[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczekaj, aż wrócimy.Upewnij się, że czekała.Dwa miesiące pózniej Jacek upewnił się, że faktycznie czekała.Odebrała go taksówką spodstatku.Okazało się, że nie mieszka już w tym mieszkaniu z łazienką przez korytarz, bo  właścicielwyrzucił ją za to, że pózno wracała z biblioteki.Jacek uwierzył i wynajął jej nowe mieszkanie, izapłacił za pół roku z góry.Na czas jego pobytu na lądzie zamieszkali razem.Prawie każdegowieczoru gdzieś wychodzili.Gdyby on nie gotował, czekając na nią, chyba nigdy nie zjedlibywspólnego obiadu.W dzień prawie jej nie było; tłumaczyła się zajęciami na uczelni.Nawet wsoboty.Nie czuł wcale, że ma  swoją kobietę.Tylko seks mieli wciąż tak niezwykły jak pierwszejnocy.Pewnego razu poprosił ją, aby poszła z nim pod prysznic.Gdy wrócili do sypialni i leżeli włóżku, paląc papierosy, opowiedział jej o swoich fantazjach i o krwi.Tak delikatnie, jak tylkopotrafił.Parsknęła histerycznym śmiechem i powiedziała:- Słuchaj, rybaku! Ty jesteś normalny perwers.Pierwszy raz poczuł, że go zraniła.Po dwóch tygodniach wyjechała na obóz studencki.Został sam.Zdarzały się dni, że nawet nie dzwoniła do niego.Zaczął tęsknić za statkiem.Siedział wieczorami w pustym mieszkaniu przed telewizorem,słuchał ludzi, których nie znał, i historii, które w ogóle go nie obchodziły, bo były dla tych z lądu,pił wódkę i myślał o tym, co kiedyś powiedział mu jego zupełnie pierwszy bosman, gdy mielinocną psią wachtę.To był statek szkolny, łowili u wybrzeży Chile.Bosman powiedział, że rybakzawsze tęskni.Nieustannie.Tęskni w cyklu zamkniętym.Tak to nazwał.Na statku tęskni zadomem, kobietą lub dziećmi, na lądzie za statkiem, który jest dla prawdziwego rybaka  jedynymmiejscem, w którym ma się jeszcze jakieś znaczenie.Ten bosman już dawno nie żyje, ale Jacek ciągle pamięta, jak przysłuchiwał się mu, gdy stałodwrócony twarzą do echosondy, rzucającej zielonkawy odblask na jego porytą zmarszczkamichudą twarz.- Bo widzisz, synku - mówił spokojnym głosem - wraca człowiek po miesiącach do domu iprzez tydzień jest tak, jak gdyby każdego dnia była Wigilia.Tyle że bez choinki i kolęd.Jestodświętnie, wszyscy są dla ciebie dobrzy, chcą ci sprawić jakąś radość i traktują cię jak prezent, który znalezli pod choinką.Ale potem Wigilia się kończy i po kilku dniach świąt wraca normalnydzień.Dla nich normalny.Ale nie dla ciebie.Ty masz tak cholernie duże zaległości z tak zwanegożycia codziennego, że zaczynasz to łapczywie, w pośpiechu nadrabiać.Sprawdzasz nieproszonydzieciakom zeszyty, wyciągając je bez pytania z tornistrów, chodzisz do nauczycielek do szkoły,mimo że nikt cię tam nie chce oglądać, a tym bardziej z tobą rozmawiać, i chcesz koniecznie grać wpiłkę na podwórku z synem, mimo że to jest na przykład koniec stycznia.Poza tym chcesz każdegowieczoru wychodzić z kobietą do świata albo wchodzić z nią do łóżka.Nie możesz zrozumieć, że jąboli podbrzusze, bo ma dostać swoje dni, że wraca skonana z pracy, że jest na kolejnej diecie,przyzwyczajona do szklanki zielonej herbaty z cytryną i jogurtu bez tłuszczu zamiast wystawnejkolacji, serialu wieczorem w telewizji i spokojnego snu bez chrapania w dużym, pustym łóżku przyotwartym oknie w sypialni z szafą, w której nie ma żadnej półki, na której ty mógłbyś położyćswoje piżamy i swoją bieliznę.Odpakowali cię, synku, jak prezent spod choinki, pocieszyli się tobą trochę i odstawili wkąt, bo mają ważniejsze sprawy na głowie.Kochają cię, ale tego nieobecnego.Tego, który dzwoniod czasu do czasu, przyjeżdża z prezentami, wysyła kolorowe widokówki z Makao kołoHongkongu i jest w ich życiu z krótką wizytą.Gdy wizyta się przedłuża, zaczynasz im po prostuprzeszkadzać.Ale ponieważ ty, synku, nie jesteś normalnym gościem, co to się z wygody lubwyrachowania zapomina i zostaje zbyt długo, tylko ojcem, mężem lub narzeczonym, trudno ci po-wiedzieć to prosto w oczy.Jednakże ty to widzisz i tak jak oni w tajemnicy przed tobą czekają natwój wyjazd, tak ty w tajemnicy przed nimi czekasz, aby wrócić na statek.I tęsknisz.Tym razem zatwoją kabiną, za kucharzem, co przypala jajecznicę w dwudziestym pierwszym tygodniu rejsu,kiedy statystycznie najwięcej rybaków wychodzi nad ranem za burtę, za napięciem i ciekawością,co wyciągnie winda trałowa z morza, ale także za radością zrywania kartki z kalendarza wieczorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl