[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez względu na to, co zrobiłJack, by pomóc prezydentowi w pozytywnym naświetleniu sprawy, faktybyły nieubłagane: po obu stronach ginęli ludzie i mieli ginąć nadal.O ósmej Maddy zeszła z wizji.Wybierali się z Jackiem na uroczystąkolację u ambasadora Brazylii, zabrała więc ze sobą wieczorową suknię,żeby przebrać się po pracy.Ledwie jednak zaczęła się przebierać,odezwał się telefon.Dzwonił Jack.- Będę gotowa za pięć minut - powiedziała.- Musisz iść beze mnie.Mam spotkanie, właśnie zostało zwołane.-Tym razem wiedziała, o co chodzi.Była pewna, że prezydent chce siędowiedzieć, jaka jest reakcja na Irak i poniesione tam straty.- Rozumiem, że to spotkanie w Białym Domu.- Coś w tym stylu.- Może przyjdziesz pózniej? - podsunęła.Przywykła, że czasem idziena przyjęcie sama, ale wolała mieć u boku Jacka.- Wątpię.Będziemy musieli trochę popracować.Jeśli uda nam sięskończyć wcześniej, wpadnę, ale już dzwoniłem, żeby im powiedzieć, żeto mało prawdopodobne.Zobaczymy się w domu.Przepraszam, Maddy.- Nie ma sprawy.Niezbyt dobrze to wygląda w Iraku, prawda?- Będzie lepiej.Musimy po prostu nauczyć się z tym żyć.- A jeżelidobrze wykona swoją robotę, to i telewidzowie się o tym przekonają.Maddy i Greg byli, co prawda, innego zdania, ale ich opinie były ichprywatną sprawą.Wiadomości przekazywali bez komentarza.- Dozobaczenia.Skończyła się ubierać.Bladoróżowa suknia wyglądała bardzoefektownie przy jej kremowej cerze i ciemnych włosach.Wpięła w uszykolczyki z bladoróżowymi topazami, na ramiona zarzuciła różowyatłasowy szal i wyszła.Jack zostawił jej samochód; do Białego Domumiał pojechać wozem służbowym.Ambasada znajdowała się przy Massachusetts Avenue.Wyglądało nato, że zebrała się tu z setka ludzi.Rozmawiano po hiszpańsku,RS 61portugalsku i francusku; słychać było dzwięki samby.Maddy zauważyławśród gości Billa Alexandra.Ucieszyła się.- Witaj, Maddy - uśmiechnął się ciepło.- Jak się masz?- Zwietnie.Jak ci minął weekend? - Po wszystkim, czego się o nimdowiedziała, miała wrażenie, że są starymi przyjaciółmi.- Dość zwyczajnie.Byłem w Vermont, żeby się zobaczyć z dziećmi.Mój syn ma tam dom.Ciekawe było tamto nasze spotkanie, prawda? Niedo wiary, ilu z nas miało do czynienia z przemocą w rodzinie.I każdymyśli, że dotyczy to tylko jego, a cała reszta żyje normalnie.Jego oczy miały odcień głębokiego błękitu, niemal taki sam jak jejoczy, tylko ciemniejszy.Bujne białe włosy były starannie uczesane.Wsmokingu prezentował się bardzo przystojnie.Miał chyba z metrdziewięćdziesiąt wzrostu; Maddy wyglądała przy nim jak laleczka.- Już bardzo dawno to zauważyłam - odparła.Nawet Pierwsza Damanie była pod tym względem wyjątkiem.- Dawniej czułam się winna zpowodu mojego dzieciństwa i młodości i wciąż mi się to zdarza, ale wkońcu zdaję sobie sprawę, że taki życiorys ma mnóstwo ludzi.Ale wiesz,człowiek mimo wszystko zawsze czuje się tak, jakby to była jego wina.- Chyba sztuka polega na tym, żeby uwierzyć, że to nieprawda.Przynajmniej w twoim wypadku.Kiedy przyjechałem do Waszyngtonu,przez dłuższy czas wydawało mi się, że każdy, kto na mnie patrzy, myśli,że to ja zabiłem Margaret.Spojrzała na niego, zaskoczona.- Dlaczego tak sądziłeś?- Bo sam tak myślałem.Do dziś uważam, że to, co zrobiłem, byłogłupie.- Rezultat mógł być taki sam, tak czy owak.Terroryści nie grają fair,Bill.Sam o tym dobrze wiesz.- Trochę trudno przyjąć to do wiadomości, kiedy ceną jest życiekogoś, kogo kochasz.Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się tozrozumieć czy zaakceptować.Był taki szczery, bezpośredni.Czuła, że lubi go za to jeszczebardziej.Wszystko w nim świadczyło, że jest subtelny i wrażliwy.- Czy w ogóle można zrozumieć przemoc? - westchnęła.- To, z czymja miałam do czynienia, jest o wiele prostsze, a i tak wątpię, czy to kiedyśnaprawdę zrozumiem.Jak to możliwe, że ktoś ma ochotę zrobić cośRS 62podobnego drugiemu człowiekowi? I dlaczego ja mu na to pozwalałam?- Bo nie miałaś wyboru, nie miałaś wyjścia, nie było nikogo, kto by cipomógł, nie wiedziałaś, dokąd się zwrócić.Czy dobrze to rozumiem? -spytał.Skinęła głową.Wyglądało na to, że znakomicie wie, o co chodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl