[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednemu z nichbrakowało nóg poniżej kolan.Odwróciłam się do mężczyzny przede mną i wiedziałam, żewyglądałam blado.Nie mogłam nic na to poradzić.Nie krzyknęłam.Nie spanikowałam zabardzo.Nie mogłam kontrolować odruchów bezwarunkowych.Miałam wystarczającoproblemów z z tymi na które miałam wpływ.-Gdzie są moje lamparty?  Zapytałam i mój głos brzmiał prawie normalnie.Dostałamtrylion punktów za to.-Twój lampart jest tu, - powiedział i podszedł do ciężkiej białej zasłony, która wisiałana prawie całej najbliższej ścianie.Pociągnął sznurek i zasłona się rozsunęła.Za nią byłaalkowa i Cherry była przykuta za nadgarstki i kostki do kamiennej ściany.Skórzany knebelwypełniał jej usta.Jej blade oczy były szerokie.Azy znajdowały się na zaschniętej krwi na jejtwarzy.Jej twarz wyglądała na nietkniętą, ale ta krew musiała skądś pochodzić.-Uleczyła wszystko co jej zrobiliśmy, - Chimera powiedział.Abuta i węże pojawiłysię po stronie Chimery, jakby zostali wezwani.Większy mężczyzna pogłaskał głowęwężołaka, jakby głaskał psa, którego się lubi. Abuta wykazał się sporym talentem do tegorodzaju rzeczy.Przełknęłam głośno i spróbowałam się nie wściec.Gniew nie pomógłby nikomu.Pomoc nadchodziła.Musiałam przetrwać dopóki nie dotrze.Rozejrzałam się po pokoju.Bylitam mężczyzni przykuci do ścian dookoła.Nie rozpoznałam żadnego z nich.Była tam w nichpewna jednolitość w nich  młodzi, albo przynajmniej nie starzy, dobrze zbudowani,niektórzy szczupli, inni umięśnieni, wszystkie rasy, wszystkie typy fizyczne, wszyscyatrakcyjni.Zastanawiałam się jak długo zajęło Narcissusowi znalezienie tak wielu dobrzewyglądających mężczyzn.Micah nie był przy ścianie.Pokój w Polaroidzie wyglądał bardziej jak alkowa, wktórej była Cherry.Spojrzałam na wciąż nie otwartą część zasłony.Czy on był za nią?Musiałam podejść bliżej do Cherry nie zdając sobie sprawy z tego, ponieważ zrobiładrobny ruch w łańcuchach i ja zagapiłam się.Odwróciłam się by zobaczyć, że patrzy naChimerę, nie na mnie.Nie poruszył się tak daleko jak mogłam widzieć, ale cokolwiek onzrobił, to przerażało ją, i w końcu zrozumiałam co.Jego oczy stały się znów zwierzęce, i tendziwny uśmiech wrócił.To był znów Chimera, i nazwij to przeczuciem, ale założyłam żezrobił większą część bolesnej roboty za dwie pozostałe osobowości.-Rozkuj ją, - powiedziałam jakbym była pewna, że zrobi to o co poprosiłam.Niebyłam taka pewna.Wyciągnął rękę ku jej twarzy i chwyciłam jego nadgarstek. Rozkuj ją. Dał mi ten nieprzyjemny uśmiech. Nie chciałbym stracić jedynej kobiety, jaką tumamy.Narcissus może funkcjonować na oba sposoby, ale trzyma kobiety poza swoimstadem.Naprawdę cętkowane hieny są matriarchalne.Obawia się, że jeżeli wprowadzikobiety to instynkt przejmie kontrolę i straci swoje stado, ponieważ nie jest wwystarczającym stopniu kobietą, by je utrzymać.-Zawsze cieszy mnie uczenie się o nowych zoologicznych rzeczach, ale rozkuj Cherryi zabierz ją stąd.-Ale co z twoim kochankiem? Co z Micahem?Spotkałam te niepasujące zwierzęce oczy i zwalczyłam strach na mojej twarzy.Doszłam do wniosku, że oszczędziłeś go na koniec, na jakiś rodzaj finału. Mój głosprzeszedł ze spokojnego w znudzony.Z tonu, pomyślałbyś, że to nie miało znaczenia dla mnie, w jeden sposób czy drugi,ale nie mogłam powstrzymać pulsu w mojej szyi przed podskakiwaniem.Jego uśmiech się pogłębił i obserwowałam jak ludzki wyraz wypełnia te zwierzęceoczy.Oczekiwanie, oczekiwanie na mój ból, jak sądzę.Otworzył zasłonę powoli, ukazując Micaha przykutego za nadgarstki I kostki dościany jak Cherry.Ale w przeciwieństwie do niej, jego rany nie uleczyły się.Prawa stronajego twarzy została pobita ciężko.Jego oko było całkowicie opuchnięte i zamknięte, encrustzaschniętą krwią.Ta delikatna krzywizna szczęki była tak opuchnięta, że nie wyglądała naprawdziwą.Opuchlizna twist jego usta na jedną stronę.Były tak spuchnięte, że mogłamzobaczyć różowe wnętrze jego ust i błysk zębów, gdzie jego usta nie zamykały sięcałkowicie.Usłyszałam cichy dzwięk, i to byłam ja.To było bliskie szlochu, a na to nie mogłamsobie pozwolić.Jeżeli Chimera wiedziałby jak bardzo to mnie zraniło, skrzywdziłby Micahajeszcze bardziej.Nie mogłam się powstrzymać przed dotknięciem go.Musiałam go dotknąć,ponieważ tylko wtedy byłby prawdziwy dla mnie.Widok nigdy nie był przekonywujący dlamnie.Dotknęłam opuszkami boku jego twarzy.Jego całe oko mrugnęło otwierając się.Bułtam moment ulgi, wtedy myślę, że zobaczył Chimerę, i jego oczy się rozszerzyły.Próbowałcoś powiedzieć, ale nie mógł otworzyć ust.Wydawał ciche bolesne dzwięki.Chimera dotknął jego siniaków, lekko, ale Micah i tak wzdrygnął się.Chwyciłam jegonadgarstek, jak przy Cherry i wsunęłam swoje ciało pomiędzy tych dwóch mężczyzn.Rozkuj go.-Złamałem osobiście jego szczękę za okłamanie mnie.-Powiedział mi że staniesz się panwere jak ja, ale ty tym nie jesteś. Pochylił się nademną wąchając. Wyczułbym, gdybyś była.Jesteś czymś, i to nie człowiekiem.To pachnielampartem i wilkiem. Wziął głęboki oddech tuż ponad skórą mojej twarzy. Ale to takżepachnie wampirem.Nie jesteś tym, czym ja jestem, Anita. Spojrzał na Micaha. Próbowałpowstrzymać mnie przed skrzywdzeniem ciebie i swoich kotów, po tym jak ocalił cię przedmoimi ludzmi, kiedy przyszli do twojego domu.-Więc nie jestem panwere [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl