[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W tym momencie ogarniająca go ciemnośćzniknęła tak samo szybko, jak się pojawiła.Jack uśmiechnął siędo Mi-mi rozdzierającym serce, pięknym i promiennymuśmiechem.- Po co mamy czekać na ocalenie, Azrael, skoromożemy sami po nie sięgnąć?DWADZIEZCIA DZIEWIBlissNastępnego dnia Bliss wstała wcześnie i schowała rzeczydo hostelowej szafki.Edon i Ahramin dyskutowaligorączkowym szeptem.Edon wydawał się zmęczony izirytowany, miał czerwone obwódki wokół oczu, podczas gdyAhramin jak zwykle uśmiechała się złośliwie.- Wszystko w porządku? - zapytała Bliss.Ahramin spojrzała na nią chłodno i nie odpowiedziała.Kiedy obudzili się pozostali chłopcy, cała paczka wyszła namiasto, żeby zdecydować, gdzie zaczynają poszukiwania.- Znalazłem kilka budowli, które zaczęto wznosić zapanowania Kaliguli - oznajmił Malcolm, podnosząc komórkę.-To głównie mosty i akwedukty, ale najważniejszy wydaje sięCircus Maximus.To był kiedyś położony w centrum miasta torwyścigowy, na środku którego stał egipski obelisk.- Może tam zaczniemy? - zaproponował Lawson.Bliss wzruszyła ramionami.- Miejsce dobre jak każde inne.Gdzie to jest?- Oczywiście samego toru już nie ma, teraz wznosi się tamBazylika Zw.Piotra.- Oczywiście - uśmiechnęła się krzywo Ahramin, alezostała zignorowana.- Mieści się w niej najsłynniejszy grobowiec świata -dodał Malcolm.- Czyli droga do piekła zaczyna się pod Watykanem? -zapytała Ahramin.- Wydaje się wam to prawdopodobne?- W historii wampirów działy się dziwniejsze rzeczy -stwierdziła Bliss.- Poza tym Kaligula nakazał wybudowaćcyrk, czyli stadion sportowy, a nie Stolicę Apostolską.Plac Zw.Piotra stanowił oszałamiający widok.Pogodabyła nietypowo ciepła jak na tę porę roku, a słońce oświetlałootaczające plac kolumny, sprawiając, że niemalże lśniływłasnym blaskiem.- Wiedzieliście, że święty Piotr był pierwszym papieżem?-zapytał Malcolm.- Właśnie dlatego został tutaj pochowany.- Dzięki za lekcję historii - prychnęła Ahramin.- Jak bę-dziemy mieli ochotę na zabawę w turystów, zatrudnimy cięjako przewodnika.Pospieszmy się w końcu.Dlaczego musiała się tak okropnie zachowywać przezcały czas?- Ja jestem tego ciekawa - wtrąciła Bliss, raczej po to,żeby dokuczyć Ahri niż z prawdziwego zainteresowania.Malcolm spojrzał na nią z wdzięcznością.- Część sklepienia bazyliki zaprojektował Michał Anioł,ale mnie najbardziej interesowałaby Kaplica Sykstyńska.Szkoda, że nie będę mógł jej zobaczyć - westchnął.Mieszkańcy świata podziemnego nie mieli wstępu domiejsc naznaczonych boskością, a Bazylika Zw.Piotra byłajedną z najważniejszych świątyń chrześcijaństwa.- Nie rozumiem tylko, jakim cudem możesz tam wejść,biorąc pod uwagę, kim był twój ojciec - powiedziała Ahramindo Bliss.- To nieważne.Ja i Bliss wejdziemy do środka irozejrzymy się.Wy zostańcie tutaj i miejcie oczy otwarte.Szukajcie w wymiarze uroku czegoś przypominającegoprzejście - polecił Lawson.- No chodz - rzucił do Bliss i obojeruszyli za tłumem turystów wchodzących do bazyliki.Chodzili po imponującej katedrze, zachwycając sięrozmachem wznoszącego się wysoko sklepienia izapierającymi dech w piersiach zdobieniami.Przed ołtarzemstali pielgrzymi, wyglądający jak karły wobec wielkości Boga.- Widzisz tu coś? - zapytał Lawson.Bliss potrząsnęłagłową.- No dobra, to idziemy dalej - zdecydował Lawson.Przez resztę dnia zwiedzali najciekawsze miejsca StolicyApostolskiej.Bliss żałowała, że nie znalezli się tutaj w innychokolicznościach - sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej byłocudowne, ale nie miała czasu się mu przyglądać.Całkowiciepochłaniało ją poszukiwanie początku ścieżki do światapodziemnego.Może w wymiarze uroku dałoby się dostrzecwskazówki, które zdradziłyby obecność starożytnegoprzejścia?Na razie widzieli tylko przepiękne dzieła sztuki, tłumyturystów i zachwycające freski.Nic nie wskazywało na to, byto miejsce było czymś więcej niż świętym przybytkiem.Spotkali się z czekającymi na zewnątrz chłopakami iAhra-min, którzy także nie mieli dla nich żadnych wieści.Zbliżał się wieczór i wszyscy byli wykończeni, więc poprzerwie na pizza al taglio wrócili do hostelu.Ahramin przebrała się przed snem, jak zawsze robiącstrip-tiz, ale zarówno Lawson, jak i Edon starannie unikalizwracania na nią uwagi, co wyraznie ją poirytowało.Bliss niezamierzała dawać Lawsonowi kolejnej okazji do żartów, więcpostanowiła udawać, że jest sama w pokoju, i przebrała sięszybko.Zdążyła jednak rzucić okiem na Lawsona, któryodwrócił spojrzenie.Obserwował ją.Nie Ahramin, tylko ją.Bliss poczuła, że przeszły ją ciarki, ale była zbytzmęczona, żeby coś takiego mogło przeszkodzić jej wzaśnięciu.Zapadła w sen, kiedy tylko położyła głowę napoduszce.Szybko jednak tego pożałowała, ponieważ od razuprzyśnił się jej koszmar.Znajdowała się w mrocznym miejscu,chyba w podziemiach, ale czuła się dziwnie.Miała wrażenie,że jest w dwóch miejscach jednocześnie, a w jednym z nichwidziała samą siebie jak gdyby z zewnątrz.Zaraz - to nie była ona, tylko ktoś inny, znajomy, ajednocześnie widziany po raz pierwszy.Allegra? Czy to jej matka biegła przez labirynt?Kimkolwiek była ta kobieta, bała się śmiertelnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]