[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To była kwestia szczęścia.Kiedy tylko spotkałem pannę Barton-Woods i zrozumiałem, że jest onakluczem do tajemnicy, seks znalazł się, przynajmniej raz, na drugim miejscu.Oczywiście nadal nękały mnienieczyste myśli.- Oczywiście, ale mimo wszystko uważam, że jesteś wobec siebie trochę zbyt surowy, mówiąc, że czystośćzawdzięczasz tylko szczęściu.W twojej sytuacji miesiąc czystości stanowi niemałe osiągnięcie.Nie mogę sięopędzić od myśli, że gdybyś istotnie cierpiał na Szaleństwo Mnichów, zaciągnąłbyś w tym czasie do łóżka conajmniej tuzin kobiet.Powiedz mi: dlaczego sądzisz, że panna Barton-Woods jest dla ciebie tak nieodpowiednia?- Francis, ona ma trzydzieści dwa lata.Trzydzieści dwa! Nie mam217 nic przeciwko temu, że ludzie zaczną szeptać, że popadłem w niegodne miłosne zaślepienie, ale to byłoby strasznedla panny Barton-Woods, gdyby sąsiedzi postanowili ją napiętnować.- Dlaczego mieliby to zrobić? Prawdopodobnie ucieszyliby się, że wreszcie oddała wianek, nawet jeśli okazało się,że wybawiciel jest o dwadzieścia osiem lat starszy.W przeciwieństwie do tego, co najwyrazniej przypuszczasz,prawdziwe pytanie nie brzmi: co, na Boga, pomyślą sąsiedzi.Ale: co panna Barton-Woods myśli o tym, że maszsześćdziesiąt lat?- Ona nie wie, że mam sześćdziesiąt lat- Mój drogi Jonie.- Wiem, wiem, ale nie znalazłem jeszcze okazji, żeby jej o tym powiedzieć.- No to stwórz taką okazję jak najszybciej! Poczuje się oszukana, jeśli będziesz dokazywał jak czterdziestolatek, apotem wyjawisz, bo w końcu kiedyś musisz, że masz trzydziestoletnie dzieci.Zostawmy jednak na chwilę problemwieku i rozważmy inne trudności.Z jakich jeszcze powodów to małżeństwo wydaje ci się niepożądane?- Różnica klas.Nie chcę się wżeniać w środowisko posiadaczy ziemskich i mieszkać w domu pełnym służby.- Jonie, dobrze wiem o twojej wrażliwości na punkcie klas, ale czy naprawdę chcesz powiedzieć, że nie potrafiłbyśstanąć oko w oko z posiadaczami ziemskimi, nawet gdyby od tego zależało poślubienie kobiety, którą kochasz?- Ufam, że jestem dżentelmenem w dostatecznym stopniu, by w razie potrzeby stanąć oko w oko z każdym, zarównoksięciem, jak żebrakiem - odparłem wzniośle i dumnie.- Wskazuję jednak na to, jak bardzo nie pasuję do tego stylużycia, zarówno z uwagi na moje pochodzenie, doświadczenie, jak i inklinacje.Nie mógłbym też rozmawiać z pannąBarton-Woods o rolnictwie ani pomagać jej w zarządzaniu posiadłością.- Możliwe, że to by jej bardzo odpowiadało.Skoro przez ostatnie lata z powodzeniem zarządzała posiadłością,ostatnią rzeczą, której by pragnęła, jest mąż wtrącający się we wszystko.Ona raczej nie jest bezradną panieneczką,co?- Nie, jest zamożną kobietą, która panicznie boi się łowców posagów, a oto ja, biedny jak mysz kościelna.- Tak, ale z jej punktu widzenia liczy się tylko fakt że najwyrazniej jesteś uczciwym człowiekiem, któremu by się nieśniło żenić się z nią dla pieniędzy.Jednak.- Francis, który świetnie się bawił, likwidując224 moje trudności, teraz zaczął mówić z większą rozwagą: - nie zrozum mnie zle: nie twierdzę, że różnice międzywaszymi pozycjami finansowymi i społecznymi nie odgrywają żadnej roli.Nie mówię też, że różnica wieku się nieliczy.Mówię tylko, że te, jakże rzeczywiste problemy, nie muszą być decydujące.Czy istnieje jakakolwiek trudność,którą uważasz za niemożliwą do przezwyciężenia?- Ona jest zdecydowana pozostać w celibacie.- Ale z pewnością zgodzi się zmienić zdanie!- Możliwe, że nie będzie do tego zdolna psychologicznie.- A, rozumiem.Cóż za kuszące wyzwanie dla ciebie!- Mam nadzieję, że nie widzę panny Barton-Woods tylko jako wyzwanie - odparłem, usiłując stłumić irytację.- Z pewnością, ale może warto ci przypomnieć, że mężczyzni mający powodzenie u kobiet zawsze fascynują siętymi, które nie padają im natychmiast do stóp.Załóżmy jednak, że zdołacie przezwyciężyć wszystkie trudności iożenisz się z panną Barton-Woods.Skąd masz pewność, że pewnego dnia nie obudzisz się, stwierdzając, że naruszyła twoją przestrzeń psychiczną", jak to kiedyś określiłeś?- Nie byłaby do tego zdolna.Jest zbyt wrażliwa.Zawsze wie, kiedy zamilknąć, nigdy nie dręczy mnie przykrymipytaniami i dlatego wiem ponad wszelką wątpliwość, że mógłbym być z nią szczęśliwy.- A czy pozostałbyś szczęśliwy, gdyby urodziła ci dzieci? Po chwili milczenia odparłem:- Gdyby Bóg pobłogosławił nasze małżeństwo dziećmi, zaakceptowałbym tę sytuację i modliłbym się o to, by byćdobrym ojcem.- Oto rodzaj świątobliwej uwagi, która ma chyba niewiele wspólnego z bolesną i złożoną rzeczywistością, której madotyczyć.Czyżbyśmy natrafili na trudność niemożliwą do przezwyciężenia?- Zdecydowanie nie! Jest to po prostu most, który z pewnością zdołam przekroczyć, kiedy do niego dotrę.- Cóż, dopilnuj, żebyś rozwinął w sobie tę umiejętność przekraczania mostów jeszcze przed ślubem.Przypuszczam,że na pewnym etapie zamierzasz zwierzyć się jej w pełni ze swojej przeszłości?- Oczywiście!- Twoje zapewnienie to dla mnie wielka ulga.A zatem w tym momencie podstawowe pytanie brzmi: czy pannaBarton-Woods pomoże ci, czy przeszkodzi w nowym powołaniu? Na pewno nie byłoby dobrze, gdybyś poślubiłkobietę mocno związaną z domem rodzinnym, a następnie otrzymał powołanie, by zostać misjonarzem w Chinach.219 - Nie dostąpiłem żadnego oświecenia - wyznałem w rozpaczy.- %7ładnego? Jesteś pewien?- Mówisz tak, jak gdybyś się nie zgadzał - odparłem, wpatrując się we Francisa.- Nie mogę sobie wyrobić ważkiej opinii, zanim nie dokończysz relacji ze swej obecnej działalności.Na raziedotarliśmy do momentu osiem dni temu, kiedy wygłosiłeś długą przemowę o nieszczęsnym Whitbym, po czymstwierdziłeś, że nie możesz się oprzeć pannie Barton-Woods.Co robiłeś potem?Wziąłem głęboki wdech i podjąłem opowiadanie.IIKiedy tylko zrozumiałem, że się zakochałem, pojąłem, że muszę znalezć jakieś zajęcie, które pochłonęłoby jaknajwięcej energii, więc tego wieczoru zapytałem pannę Barton-Woods, czy mogę wysprzątać kaplicę.Myśl o gościuszorującym podłogę na czworakach napełniła ją przerażeniem, ale kiedy przypomniałem jej, że w klasztorze częstosprzątałem i kiedy zapewniłem, że z radością doprowadzę kaplicę do połysku, niechętnie wyraziła zgodę.- Służba musi być tobą zafascynowana.Ale już ci nie przerywam.Oto szorowałeś podłogę w garniturzeduchownego.- Kupiłem kombinezon roboczy.Początkowo myślałem, że pod warstwą brudu odkryję poważne zniszczenia, alekaplica wydaje się w niezłym stanie pomimo wieloletniego zapuszczenia.- Opowiedziałem^ rancisowi, jak dziadekpanny Barton-Woods kłócił się z miejscowym pastorem, który znajdował się pod wpływem ruchu oksfordzkiego, jakwybudował kaplicę, by uniknąć  papieskiego rytuału" w wiejskim kościele.- Wybrał teren w pobliżu zniszczonegobudynku fundacji kościelnej, ponieważ sądził, że to poświęcona ziemia.Budynek fundacji został oczywiściezniszczony w czasach reformacji.- Zawahałem się, ale potem dodałem: - Ciągle się zastanawiam, czy mam możerozpocząć misję w kaplicy.Musiałbym wtedy usunąć tylne ławki, by kaplica upodobniła się we wszystkichszczegółach do tej z widzenia.- To raczej mało prawdopodobne - oświadczył energicznie Francis [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl