[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mark Beeney przyszedł po Catrionę o trzeciej.Była już gotowa, więc od razu wyszli i dumniespacerowali po pokładach przeznaczonych dla pasażerów pierwszej klasy.Ona ubrana była wniebieską sukienkę z rypsu, a on w marynarski sweter w białe i niebieskie pasy oraz białespodnie.Dzień był ciepły i wesoły.Atlantyk błyszczał tak jasnymi iskierkami, jakby wszystkiedamy z pierwszej klasy powrzucały do niego swe diamenty, a orkiestra na pokładzie grała nazmianę wesołe i sentymentalne melodie.Mark z Catriona przystanęli w tylnej części pokładu spacerowego i patrzyli na długi pas białejpiany unoszącej się za statkiem. W takich chwilach jak ta  powiedział Mark  najbardziej kocham morze.Spójrzdookoła.Czyż to wszystko nie jest wspaniałe?Catriona uśmiechnęła się. Ocean zawsze wydaje mi się taki pusty i samotny& Może dlatego, że czujesz się samotna? Może trochę. Nie jest to dla mnie komplement.  Och, nie o to chodzi.Przepraszam cię.Właściwie to myślałam przed chwilą o moim ojcu.Włożył w ten statek całe swoje serce i duszę i nie doczekał jego dziewiczego rejsu.A przecieżbyłby z siebie tak dumny.Mark zaoferował Catrionie papierosa. Jak się ma Marcia?  zapytała Catriona, usiłując zmienić temat rozmowy.Myśli o ojcuwprawiały ją w przygnębiający nastrój. Jeszcze nie najlepiej.Skok do oceanu z wielkiego statku zawsze musi wywołać silnywstrząs. Być może.Ale przecież powinna się cieszyć, że została uratowana, prawda?Przez krótką chwilę oboje milczeli, po czym Catriona dotknęła dłoni Marka. Nie powinieneś czuć się winny z powodu tego, co się stało.Myślę, że nikt na statku niewini cię za to.Cóż, bywają kobiety, które czasami reagują na niepowodzenia zbyt emocjonalnie,zbyt histerycznie.Ale& Chciałam porozmawiać z tobą o czymś innym. Catriona otworzyłatorebkę. Czy znasz ten statek? Oczywiście  odparł Mark, zaledwie rzuciwszy okiem na menu. To  Orange , prawda?Zatonął u wybrzeży Inadii, cztery albo pięć lat temu.W każdym razie krótko po zawieszeniubroni w Europie.Dlaczego pytasz? Hmm& Znasz Philipa Cartera Helma, prawda? Jasne.Nie przyjaznimy się, co prawda, ale pozostajemy w całkiem bliskich stosunkach.Niespodziewany silniejszy powiew wiatru sprawił, że Catriona musiała przytrzymać dłoniąkapelusz. Czy mógłbyś podać jakikolwiek powód, dla którego Philip Carter Helm miałby kłócić sięz moim ojcem na temat  Orange dokładnie na tydzień przed zatonięciem tego statku?Mark przez moment wpatrywał się w sylwetkę statku, a następnie popatrzył na Catrionę. Nie  powiedział. O ile wiem, zajmuje się ubezpieczeniami morskimi, prawda?  zapytała Catriona. Tak.Przynajmniej tak mi powiedział. Czy nie można by przypuścić, że&Mark rzucił szybkie, krótkie spojrzenie za siebie; instynktowna reakcja biznesmena, którychce być pewien, że jego rozmowa nie zostanie przez nikogo podsłuchana. Chyba nie chcesz sugerować, że twój ojciec i Philip Carter Helm celowo zaaranżowalizatonięcie  Orange ? Sama nie wiem.Ale ostatnio bardzo wiele o tym myślałam.Może to kompletna bzdura.Jednak w katastrofie  Orange nikt nie zginął, a pieniądze za niego, które wypłacił Lloyds, dałyojcu niezły kapitalik; wystarczający akurat, aby położyć stępkę  Arcadii. To mógł być przypadek. Oczywiście, że mógł.Ale też wcale nie musiał.Mark po raz ostatni zaciągnął siępapierosem, po czymwyrzucił niedopałek do oceanu. Co o tym sądzisz?  nalegała Catriona. Czy nie uważasz, że  Orange mógł zostaćzatopiony dla pieniędzy?Mark wzruszył ramionami. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć.Stanley Keys był twoim ojcem, a nie moim. Czy twój ojciec nigdy by czegoś takiego nie zrobił?  A przypuszczasz, że twój zrobił?Sądzę, że powinnaś odrzucić od siebie tę myśl.Przecież Stanley Keys miał opinię jednego znajbardziej prawych i uczciwych ludzi w tym interesie.  Wiem.A jednak, nie potrafię ci wyjaśnić, dlaczego odnoszę wrażenie, iż mógł to zrobić.Jak ci wiadomo, był bardzo zapalczywym człowiekiem i kiedy wytyczył przed sobą jakiś cel,robił wszystko, co było w jego mocy, aby go osiągnąć.Bardzo dobrze traktował ludzi, którzy dlaniego pracowali; ceniono go za to i poważano.Ale zastanawiam się, czy taka jego postawa niewynikała z prostej kalkulacji, że to jest najlepszy sposób, by dla niego lepiej i wydajniejpracowali, dłużej niż powinni, nie otrzymując dodatkowych pieniędzy? Przez cały czas mamprzed oczyma kobietę, którą przedstawił mi Edgar Deacon, zanim wsiedliśmy na statek.Ojciectak wiele dla niej zrobił& W pewnym sensie dbał o nią bardziej, niż kiedykolwiek dbał o mojąmatkę.Mimo że kochał całą rodzinę, wszystkich bez wyjątku, uważam, że traktował nas równieżtrochę jako zło konieczne, ponieważ oczekiwaliśmy jego wsparcia, niczego nie dając w zamiankompanii.Ta kobieta powiedziała coś, co dało mi do myślenia.Ze jej mąż wiele by oddał, abypopłynąć w dziewiczym rejsie  Arcadii.Włożył tak wiele wysiłku w jej budowę; zdawało sięniemal przestępstwem, że na niej nie płynie.Jak wiesz, na statku nie ma w tej chwili ani jednegorobotnika kompanii, z wyjątkiem ludzi, którzy są niezbędni do utrzymania i konserwacji Arcadii podczas podróży.Mój ojciec nigdy niczego nie dawał innym za darmo.Niczego.Nawet swojej przyjazni.Mark oparł się o barierkę. Myślę, że oceniasz go trochę zbyt surowo. Nie wiem.Być może. Może powinniśmy już pójść na herbatę?  Dotknął dłoni Catriony. A zapłacisz za nią?  zapytała Catriona figlarnym tonem, nie cofając swej dłoni. Jakwiesz, moja kompania jest bankrutem.Ruszyli powoli w kierunku schodów.Już mieli zejść do Orchid Lounge, gdy zauważył ichJohn Crombey i pomachał ręką. Mark, koniecznie muszę porozmawiać z tobą o tych oskarżeniach, które pojawiły się w Newport News. Czy koniecznie teraz?  Mark zniecierpliwił się. Panna Keys i ja właśnie schodziliśmyna herbatę. To nie zajmie nam więcej niż minutę  nalegał John Crombey.Zeszli więc razem.John i Mark pogrążyli się w rozmowie, z której Catriona rozumiałazaledwie pojedyncze słowa, nic ponadto.Gdy wreszcie usiedli przy stoliku, wzrok Johna padł naokładkę okrętowego menu, które Catriona otrzymała od Trimmera. Co to takiego?  zapytał niespodziewanie. Niby co?  zdziwił się Mark.John Crombey wyciągnął rękę i zabrał ze stolika kartę dań z Ss  Orange. Zastanawiające  powiedział. Co w tym zastanawiającego?  zdziwił się Mark ponownie. Napisane jest tutaj, że ta karta pochodzi z Ss  Orange.I zapewne rzeczywiście pochodzi ztego statku.Ale to wcale nie jest sylwetka Ss  Orange. Nie rozumiem  odezwała się Catriona. Ten statek krąży obecnie po Morzu Południowochińskim, to znaczy identyczny statek, iwcale nie nazywa się Ss  Orange.O ile dobrze pamiętam, nazywa się  Funabasbi i należy doKyoto Shipping and Trading Company. John  powiedział Mark z naciskiem   Orange zatonął prawie pięć lat temu. Wiem  odparł John Crombey i wykręcił swój mały, czarny wąsik. Fakt pozostajejednak faktem: to jest  Funabashi.%7ładen inny statek na świecie nie ma takiej sylwetki. Mark popatrzył na Catrionę.Z wyrazu jego twarzy odczytała, że powinna się przygotować naprzyjęcie smutnej prawdy, że jej ojciec wcale nie był takim kryształowym i nieskazitelnymczłowiekiem, jak do tej pory sądzono.Postanowiła, że zniesie to dzielnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl