[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopierokiedy wytarł brodę, spojrzał na materiał w ręce.To była bielizna Pricii.Nadal pachniała jejperfumami.Zwymiotował znowu i z trudem wstał.Tym razem otarł twarz własnym płaszczem i od-wrócił się, żeby nie widzieć ciała Pricii. Skoczek  powiedział  zajmij się nią, proszę.I podwój straże u konkubin.Jenine, mu-sisz mi pomóc w podjęciu trudnej decyzji.To może wpłynąć na.nasze zaręczyny.aaTTnnssFFffooDDrrPPmmYYeeYYrrBB22.BBAAClick here to buyClick here to buywwmmwwoowwcc.AAYYBBYYBB r r37Vi nalała do misy zimnej wody z miedzianego dzbana i opłukała twarz.Na wąskim biur-ku obok drzwi zobaczyła list zaadresowany  Viridiana.Nie tknęła go.Nie była jeszcze go-towa.Pokój był okropny.Bardziej przypominał schowek na miotły.Niewykończone kamien-ne ściany stały tak blisko siebie, że ledwie zmieściło się między nimi wąskie łóżko z matera-cem ze słomy.U stóp łóżka stała skrzynia na jej rzeczy i umywalka.Skrzynia była pusta.Za-brano jej nawet spinki do włosów.Nowicjuszki miały tylko to, co dało im Oratorium.Wprzypadku Vi oznaczało to zle dopasowaną białą sukienkę nowicjuszki.Najbardziej denerwu-jące było to, że dobrze wiedziała, że mieli sukienkę, która idealnie na nią pasowała, jakby panPiccun doznał olśnienia w czasie pracy nad skrajnie nieciekawą wełną i jakimś cudem zmusiłtkaninę, żeby Vi wyglądała w niej ślicznie.Najwyrazniej nie życzono sobie takiego efektu.Sukienkę zabrano cichcem i na jej miej-sce podłożono ten biały worek.Nie zawracano sobie głowy szyciem dla niej koszuli.Ta, wktórej się obudziła, ewidentnie była używana, chociaż  jak miała nadzieję  czysta.Poprzed-nia właścicielka była grubsza niż Vi wysoka.Koszula nie sięgała Vi nawet do kolan.Z irytacją odgarnęła włosy.Do diabła, zabrały jej spinki.Nie pójdzie tak na zajęcia.Niewyjdzie tak z pokoju.Zabrały jej już dostatecznie dużo.Rozejrzała się po pokoju w poszuki-waniu czegoś, czego mogłaby użyć.Jej wzrok padł na miedziany dzbanek. Do diabła z nimi  powiedziała, żeby uruchomić Talent, i oderwała rączkę.Po minucie jej włosy były związane w okropnie ciasny warkocz. Do diabła z nimi  powtórzyła znowu i ścisnęła miedz w ciasną obrączkę trzymającą jejwłosy.Wzięła list i rozłożyła go.Viridiano, po dzisiejszych zajęciach przyjdz, proszę, do prywatnej jadalni.Elenepragnie się z tobą zobaczyć.Siostra Ariel.Vi nie mogła złapać tchu.Elene? Niech to szlag.Wiedziała, że Elene w końcu się pojawi,aaTTnnssFFffooDDrrPPmmYYeeYYrrBB22.BBAAClick here to buyClick here to buywwmmwwoowwcc.AAYYBBYYBB r rale tak szybko?Drzwi otworzyły się z hukiem i zaniedbana nastolatka z wytrzeszczonymi oczami rozej-rzała się podejrzliwie po pokoju.Uniosła ręce, jakby wzywała potężne moce. Co tu się dzieje?  spytała ostro. Używałaś magię! Dwa razy! Nie zaprzeczaj.Vi zaśmiała się, najpierw nerwowo, a potem otwarcie, ciesząc się z odmiany.Dziewczynadyszała od biegu.Policzki miała zaczerwienione, kropelki potu błyszczały na jej bladym czo-le pod ciemnymi włosami.Była wystarczająco gruba i niska, żeby Vi zastanowiła się, czy tabeczka tłuszczu nie była poprzednią właścicielką jej koszuli nocnej.Miała może z piętnaścielat, nosiła białą, bawełnianą sukienkę z niebieską lamówką i broszkę na piersi przedstawiającązłotą wagę szalkową. Złapałaś mnie  powiedziała Vi. Przyznajesz się!Vi uniosła brew. Oczywiście.A teraz wyjdz i następnym razem zapukaj. To zabronione! Pukanie jest zabronione?  zdziwiła się Vi. Nie. Więc spróbuj tego następnym razem, Pulpecie. Nazywam się Xandra i jestem dyżurną na tym piętrze.Używałaś magii.Dwa razy.Todwa dni w pomywalni za pierwszą przewinę.I obraziłaś mnie.To tydzień! Ty wypierdku! Przeklinasz! Jeszcze jeden dzień! Uprzedzano mnie, że będziesz sprawiać kłopoty.Xandra tak się trzęsła, że dygotał cały jej tłuszcz. To, kurwa, jakiś żart? Znowu przekleństwa i brak szacunku! Dość tego! Natychmiast zgłosisz się do pani Jo-nisseh na chłostę. Ty to nazywasz obrazą, ty kwicząca macioro?Vi zrobiła krok do przodu.Xandra otworzyła usta i uniosła ręce. Graakos  powiedziała Vi.Tarcza natychmiast pojawiła się na miejscu i czymkolwiek Xandra zaatakowała, czar od-bił się od osłony.Vi wykręciła dziewczynie rękę i wyrzuciła ją z pokoju.Xandra przeleciaładobre dziesięć stóp po wypolerowanej posadzce korytarza.Kiedy Vi wyszła na korytarz, zo-baczyła przynajmniej trzydzieści dziewczynek gapiących się na nią szeroko otwartymi ocza-mi.Większość nie miała dwunastu lat. Następnym razem zapukaj, proszę  powiedziała Vi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl