[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ben spoj rzaÅ‚ na LydiÄ™ March.Nie mi aÅ‚ zielonego pojÄ™cia, po cogo tu zaprosiÅ‚a.WydawaÅ‚a siÄ™ zahi pnotyzowana jego dÅ‚oÅ„mi , tymj ak je, j ak bawi siÄ™ srebrnymi sztućcami. - Powi edz mi , czy zastanawi aÅ‚eÅ› siÄ™ ki edyÅ› nad obci Ä™ci emwÅ‚osów? - odezwaÅ‚a siÄ™ po chwili.- Przepraszam, co?- Ni e mogÄ™ siÄ™ do nich przyzwyczaić - wyj aÅ›niÅ‚a, machaj Ä…crÄ™kÄ… za gÅ‚owÄ….- Jakby to powiedzieć.- Ben przeÅ‚knÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no.- Indiani e takwÅ‚aÅ›nie j e noszÄ….- MógÅ‚by też wÅ‚ożyć Å›wi eżą koszul Ä™, Gaga - wtrÄ…ci Å‚ Rory,szturchaj Ä…c Bena Å‚okci em pod żebra.Ben spoj rzaÅ‚ ostro na Rory' ego, a pot em zwróci Å‚ siÄ™ do paniMarch:- Nie j estem hi pi sem ani ki mÅ› taki m.- DziÄ™ki Bogu i za to - odezwaÅ‚a siÄ™ Elizabeth March, tÅ‚umi Ä…cuÅ›mi ech.- Mój mąż byÅ‚ Å›wi et nym żegl arzem - mówi Å‚a dalej paniMarch.-  Niebieska Czapla" to jego łódz.- SÅ‚yszaÅ‚em.Sam jÄ… zbudowaÅ‚? - zapytaÅ‚ Ben, wbijajÄ…c nóżw miÄ™so.PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- Zamówi Å‚ jÄ… jeszcze w latach dwudziestych.Chcesz zobaczyćzdjÄ™cie z jej chrztu?- Pewni e - odpowi edzi aÅ‚ Ben z wi del cem w poÅ‚owi e drogi doust.- Widzicie, k o g o Å› to j ednak zai nteresowaÅ‚o - powi edzi aÅ‚apani March, ki eruj Ä…c te sÅ‚owa do El i zabeth i Rory' ego.%7Å‚adnez nich j ednak nawet nie próbowaÅ‚o siÄ™ podnieść.- Pomóż mi z wóz­ki em.- A kiedy Ben pchaÅ‚ wózek do jej pokoju, dodaÅ‚a: - Widzielije milion razy.- Kiedy byÅ‚em maÅ‚y - mówi Å‚ Ben do przerzedzonych wÅ‚osówpani March - ten dom l ubi Å‚em najbardziej ze wszystkich.- NaprawdÄ™? - odpowi edzi aÅ‚a pani March niemal wesoÅ‚o i swo­bodni e, czego nie sÅ‚yszaÅ‚o siÄ™ czÄ™sto.- Mój syn wpadÅ‚ kiedyÅ› napomysÅ‚, żeby go zburzyć.A widzisz, w Europie sÄ… katedry, które stojÄ…od stuleci.- WskazaÅ‚a dÅ‚oni Ä… zdjÄ™cia wiszÄ…ce na Å›cianie.- O tutaj.1922 rok.PoÅ›wiÄ™ciliÅ›my na to butelkÄ™ Dom Peri gnon.W tamtychczasach wszyscy piliÅ›my szampana.Ben ze skrzyżowanymi na piersiach r ami onami przyj rzaÅ‚ siÄ™z bliska wyblakÅ‚ej fotografii, na której wi dać byÅ‚o mÅ‚odÄ… pani Ä… March w kapel usi ku nasuni Ä™t ym nisko na oczy oraz Å‚ysiejÄ…cegomężczyznÄ™ w fularze.- Jej budowa kosztowaÅ‚a dziesięć tysiÄ™cy dol arów - mówi Å‚aLydia.- W t amt ych czasach to byÅ‚a fortuna.Ale Ben przesunÄ…Å‚ siÄ™ już ku i nnym zdjÄ™ciom.Pan March seniorz koÅ„mi do polo.Woody March z kimÅ›, kto wyglÄ…daÅ‚ na jego brata,z raki etami teni sowymi w dÅ‚oni ach.Poci emni aÅ‚y surowy portretstarszego mężczyzny.MÅ‚oda, peÅ‚na życia Elizabeth March - BenspojrzaÅ‚ na ni Ä… dwukrot ni e.- Moj a synowa i wnuk już nie oglÄ…dajÄ… tych fotografii - po­wiedziaÅ‚a pani March.- Takiego wÅ‚aÅ›ni e go zapami Ä™t aÅ‚em - odezwaÅ‚ siÄ™ Ben, po­kazuj Ä…c czarno-bi aÅ‚e zdjÄ™cie Woody' ego, stoj Ä…cego na przystaniz Elizabeth.- Ni gdy mi siÄ™ nie podobaÅ‚o - stwierdziÅ‚a pani March.- ZdjÄ…Å‚wtedy protezÄ™.PowiedziaÅ‚, że skóra go swÄ™dzi.Oboj e byli w kosti umach kÄ…pielowych.Elizabeth mi aÅ‚a wÄ…skieokul ary sÅ‚oneczne i robiÅ‚a miny do aparatu.Woody March opi eraÅ‚siÄ™ na lasce, patrzyÅ‚ poważni e w obiektyw.Lewa nogawka kosti umukÄ…pielowego zwisaÅ‚a pusta.- Kiedy straciÅ‚ nogÄ™?- Na woj ni e - odpowi edzi aÅ‚a pani Mar ch po dÅ‚uższej prze­rwie.- Woj na i ci okropni JapoÅ„czycy.Zrzuci l i Å›my już wtedy nani ch bombÄ™, wiesz którÄ…, a oni ciÄ…gle wysyÅ‚ali samol ot y przeciwkonaszym okrÄ™t om.Taki e mar not r aws t wo.Dl atego nie mogÄ™ i mwybaczyć.Tymczasem w j adalni Mandy, pobrzÄ™kuj Ä…c porcel anÄ…, sprzÄ…taÅ‚apo pi erwszym dani u.Rory wymówi Å‚ siÄ™ czymÅ› i wyszedÅ‚ z po­koju.- Rozumi esz mni e, prawda? - Pani March dotknęła rÄ™ki Bena.Z Å‚azienki dobiegÅ‚ odgÅ‚os spuszczania wody.Ben wol no pokiwaÅ‚gÅ‚owÄ….PochyliÅ‚ siÄ™ ku Å›cianie z fotografiami.Oboj e z pani Ä… Marchstudiowali galeriÄ™ zdjęć, każde z nich usi Å‚owaÅ‚o odczytać znaczeni eposzczególnych portretów.CaÅ‚y czas trzymaÅ‚a dÅ‚oÅ„ na jego rÄ™ku.- Masz obsesjÄ™ czy co? - zapytaÅ‚ Rory, opart y o Å›ciankÄ™ kokpitu.WyjÄ…Å‚ marl boro z paczki i spojrzaÅ‚ koso na Bena.Poranek dopi ero siÄ™ zaczynaÅ‚, nijaki i pozbawi ony kolorów, wiatr zmi eni Å‚ ki erunekze wschodni ego na zachodni.- Szaleju siÄ™ najadÅ‚eÅ›?- Szmel c - wymamr ot aÅ‚ Ben, niemal upuszczajÄ…c Å›rubokrÄ™t.Przez caÅ‚e dni e pracowaÅ‚ w sklepie z Å‚odzi ami , a  Ni ebi eskÄ…CzaplÄ™" remont owaÅ‚ w wol nym czasie.Po godzi nach przyhol owałłódz do Hanka i użyÅ‚ jego podnoÅ›ni ka, żeby oczyÅ›cić kil piaskiem.Teraz byÅ‚ ponowni e przy przystani Marchów, nadawaÅ‚ ostatecznyszlif masztom, upewni aÅ‚ siÄ™, że bloki wytrzymaj Ä…, a liny bÄ™dÄ… siÄ™przesuwaÅ‚y bez probl emów.ZawisÅ‚ na bosmaÅ„ski ej Å‚awce, żebydobrać siÄ™ do masztu, i bal ansowaÅ‚ na rejach.- Nic z tego nie rozumi em - powi edzi aÅ‚ Rory [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl