[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chmura przesłoniła na chwilę słońce i wydawało się, że jest o kilka stopni zimniej.Gabriel otworzył list, szybko go przeczytał i wsunął do kieszeni płaszcza.- No i czego dotyczy?- Jest poufny, Adrianie, i taki też pozostanie.- I bardzo dobrze - rzekł Carter.- Też dostałeś?- Co? List od prezydenta? - Zaprzeczył.- Obawiam się, że moja pozycja jest w tymmomencie nieco zagrożona.Czyż to nie zdumiewające? Odzyskaliśmy Elizabeth, a terazjesteśmy obiektem ataków.- Adrianie, to też się kiedyś skończy.- Wiem - powiedział - ale sytuacja wcale nie staje się dzięki temu przyjemniejsza.WLangley jest grupa młodych radykałów, którzy uważają, że za długo kierowałem ZarządemOperacji.Mówią, że się nie popisałem i że nigdy nie powinienem był się zgodzić naprzekazanie ci tej sprawy.- Zamierzasz ustąpić ze stanowiska?- Wykluczone - rzekł stanowczo Carter.- Zwiat to zbyt niebezpieczne miejsce, byzostawić go w rękach młodych radykałów.Zamierzam zostać, dopóki nie wygramy wojnyprzeciwko terroryzmowi.- Mam nadzieję, że posiadasz gen długowieczności.- Mój dziadek dożył stu czterech lat.- A co z Sarą? Czy w jakikolwiek sposób na tym ucierpiała?- Absolutnie nie - odpowiedział.- Tylko garstka ludzi wiedziała, że bierze w tymudział.Zza chmur znów wyszło słońce, więc Gabriel założył wielkie okulary, a Carter wyjął z kieszeni marynarki drugą kopertę.- To od Roberta Haltona - rzekł.- Niestety tym razem wiem, co jest w środku.Gabriel wyjął krótki, odręcznie napisany list i czek na jego nazwisko na kwotędziesięciu milionów dolarów.Zatrzymał list, ale czek oddał.- Jesteś pewien, że nie chcesz tego przez minutę przemyśleć? - zapytał.- Adrianie, nie chcę jego pieniędzy.- Należą ci się, ponieważ narażałeś życie, by uratować jego córkę i to nie raz, aled w a razy.- Ale tym się właśnie zajmujemy - rzekł.- Powiedz mu, że dziękuję, ale nieskorzystam.Carter zostawił czek na stoliku.- Adrianie, masz coś jeszcze w zanadrzu?Carter odwrócił wzrok w stronę murów Starego Miasta.- Mam nazwisko - rzekł.- Sfinksa?Skinął głową.Sfinksa.*Jego głos, i tak niezbyt silny, był ledwie słyszalny.Wyglądało na to, że Carter przedprzylotem do Izraela na ślub Gabriela, zrobił sobie na południu Francji krótkiemiędzylądowanie, ale nie z myślą o wypoczynku (choć nie był na porządnym urlopie odjedenastego września), tylko w sprawie operacji.Jej celem był sam książę Raszid bin Sultan,który przybył na Riwierę Francuską, by zażyć w monakijskich kasynach trochę hazardu.Kiepsko mu szło, przegrywał wręcz sromotnie, co według purytańskiego Cartera samo wsobie było obrazą.Następnego dnia wcześnie rano książę przybył na nicejskie lotnisko wstanie znacznego upojenia alkoholowego i zobaczył, że na pokładzie jego prywatnegoluksusowego Boeinga 747 relaksuje się Carter i oddział paramilitarny CIA.Carter przedstawiłrozsierdzonemu księciu akta, które wyszczególniały wiele jego grzechów, takich jak naprzykład udzielanie wsparcia finansowego Al-Kaidzie, zagranicznym bojownikom, sunnickimbuntownikom z Iraku i egipskim wojownikom zwanym Mieczem Allaha, którzy właśnieuprowadzili chrześniaczkę prezydenta Stanów Zjednoczonych.Na koniec dał mu do wyborudwa cele podróży: Rijad lub zatokę Guantanamo na Kubie.- No proszę, zrobilibyśmy dokładnie to samo - powiedział Gabriel.- Wiem, to postępowanie bardzo charakterystyczne dla Agencji.- Zakładam, że książę wybrał pierwszy cel podróży. - Tej nocy był to jego jedyny rozsądny wybór, na który postawił.- Ile kosztował go powrót do domu? - Jedno nazwisko - rzekł Carter.- Ale pytaniebrzmi: co z nim robimy? Możliwość numer jeden: działamy z egipskimi towarzyszami istawiamy tego gościa przed amerykańskim sądem.Wprawdzie sprawiedliwości stanie sięzadość, jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z naturalną koleją rzeczy, ale będzie nas to dużokosztowało.Proces ujawni ciemną stronę naszych relacji z egipskimi służbamibezpieczeństwa, a na nasze barki dodatkowo spadnie kolejny więzień z Miecza Allaha,którego niemal na pewno będą próbowali odzyskać, narażając tym życie Amerykanów.- Do tego nie możemy dopuścić.- Nie możemy - zgodził się.- Więc to prowadzi nas do możliwości numer dwa: zajęciesię sprawą po cichu.- To preferowana przez nas metoda.- Istotnie.Carter znów sięgnął do kieszeni i wyjął świstek papieru.Gabriel przeczytał jego treść iuśmiechnął się.- Możesz sprawić, by zniknął? - zapytał Carter.- To nie powinno stanowić większego problemu - powiedział Gabriel.- Ale obawiamsię, że w tym celu będziemy musieli rozprowadzić w Kairze trochę kasy.Carter podniósł czek od Roberta Haltona.- Czy to wystarczy, by wykonać robotę?- O, spokojnie, ale co mam zrobić z resztą?- Zatrzymaj.- Mogę zabić również księcia?- Może następnym razem - rzekł.- Napijesz się jeszcze kawy? 63CyprTrzy dni pózniej wyleciał z Jerozolimy.Chiara błagała go, by zabrał ją ze sobą na Cypr, aleodmówił.Stracił już jedną żonę w walce z wrogiem i nie miał zamiaru stracić drugiej.Przekroczył granicę na izraelskim paszporcie, w którym figurowały dane GideonaArgowa, i powiedział cypryjskim celnikom, że cel jego pobytu to urlop.Po odebraniuwynajętego samochodu, mercedesa klasy C, którego poddał dokładnej kontroli, ruszył wzdłużpołudniowego wybrzeża w stronę białej nadmorskiej rezydencji.Wazir al-Zaijat ogólnikowomówił o tym, kiedy się zjawi, więc Gabriel zatrzymał się na chwilę w małej wiosce i kupił narynku tyle jedzenia, by wystarczyło mu na trzy dni.Pogoda była niespotykanie przyjemna jak na marzec, więc pierwszego dnia relaksowałsię na tarasie, wychodzącym na Morze Zródziemne.Nękały go wyrzuty sumienia, że zostawiłChiarę w Jerozolimie.Nazajutrz, kiedy był już tą nudą zniecierpliwiony, znalazł w Internecieprzyzwoity sklep z artykułami malarskimi, który znajdował się w odległości tylko kilkukilometrów w głąb wybrzeża, i przez resztę popołudnia szkicował rezydencję.Trzeciego dniawczesnym wieczorem malował już akwarelami naprawdę niezłą marinę, gdy nagle zauważył,jak drogą z Larnaki jedzie samochód Al-Zaijata.Odbyli spotkanie na tarasie bez pośpiechu, w zimnych promieniach słonecznych.Al-Zaijat męczył butelkę whisky single malt, a Gabriel sączył wodę mineralną, w której pływałytrójkątne kawałki cytryny i limonki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl