[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To ostatnie ma dowieść, że eksperci to głupcy,których łatwo wywieść w pole, a autor żartu zwykle sam sięujawnia, kiedy już się zabawi ich kosztem.Z kolei poważnefałszerstwo pragnie zwodzić w nieskończoność oraz przynosićzysk temu, kto go dokonał.Fałszerstwo dla kawału ośmieszapseudonaukowców i głęboko ich irytuje, lecz przynajmniejzmusza ludzi do zachowania czujności.Poważne fałszerstwojest niewybaczalne, a to stawia każdego potencjalnego fałsze-rza w kłopotliwym położeniu.Co się stanie, jeśli fałszerstwowyjdzie na jaw, zanim fałszerz sam się ujawni lub zostanieuznany za oszusta? Będzie zrujnowany, może nawet spotkajągo prześladowania.Właśnie dlatego kawalarze podejmują czę-sto środki zaradcze.Na przykład powiadamiają kogoś zaufa-nego o zamiarze ujawnienia prawdy określonego dnia.Mogą też umieścić w swoim dziele wskazówki sugerującefałszerstwo.Jakiś anachronizm, coś w rodzaju rzymskiegolegionisty, który na filmie nosi ręczny zegarek.Naturalnie,sygnały nie są zwykle tak oczywiste, domyślasz się jednak, oco chodzi.Augustin skinął głową. Sugerujesz, że ktoś chce zdemaskować własne oszustwo,lecz martwi się, że zostanie wcześniej odkryty, więc umieszczajedną lub dwie wskazówki, aby móc się wykręcić sianem, jeśliprawda przedwcześnie wyjdzie na jaw? Otóż to.Właśnie tak zrobił Morton Smith.Zastosował287 metaforę o soli, która ma sens jedynie w przypadku soli, którąznamy obecnie, nie zaś soli w kryształkach, której używano wczasach Klemensa Aleksandryjskiego.Na dodatek sól Morto-na była najsłynniejszym rodzajem soli na świecie. To bardzo wątły dowód. Pamiętaj, że Morton nie chciał zostać przyłapany.Pra-gnął jedynie na wszelki wypadek przygotować sobie alibi. Udało mu się?Kostas wzruszył ramionami. Większość badaczy natychmiast odrzuciła list jako fał-szerstwo, byli jednak zbyt uprzejmi lub zbyt nieśmiali, abywskazać palcem Mortona Smitha.Twierdzili, że jest to przy-puszczalnie siedemnasto- lub osiemnastowieczne fałszerstwo,choć nie było wiadomo, czemu ktoś żyjący w tamtych czasachmiałby dokonać fałszerstwa i odłożyć rzekomy list na półkę.W każdym razie dzisiaj nikt w to nie wierzy.List został zba-dany za pomocą nowoczesnych metod badawczych.Charakterpisma, słownictwo, frazeologia.Nic się nie ostało.Pozostała tylko jedna możliwość.List jest współczesnymfałszerstwem, dokonanym przez Mortona Smitha.Bolesne doświadczenia nauczyły Augustina, że za każdymrazem, gdy wydawało się, iż spór naukowy został rozstrzygnię-ty, pojawiały się nowe dowody i wszystko zaczynało się odnowa.Przybrał obojętny wyraz twarzy, aby Kostas mówił da-lej. Rozumiem.Ten list to niegodziwe fałszerstwo.Powiedzmi teraz, o czym jest w nim mowa. Rozdział 35IKnox nie pamiętał, by czuł się tak osamotniony, jak wtedy,gdy ruszył wskazaną przez siebie ścieżką.Wroga postawa Fa-rooqa, Petersona i młodych studentów była niemal namacal-na.Mimo to przybrał pewną pozę, uważnie badając skalistąziemię w nadziei, że znajdzie cokolwiek. To tutaj  powiedział. Gdzieś tutaj.Gniewne spojrzenie Farooqa przeszyło go jak sztylet. Gdzieś tutaj? Wskazał głową południe. Tam, niedaleko. Mam tego dość. To prawda, zrobiłem zdjęcia. Zdjęcia?  ożywił się Farooq. Czemu wcześniej niepowiedziałeś? Znikły  westchnął Knox. Jasne!  żachnął się Farooq. Do diabła, nie mogło byćinaczej! Augustin je widział. Czemu miałbym mu uwierzyć?289  Przysięgam.Przesłała je moja przyjaciółka, Gaille. Ta, która została porwana? Cóż za sprzyjający zbieg oko-liczności! Muszą być na dysku jej komputera  przypomniał sobieKnox. Komputera nie zabrali.Niech pan zadzwoni do Her-mopolis, poprosi, aby sprawdzili. Mam lepszy pomysł  zadrwił Farooq. Wsadzę cię dopociągu, abyś sam go przywiózł. Musi pan mnie posłuchać, ona.Poczuł uderzenie w policzek.Oparł się o siatkę, czując kreww ustach. Muszę słuchać? Czyżby?  krzyknął Egipcjanin, chwyta-jąc Knoksa za włosy, ciągnąc brutalnie do samochodu i wykrę-cając ręce tak, aby bolało. Czy to wszystko, inspektorze?!  zawołał z tyłu Peter-son. Czy jutro mam się pana spodziewać ponownie? Przy-gotuję herbatę, jeśli mnie pan uprzedzi.Farooq poczerwieniał, lecz się nie odwrócił.WepchnąłKnoksa do samochodu z niepotrzebną siłą. Próbujesz zrobić ze mnie głupca?  syknął, gdy Hosniruszył. O to ci chodziło? Powiedziałem prawdę.Tam coś jest. Nie ma nic!  wrzasnął Farooq. Nic! Słyszałeś?!Silnik samochodu wściekle ryczał, podskakując na wybo-jach.Opuścili stanowisko archeologiczne i ruszyli grobląwzdłuż jeziora Marjut.Knoksa ogarnęło głębokie przygnębie-nie.Przyszłość rysowała się w ponurych barwach.Farooq stałsię jego nieprzejednanym wrogiem.Za pół godziny zostaniezamknięty w celi i nie będzie mógł pomóc Gaille.Kto wie, kie-dy Farooq wezwie go do siebie ponownie.Nagle usłyszał dolatujący z przodu głośny łomot i piskopon.Zatrąbiły klaksony i samochody zwolniły.290  Co się stało?  prychnął gniewnie Farooq, gdy Hosniostro przyhamował. Ten kierowca ciężarówki to idiota.Samochody na przeciwnym pasie ruchu stanęły.Za niskąbarierą oddzielającą jezdnie zatrzymał się czarno-złoty moto-cykl, wydając odgłosy przypominające brzęczenie trzmiela.Knox zauważył dwóch mężczyzn w czarnych skórzanych kom-binezonach i kaskach.Facet siedzący z tyłu wskazał Knoksa iklepnął kolegę w ramię.Ten rozpiął kombinezon i sięgnął rękąza pazuchę.Knox nagle przypomniał sobie, że ostatniej nocy Farooqostrzegł go przed rodziną Omara, która obwiniała go za spo-wodowanie jego śmierci.Inspektor uprzedził go o ich zamia-rach i możliwościach.Idealne miejsce na zasadzkę, pomyślał.Zareagował bez zastanowienia.Otworzył drzwiczki, gdy samo-chód jeszcze jechał, wyskoczył na twardy asfalt i uderzył ośrodkowy murek oddzielający jezdnie, a następnie wstał nachwiejnych nogach.Motocykl po drugiej stronie odjechał jakby nigdy nic [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl