[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego ludzie podwoilimodły.Lecz święta Filomena zdawała się byd głucha na modlitwy.Wieczorem rozeszła sięwieśd, że święty proboszcz rozpoczął agonię.Ksiądz Valentin, jego spowiednik,zadecydował, aby mu udzielid Ostatniego Namaszczenia.Chciał jednak dokonad tego tak,aby nie dowiedzieli się o tym pielgrzymi i parafianie. O, nie!  sprzeciwił się temu ksiądz Vianney. Trzeba, żeby się wszyscy zamnie modlili.Niech uderzą w dzwony!  Ksiądz proboszcz umiera  podawano z ust doust.W kościele wierni płakali i modlili się.Na środku ulicy klęczeli ci, co nie mogli dostadsię do środka.Mały Bernaś Matin przyrzekł, że nie ruszy się spod figury świętej Filomeny,dopóki ona nie uzdrowi księdza proboszcza.W pokoju umierającego trwało na klęczkach siedmiu duchownych, a z nimi takżehrabia des Garets, wójt Mandy, nauczyciel Pertinand i Katarzyna Lassagne.KsiądzVianney, otrzymawszy Sakrament Chorych, zwrócił się z ostatnią i pełną ufnościmodlitwą do swojej umiłowanej Zwiętej, polecając się jeszcze raz jej opiece.Następnieznowu stracił przytomnośd. To już tylko kwestia minut  orzekł lekarz. Serce bidprzestało  dodał zaraz potem. Requiem aeternam dona ei, Domine  zaczęli księża.Lecz chory otworzył oczy igłęboko westchnął.Doktor ze zdumieniem stwierdził, że puls zaczął bid na nowo.Czuję się troszkę lepiej  powiedział ksiądz Vianney ledwie dosłyszalnym głosem.128 Zwięta Filomeno. I uśmiech rozjaśnił mu rysy, gdy tymczasem wzrok szukałwiszącego na ścianie jej obrazu.Przez całe trzy godziny pozostawał tak bez ruchu, zrękoma złożonymi na piersi.Potem nowy nawrót gorączki pozbawił go przytomności.Noc mijała powoli.O świcie ksiądz Dubois udał się do kościoła, by przy ołtarzu świętejFilomeny odprawid Mszę świętą.Na stopniach znalazł chłopca, który ze zmęczenia usnął.Poderwał się jednak zaraz i zapytał:  Jak mu? To dziwne  odrzekł kapłan ale wbrew wszelkiemu przewidywaniu stan jego nieco się poprawił.Na razie jednak mawysoką gorączkę.Bernaś Matin niezwykle pobożnie usługiwał do mszy świętej,niepokojąc swoimi modlitwami całe niebo i wszystkich świętych.Tymczasem chory znowu zdawał się byd bliski kooca.Ledwie oddychał.W każdejchwili oczekiwano ostatniego tchnienia.Kiedy jednak kapłan odczytał ostatniąEwangelię, ksiądz Vianney znowu otworzył oczy i, zdawało się, że widzi coś zakrytegoprzed tymi, którzy go otaczali.Wargi szeptały imię Zwiętej.Potem, patrząc na klęczącegoprzy łóżku Jana Pertinanda, powiedział dośd mocnym głosem:  Jakaś dziwna zmianadokonała się we mnie.Jestem uzdrowiony.Lekarz, przybywszy natychmiast, pokręcił głową z niedowierzaniem, stwierdzającogólną poprawę, jaka nastąpiła u pacjenta, którego uważał za straconego. To zupełnieniewytłumaczalne  mruknął. Niech pan raczej powie: cudowne  wtrącił,uśmiechając się, proboszcz z Ars. Tak, to cudowne.Niebezpieczeostwo minęło.W mgnieniu oka wieśd o tym rozniosła się po wsi.Uderzyły dzwony, a ludzieśpiewali Te Deum.Przed figurą Małej Zwiętej pełno było kwiatów.Mała dziewczynka zDomu Opatrzności bez najmniejszego żalu wrzuciła w ogieo najpiękniejszą lalkę, niewiedząc, w jaki sposób przekazad swój dar Panu Bogu. Myślę, że Pan Bóg uzdrowił księdza proboszcza ze względu na moją lalkę wyznała Katarzynie Lassagne.Nie był to jedyny ślub, spełniony w parafii w tym czasie.Dwudziestego maja, w dzieo świętego Bernardyna ze Sieny, Jan-Maria po raz pierwszynawiedził Najświętszy Sakrament w tabernakulum.Była druga godzina w nocy, gdydzwony w Ars zaczęły dzwonid, ponieważ proboszcz, który koniecznie chciał odprawidMszę świętą, nie mógł długo pozostawad na czczo.Podtrzymywany przez JanaPertinanda, złożył przy ołtarzu świętej Filomeny Najświętszą Ofiarę.Bernaś Matinusługiwał do niej.Ksiądz Vianney nie mógł się powstrzymad, by nie rzucid okiem pełnym żalu na swójkonfesjonał.Był jednak jeszcze zbyt słaby, żeby w nim zasiąśd.Nastąpiło to dopiero wpiętnaście dni pózniej, kiedy to wbrew zakazowi lekarza rozpoczął znowu swoją pracęszafarza Bożego miłosierdzia.Doktor zgodził się przymknąd oczy na to nieposłuszeostwoswojego podopiecznego, lecz pozostał nieubłagany na innym punkcie, a mianowicieżądał całkowitej zmiany w sposobie odżywiania się.Odtąd ksiądz Vianney musiałspożywad dwa pełne posiłki dziennie, składające się z mięsa w południe i ze szklaneczkistarego czerwonego wina przy każdym z nich.129 Z pewnością rekonwalescent najchętniej byłby się uwolnił od zaleceo lekarza,gdyby do przestrzegania ich nie zobowiązał go biskup [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl