[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W nim podróżni z zapowietrzonych krajów przybywajÄ…cy odsiadujÄ… kwarantan-nÄ™, o ile nie zdoÅ‚ajÄ… wyrobić sobie z trudnoÅ›ciÄ… udzielanego pozwolenia odbywania tejże nawÅ‚asnym pokÅ‚adzie, w razie gdy dopeÅ‚niajÄ… tej formalnoÅ›ci nie w celu komunikowania z mia-stem, ale w zamiarze oczyszczenia siÄ™ w Grecji przed udaniem w dalszÄ… podróż na zachód,otrzymawszy od wÅ‚adz lekarskich i rzÄ…dowych puryfikacyjne Å›wiadectwa.co zmniejsza imczasami kwarantannÄ™ w portach zachodnich, a czasami na nic też nie sÅ‚uży.Tu odbierajÄ… tak-że podatek osobowy, a poborcy spekulujÄ… na podróżnych wymagajÄ…c od nich niemaÅ‚ychopÅ‚at.Podobny h a n d e l97 b i a Å‚ y m i prowadzÄ… we wszystkich portach Grecji uprzywilejowani monopoliÅ›ci.Rzeczpodobna i w portach wÅ‚oskich siÄ™ praktykuje, WÅ‚osi bowiem, jak wiadomo, chÄ™tnie GrekównaÅ›ladujÄ…, jak dawniej w sztukach piÄ™knych, tak dziÅ› w niepiÄ™knych sztukach.Podróżny nasz dotknÄ…wszy stopÄ… greckiej ziemi udaÅ‚ siÄ™ w gÅ‚Ä…b wysepki za janczarem, okilkanaÅ›cie kroków przed nim z ostrożnoÅ›ciÄ… postÄ™pujÄ…cym.Od samego brzegu szedÅ‚ wedleniego strażnik zdrowia przydany do jego osoby, trzymajÄ…c w rÄ™ku dÅ‚ugi kij, żelaznym hakiemzakoÅ„czony, aby w razie zbliżenia siÄ™ zapowietrzonego do jakiego dobrego przewodnika za-razy wnet go tym hakiem bez ceremonii odciÄ…gnąć.StanÄ™li wreszcie wpodle lichego domku,tylekroć razy przeklinanego we wszystkich wschodnich i zachodnich dialektach od maryno-wanych w nim jak Å›ledzie w beczce podróżnych, a janczar wskazaÅ‚ swojÄ… buÅ‚awÄ… przylegÅ‚yogródek, wysokÄ… drewnianÄ… kratÄ… w czworobok otoczony.Strażnik stanÄ…Å‚ o dziesięć krokówod wejÅ›cia, trzymajÄ…c hak do ataku, a podróżny przesunÄ…Å‚ siÄ™ jak sylf brodaty przez wÄ…skiewejÅ›cie, nie dotykajÄ…c siÄ™ nawet progu.W razie bowiem dotkniÄ™cia próg ten nieszczęśliwyspaleniem na stosie zostaÅ‚by ukaranym.Z drugiej strony kraty, wejÅ›ciu przeciwlegÅ‚ej, siedziaÅ‚ na plecionym ze trzciny stoÅ‚ku po-ważny starzec w fioletowej szacie z dość grubego sukna, w kapeluszu z góralskimi skrzydÅ‚a-mi.W rÄ™ku miaÅ‚ wysokÄ… trzcinÄ™ bez ozdób, na piersiach nieco wytarty staroÅ›ciÄ… zÅ‚oty Å‚aÅ„cuch,a siwa jak Å›nieg broda aż po sam pas mu spadaÅ‚a, zakrywajÄ…c wiszÄ…cy na Å‚aÅ„cuchu koÅ›cielnyorder.Wyraz twarzy tego osiemdziesiÄ™cioletniego starca byÅ‚ poważny i sÅ‚odki zarazem.Z wej-rzenia nie można byÅ‚o osÄ…dzić, do jakiego należaÅ‚ europejskiego narodu.CaÅ‚a postać jego przypominaÅ‚a duchownÄ… osobÄ™ wyższego dostojeÅ„stwa z czasów naszegoZygmunta Starego.Starzec uderzaÅ‚ wzrostem wysokim, chociaż już byÅ‚ pochylony wiekiem izajmowaÅ‚ niskie siedzenie. Witaj, mój synu!  rzekÅ‚ biskup do mÅ‚odego wÄ™drowca, któren, ukÅ‚oniwszy mu siÄ™ zuszanowaniem, na znak jego zajÄ…Å‚ miejsce na Å‚aweczce o parÄ™ kroków od kraty oddalonej, awewnÄ…trz tej przezroczystej klatki poÅ‚ożonej. Dzisiejsze ranne wypadki zaszÅ‚e w porcienaszym, a szczęśliwie dziÄ™ki Najwyższemu zakoÅ„czone, skÅ‚oniÅ‚y mnie do odwiedzenia ciebie,mój synu.! ObiecaÅ‚em ci to już byÅ‚ w liÅ›cie pisanym z mojej góry w odpowiedzi na ten, któ-rym mnie przed dziesiÄ™ciu dniami zawiadamiaÅ‚eÅ› o twym przybyciu do portu naszego.Obec-nie wychodzi już wkrótce czas waszej kwarantanny; postanowiÅ‚em wiÄ™c przepÄ™dzić wieczórdzisiejszy z tobÄ… i jak tylko umilkÅ‚a burza, zstÄ…piÅ‚em z mojej góry, aby zajrzeć zarazem domego wiejskiego domku i ogródka.To mówiÄ…c wskazaÅ‚ o parÄ™ tysiÄ™cy kroków za sobÄ…, w wÄ…wozie pomiÄ™dzy dwiema górami,biaÅ‚y wÅ‚oski paÅ‚acyk wÅ›ród pomaraÅ„czowego i oliwnego ogrodu.Podróżny skÅ‚oniÅ‚ siÄ™ raz jeszcze z uszanowaniem, a widać byÅ‚o z oczów jego, że gdyby niekrata, uÅ›ciskaÅ‚by chÄ™tnie dÅ‚oÅ„ przyjaznÄ… zacnego starca. Czcigodny ojcze!  rzekÅ‚ doÅ„ po chwili  nie zapomniaÅ‚em przyjemnej doby, którÄ… spÄ™-dziÅ‚em z wami przed rokiem tam na górze, w przybytku, z którego, jak król ptaków ze skali-stego gniazda, czuwacie troskliwie nad waszymi pisklÄ™tami.Nie zapomniaÅ‚em też i rozmówwaszych w czasie naszej dwudniowej morskiej podróży z Aten do Napoli di Romani, stokroćwiÄ™c wdziÄ™czen wam jestem obecnie za udzielanie mi chwil tak pożądanych, po raz ostatnizapewne w naszym życiu. W istocie  rzekÅ‚ monsignior Bianchi  spotkanie z podróżnymi wÅ›ród tych krajów mie-Å›ci w sobie czÄ™stokroć uroczyste wrażenia.CzÅ‚owiek wiedzÄ…c dobrze o ulotnoÅ›ci chwil tychtraci doczesność z uwagi i jest z drugim czÅ‚owiekiem nie jako potrzebnym mu w tej lub owejsprawie pomocnikiem, którego biernie używa, ale jako z udzielnÄ… potÄ™gÄ…, w chwili zetkniÄ™ciasiÄ™ z którÄ… caÅ‚a przeszÅ‚ość zlewa siÄ™ w punkt elektryczny i wlewa w podobnÄ… swojej duszÄ™.Jest to wylanie siÄ™ przeszÅ‚oÅ›ci w wieczne morze pamiÄ™ci.98 DziÅ› rano  mówiÅ‚ dalej  byliÅ›cie w niebezpieczeÅ„stwie.PatrzaÅ‚em na was z okien mojejcytadelki i modliÅ‚em siÄ™ także za was w moim koÅ›ciółku.Poczciwy Kanaris (dawny już mójprzyjaciel) przybyÅ‚ wam w sam czas z ratunkiem.Nie pierwszy to raz Bóg zsyÅ‚a mi tego po-mocnika ubÅ‚agany gorÄ…cymi modÅ‚ami moimi.Przed dwunastu laty, gdy jeszcze morscy korsa-rze z wysp pobliskich lub od brzegów Barbarii napadali niespodzianie na miasto nasze, caÅ‚aludność dolnego miasta w górÄ™ postÄ™powaÅ‚a, mieszkaÅ„cy zaÅ› górnego chronili siÄ™ do koÅ›cioÅ‚ai mieszkania mego, wewnÄ…trz podwórza murem otoczonego  mojej cytadeli.Okropne to by-waÅ‚y chwile.! Ze szczytów wieży koÅ›cielnej kazaÅ‚em dzwonić we wszystkie dzwony, wysy-Å‚aÅ‚em rybackie Å‚odzie do Aten lub do wysp pobliskich, koÅ‚o których krążyÅ‚y nasze wojennebrygi i kotery32.Zbójcy zaÅ› przez ten czas wyrzynali tych, co nie zdążyli siÄ™ schronić w górÄ™,palili, rabowali, Å‚adowali swoje statki, aż dopóki nie przybyÅ‚ wezwany przeze mnie Kanarislub inny jaki waleczny grecki żeglarz, któren otworzyÅ‚ mieszkaÅ„com wolny powrót do spu-stoszonych domów, wyrżnÄ…wszy nieraz w pieÅ„ korsarzy.Nieraz też miasto nasze (jak i każdew Grecji) zakrwawiÅ‚ morderczy oręż oddziałów wysyÅ‚anych przez Mehmeda pod dowódz-twem groznego Ibrahima.Jako WÅ‚och i katolicki biskup miaÅ‚em pewnÄ… moralnÄ… obronÄ™, któ-ra, nie wiem, o ileby mi jednak posÅ‚użyÅ‚a bez murów mej warowni.W tych chwilach takżemoje wraz z obcymi owieczkami chroniÅ‚y siÄ™ do mej zagrody przed żarÅ‚ocznym wilkiem.Tomiasto tak brudne, przez którego wÄ…skie (u góry szczególnie) uliczki zaledwo siÄ™ w zwyczaj-nym razie przecisnąć zdoÅ‚asz bez omdlenia, odurzony nieczystymi wyziewy, po każdej takiejprzygodzie przedstawiaÅ‚o ohydny widok rzezniczych jatek, a zaledwo minęło niebezpieczeÅ„-stwo, mieszkaniec wracajÄ…c do wad, zabobonów i przesÄ…dów, przez swych nauczycieli w nimczÄ™stokroć pielÄ™gnowanych, nie potrzebujÄ…c już pomocy starego biskupa, odwracaÅ‚ z pogardÄ…gÅ‚owÄ™, gdy go ten zachÄ™caÅ‚ do oczyszczenia ulic z krwi, z czÅ‚onków ludzkich, zgliszczów,spalenizny i rozszarpanych krwawych Å‚achmanów, na stosie których siedzÄ…c w sÅ‚odkiej nie-czynnoÅ›ci paliÅ‚ jak dawniej tureckie nargile lub wywijaÅ‚ pod wichÄ… skocznÄ… r o m é j k e,wodzÄ…c za sobÄ… na brudnej chuÅ›cie kilka dziewic z wschodnim przepychem i niechlujstwemprzybranych.ZwiedziÅ‚eÅ›, mój synu, wszystkie zakÄ…tki tego sÅ‚awnego ludu, widziaÅ‚eÅ› wiÄ™cprawie wszÄ™dzie uschÅ‚Ä… latoroÅ›l, co rozwita niegdyÅ› duchem Pitagorasa i Platona wydawaÅ‚atak bujne owoce.RozniósÅ‚ wiatr po Å›wiecie prochy mÄ™drców Attyki, znikÅ‚a pamięć cnót, wy-chowaniem spartaÅ„skim wyksztaÅ‚conych.Greczyn jest teraz rozwiÄ…zÅ‚ym i pÅ‚ochym jak Euro-pejczyk, a gnuÅ›nym i mÅ›ciwym jak Turek.ZachowaÅ‚ tylko spartaÅ„skÄ… pogardÄ™ dla nauk iobojÄ™tność na krwi, nawet swojej wÅ‚asnej, rozlanie.Ta ostatnia cecha jego, walecznych nie-gdyÅ› mężów wydajÄ…ca, przy braku cnót domowych w zbójectwo siÄ™ przeistacza [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl