[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Od miejsca, w którym mieszkam, Awinion nie jest znowu tak daleko - rzekła prędko,nie zastanawiając się, czy nie wyda mu się zbyt nachalna.- Byłoby mi bardzo miło się z panią spotkać, ale jutro muszę pojechać do Paryża.Poczuła ucisk w żołądku, objaw podniecenia. Przestań - nakazała sobie w duchu,popijając szampana i odwróciła głowę.- Zamknij się, idiotko, on na pewno się z kimśspotyka, może nawet z Eleonorą.Spytała, gdzie się zatrzymał.- Tu, u Betty.Jesteśmy tu z Quentinem już tydzień.- To miło - rzekła.Ach, więc to tak.Ten złoty bóg był najnowszą zabawką Quentina.Mogła się tegodomyślić.Wyobraznia podsuwała jej różne skojarzenia, nawet te bardzo drastyczne.- To nie jest tak, jak pani sądzi! - uśmiechnął się.Poznał po jej minie, co sobiepomyślała.- Znam Quentina od czasu, gdy byłem chłopcem.Jest dla mnie jak ojciec.Od latżaden z nas nie miał wakacji, więc kiedy Betty nas zaprosiła, skwapliwie skorzystaliśmy zokazji.- Betty wie, co ludziom potrzebne  stwierdziła Katherine. - To niezwykła kobieta.- Spojrzał ku Betty, która właśnie opowiadała jakąś sprośnąhistoryjkę.- Niezwykła i piękna - dodał - ale nie tak piękna jak pani.Katherine poczuła, że się rumieni.- Dziękuję.- mruknęła.- To pan mi przesłał ten liścik na wręczeniu nagród?- Przyznaję się do grzechu - odparł.- W zasadzie nie należę do ludzi, którzy pisująlisty do swoich idoli, ale zobaczyłem panią pierwszy raz w telewizji, a zaraz potem w tamtejsali i pomyślałem sobie, że ta ziemia nigdy nie nosiła nic równie pięknego.- Zna pan Szekspira - zauważyła, nie mogąc oderwać od niego oczu.- Wordswortha.To był odruch, nad którym nie zapanowałem.Mam nadzieję, że niema mi pani tego za złe.- Oczywiście, że nie.Zdjął okulary.- Nie mogę uwierzyć, że pani żyje jak inni ludzie - powiedział.- Aktorki nie mają do tego prawa.Według niektórych istniejemy tylko po to, żebyludzie mogli na nas patrzeć.Rozejrzała się po gościach Betty.Niektórzy rzucali w ich stronę ukradkowespojrzenia.- Pani wydaje się po to stworzona - rzekł cicho.Jego słowa działały na nią jakpieszczota.- Nie wiem, co na to powiedzieć - odparła szczerze.Kręciło jej się w głowie i czuła sięniewiarygodnie szczęśliwa.- Brakuje mi słów.- Mając takie oczy, nie musi pani nic mówić - szepnął z uśmiechem.Jego urok był zniewalający.Katherine czuła, że budzi się w niej pragnienie, o którymzapo mniała już, że istnieje.Co za twarz, co za ciało, co za uśmiech.Jak ktoś tak przystojnymógł równocześnie być taki interesujący, taki ciepły, taki miły?Jean-Claude nachylił się do niej, żeby coś powiedzieć, ale wtedy Betty klasnęła głośnow dłonie i oznajmiła:- Moi drodzy, podano do stołu.Pyszne amerykańskie żarcie z Teksasu.Hot-dogi,hamburgery, żeberka, groszek i moje ulubione smażone kurczaki.Wszystko przyleciałowczoraj wieczorem odrzutowcem prosto z Dallas!- W tym petite maison nie liczą się z kosztami - zauważył z uznaniem Quentin.Ożywiony zapachem jedzenia sprawdził, czy kapelusz ma pod dobrym kątem.- Czy mogę pani coś podać? - spytał Jean-Claude. - Och, proszę mówić mi Kitty.To bardzo uprzejmie z twojej strony, Jean-Claude, aleobiecałam synowi, że przy jedzeniu będziemy siedzieć razem.- To może niech on przyjdzie tutaj.Sądzisz, że będzie miał coś przeciwko temu?Katherine odwróciła się za siebie i zobaczyła Tommy ego w basenie w towarzystwiedwóch dziewcząt w bikini.Uśmiechnęła się.- Chyba go to teraz nie interesuje.Zbliżywszy swoją uśmiechniętą twarz do jej twarzy, Jean-Claude ujął ją pod rękę ipoprowadził po trawie do bufetu.Katherine czuła, że znowu się zarumieniła.Lunch był tak smaczny, że zjadła i wypiła dwa razy tyle co zwykle.Po lunchu dzieciposzły do domu się bawić, dorośli zaś rozłożyli się wygodnie nad basenem, w cieniu.Katherine leżała na leżaku z oczyma zasłoniętymi kapeluszem, wsłuchana w prowadzoneobok rozmowy i czuła, że ogarnia ją senność.Część gości odjechała.Zapanowało upalne,omdlewające popołudnie na Riwierze.Bzyczały pszczoły wśród lawendy, a w zaroślachnieznośnie hałasowały cykady.- Jean-Claude, kochany, może byś nam coś zaśpiewał? - do akcji wkroczyła Betty,nieznośnie rześka.- O, nie, cherie.To bardzo uprzejmie z twojej strony, ale moje śpiewanie to już dalekaprzeszłość - bronił się słabo Jean-Claude.Katherine była zachwycona.To on śpiewa? Czyżby był nie tylko hotelarzem? Chybatak, bo wszyscy francuscy goście patrzyli na niego z oczekiwaniem.Katherine zdjęła okulary słoneczne i spojrzała na niego przymilnie.- Chciałabym usłyszeć, jak śpiewasz, Jean-Claude.- Zaśpiewaj, Jean-Claude.Chcemy cię posłuchać.Quentin mówi, że w Olympii byłeśnajlepszy.Nie daj się prosić - nie ustępowała Betty.Kiwnęła na lokaja w liberii.- Alphonse,przynieś panu Valmerowi gitarę mojego syna, si vous plait.Jean-Claude wzruszył ramionami.Quentin wyciągnął krzesło na środek trawnika ipopchnął przyjaciela w jego kierunku.Goście zebrali się wokół niego, a gdy gitara zostałaprzyniesiona, Jean-Claude niechętnie zaczął śpiewać.Najpierw zaśpiewał starą francuskąballadę o króliku i lisie.Zpiewał dwoma głosami - wysokim, niemal sopranowym jako króliki głębokim tenorem jako lis.Choć wymuszone, było to profesjonalne przedstawienie; Katherine, która oczekiwałaczegoś zupełnie innego, spytała szeptem Quentina:- Czy on z tego żyje? - O, nie, Boże uchowaj.Kiedyś owszem, ale teraz nie.Możesz czuć się zaszczycona,bo on to robi wyłącznie dla ciebie.Jean-Claude pochylił głowę, złociste włosy spadły mu na czoło, na ustach błąkał sięnikły uśmieszek.Quentin kontynuował:- W młodości Jean-Claude był znanym we Francji piosenkarzem folkowym.Występował, nagrywał płyty, aż stał się bardzo popularny.Ale życie idola wydawało mu siępuste, denerwujące i po kilku latach rzucił śpiewanie, żeby zająć się biznesem.- Szczwany lis - rzekła Katherine z podziwem.- Zastanawiam się, może powinnamzrobić to samo?- Nasza telewizja poniosłaby niepowetowaną stratę - zamruczał Quentin.W roziskrzonych zielonych oczach Jean-Claudea czytało się zdziwienie z powodufurory, jaką zrobił jego koncert.Proszono go o bis, nawet dzieci porzuciły gry wideo iprzyłączyły się do widowni.Kiedy Jean-Claude Valmer skończył śpiewać, Katherine była więcej niż zakochana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl