojga małżonków ze sobÄ…, a nie zpostronnymi osobami.- Ale nie nasze małżeÅ„stwo - odparÅ‚a z mocÄ….- ZawarliÅ›my umowÄ™.Musisz sobieznalezć kogoÅ› innego.- Do diabÅ‚a z umowÄ…! Chryste, Pel.Wszystko siÄ™ zmieniÅ‚o.- PodszedÅ‚ do niej zwyciÄ…gniÄ™tymi rÄ™kami, a mocno zaciÅ›niÄ™ta linia szczÄ™ki zÅ‚agodniaÅ‚a mu nieco.Isabel szybko schowaÅ‚a siÄ™ za sekretarzyk.JeÅ›li jÄ… dotknie, bÄ™dzie zgubiona.Gray znów zacisnÄ…Å‚ szczÄ™ki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl