[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.S.W.H.Dibhala nerwowo przewrócił oczami.Jednak do jego zawodowychspecjalności należało, by nigdy nie wydawać się zle poinformowanym  chybaże w sprawie uczciwego wydawania reszty. Tak?  odparł ostrożnie. Pogłoski, że są ich miliony?  mówił dalej Rincewind. I to bardzogłodnych, a to z takiej przyczyny, że przez całą drogę nic nie jadły? I wyjątkowozaciekłych, bo tak zaczarował je Wielki Mag? Eee.tak? No więc to nieprawda. Nie? Nie wierzysz mi? W końcu ja powinienem wiedzieć najlepiej. Słuszna uwaga. Nie chcemy chyba, żeby ludzi ogarnęła panika, prawda? Panika jest niedobra dla interesów. W.S.W.H.niespokojnie pokiwał gło-wą. Dlatego postaraj się tłumaczyć wszystkim, że to pogłoska całkiem fałszy-wa.Wiesz, żeby ich uspokoić. Dobry pomysł.A te niewidzialne wampirze upiory.Czy mają jakieś pie-niądze? Nie.Ponieważ nie istnieją. Racja, zapomniałem. I tych upiorów wcale nie jest dwa miliony trzysta tysięcy dziewięciu dodał Rincewind.Był całkiem dumny z tego drobnego szczegółu. Nie dwa miliony trzysta tysięcy dziewięciu  powtórzył W.S.W.H.Oczymu się zaszkliły.189  Absolutnie nie.Nie ma ich dwa miliony trzysta tysięcy dziewięciu, nieważ-ne, co kto opowiada.Ani też Wielki Mag nie uczynił ich dwa razy większymi niżnormalnie.Zuch z ciebie.A teraz muszę już iść.Rincewind odszedł pospiesznie.Handlarz stał przez chwilę zamyślony.Przyszło mu do głowy, że dość jużsprzedał na dzisiaj, więc może wrócić do domu i spędzić spokojną noc w beczcew piwnicy, z workiem na głowie.Droga poprowadziła go przez znaczną część obozu.Dopilnował, by napotka-ni żołnierze wiedzieli, że w plotce nie ma ani odrobiny prawdy.Co prawda zakażdym razem musiał im najpierw wytłumaczyć, jaka to plotka.* * *Pluszowy królik zapiszczał nerwowo. Boję się wielkich, niewidzialnych wampirowatych upiorów!  szlochałaUkochana Perła.%7łołnierze przy ognisku próbowali ją pocieszyć, ale niestety, ich już nie miałkto pocieszać. I słyszałam, że już pożarły parę osób.Jeden czy dwóch żołnierzy obejrzało się niespokojnie.W ciemności nie zoba-czyli niczego, jednak nie był to dobry znak.Czerwona Armia przemieszczała się ukradkowo od ogniska do ogniska.Rincewind udzielił bardzo szczegółowych instrukcji.Całe swoje dorosłe życie a przynajmniej te jego części, kiedy nie był ścigany przez stwory mające więcejnóg niż zębów  spędził na Niewidocznym Uniwersytecie.Czuł więc, że wie, naczym to polega.Niczego ludziom nie mówcie, tłumaczył.Nie mówcie.Nie możnaprzeżyć jako mag na NU, wierząc w to, co mówią.Człowiek wierzy w to, czegonie mówią.Dlatego nie mówcie.Pytajcie.Pytajcie, czy to prawda.Możecie ich błagać,by wam powiedzieli, że to nieprawda.Albo nawet możecie opowiadać, że kazaliwam mówić, że to nieprawda.To będzie najlepsze.Ponieważ Rincewind doskonale wiedział, że kiedy wyruszają w świat Czte-rej dość niewielcy, ale bardzo złośliwi Jezdzcy Paniki, dobrą robotę wykonująDezinformacja, Pogłoska i Plotka.Są jednak niczym w porównaniu z czwartymjezdzcem, którego imię brzmi Zaprzeczanie.Po godzinie Rincewind czuł się już całkiem zbędny.Wszędzie toczyły się rozmowy, szczególnie zaś w regionach na granicy obo-zów, gdzie noc rozciągała się daleko: wielka, ciemna i bardzo wyraznie pusta.190  No dobrze, ale dlaczego mówią, że nie ma ich dwa miliony trzysta tysięcydziewięciu, co? Jeśli w ogóle ich nie ma, to skąd taka liczba? Przecież nie ma niczego takiego jak niewidzialne wampirze upiory.Jasne? Ach tak? A niby skąd wiesz? Widziałeś jakiego? Posłuchaj no.Poszedłem i zapytałem kapitana, a on twierdzi, że jest cał-kiem pewien.Nie ma tu żadnych niewidzialnych upiorów. Jak może być pewny, jeżeli ich nie widzi? Mówi, że w ogóle nie ma żadnych niewidzialnych wampirzych upiorów.Nigdzie. Tak? To czemu niby tak nagle zaczął to powtarzać? Dziadek mi opowiadał,że są ich całe miliony za. Czekaj.co to było? Co? Przysiągłbym, że coś słyszałem. Ja tam niczego nie widzę. Och, nie!Wieści musiały dotrzeć jakoś do dowództwa, ponieważ około północy w obo-zowiskach zabrzmiały fanfary i odczytano specjalną proklamację.Potwierdzała ona realność wampirzych upiorów ogólnie, zaprzeczała jednakich istnieniu w dowolnym konkretnym sensie tu i teraz.Była prawdziwym arcy-dziełem swego typu, zwłaszcza że dzięki niej wieści dotarły do uszu tych żołnie-rzy, do których nie dotarła jeszcze Czerwona Armia.Godzinę pózniej sytuacja osiągnęła punkt krytyczny i Rincewindowi opowia-dano o rzeczach, których wcale nie wymyślił.Szczerze mówiąc, wolałby o nichnie słyszeć.Rozmawiał na przykład z grupką żołnierzy.Mówił: Jestem pewien, że nie ma żadnej ogromnej armii wygłodniałych upiorów.Na co odpowiadano: Nie, jest tylko siedmiu starców. Tylko siedmiu starców? Słyszałem, że są bardzo starzy  opowiadał żołnierz. Tak jakby zastarzy, by umrzeć.Ktoś z pałacu mi mówił, że potrafią przechodzić przez ścianyi stawać się niewidzialni. Nie, bez przesady  nie dowierzał Rincewind. Siedmiu starców wal-czących przeciwko całej armii? Dziwna sprawa, nie? Kapral Toshi mówił, że pomaga im Wielki Mag.Torozsądne.Ja tam nie walczyłbym przeciwko całej armii, gdybym nie miał po swo-jej stronie jakiejś mocnej magii. Hm.a ktoś wie, jak wygląda ten Wielki Mag? Podobno jest wyższy niż dom i ma trzy głowy.Rincewind zachęcająco przytaknął.191  I jeszcze słyszałem  dodał żołnierz  że Czerwona Armia też będziewalczyć razem z nimi. Co z tego? Kapral Toshi mówił, że to tylko banda dzieciaków. Nie.słyszałem, że.ta prawdziwa Czerwona Armia.no wiecie. Czerwona Armia nie stanie u boku barbarzyńskich najezdzców! A pozatym nie ma żadnej Czerwonej Armii.To tylko mit. Tak samo jak niewidzialne wampirze upiory  wtrącił Rincewind, nakrę-cając odrobinę mocniej sprężynę lęku. Eee.no właśnie.Zostawił ich pogrążonych w dyskusji.Nikt nie próbował zdezerterować.Ucieczka przez noc pełną nieokreślonychstrachów była gorsza niż pozostawanie w obozie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl