[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero wówczas skojarzyłem to sobie z opowiadaniemnaszego przygodnego znajomego z restauracji, który mówił, że pierwszą partię tych zabaweksprzedał w Międzyzdrojach.Nie omieszkałem spytać Zbyszka, gdzie nabył maskotkę.Powiedział, że w Aodzi.Poleciłem to sprawdzić.Okazało się, że skłamał.Maskotkę takąmógł kupić jedynie na Wybrzeżu, gdzie indziej nie były sprzedawane.Już wówczas miałemcień podejrzenia, a wizyta w Otwocku i rozmowa z wytwórcą zabawek utwierdziła mnie wtym, że Zbyszek odwiedził wuja, z czym się krył.- I to był dowód wystarczający?- Nie, potrzebni byli, jeszcze świadkowie bądz inne dowody.I kiedy stanąłem przeddylematem, jak poprowadzić dalej sprawę, żeby udowodnić mu winę, chłopak popełniłnieostrożność.Obawiając się, że jeden z graczy, do którego przegrał większą sumę, a nie miałczym zapłacić, może przyjść do jego rodziców, zaoferował mu w zastaw sygnet, który zdjął zręki wuja.Miał podstawy, by wierzyć, że tamten sygnetu nie wypuści z rąk.Poprosił go o tonawet i twierdził, że z uwagi na wartość rodzinnej pamiątki wkrótce wykupi pierścień za dużowiększą kwotę.Nie mógł jednak przypuszczać, że karciarz ten trafi na lepszego gracza iprzyciśnięty do muru pójdzie do komisu spieniężyć sygnet.- A co on teraz mówi? Od kiedy planował zabójstwo wuja? - Tak ostro i zasadniczo nie stawiałbym sprawy.Gotów jestem nawet wierzyć, żerzeczywiście pojechał do wuja z zamiarem uproszenia go, aby jeszcze raz poratował go wspłaceniu honorowego długu.Chodziło o sumę ośmiu tysięcy złotych.Wuj wiedział, żechłopak wykorzystuje jego słabość i tym razem postanowił skończyć ze swą hojnością, żebynie przyczyniać się do deprawacji chłopca.Przyrzekał to zresztą swojej siostrze.Być może,że wtedy pod wpływem rozpaczy i uniesienia Zbyszek chwycił kamień i uderzył wuja.Okazało się wówczas, z jakim wyrachowaniem i zimną krwią potrafi działać.Szybko ocenił,że fakt zabicia wuja może ukryć.O wyjezdzie do Międzyzdrojów nikomu nie mówił.Nadmorzem też nie spotkał żadnych znajomych.W pensjonacie z nikim nie rozmawiał, pozastarym dozorcą, którego pytał o pokój Bojarskiego.Było już wtedy ciemno i mógłprzypuszczać, że dozorca go nie zapamięta.Przypuszczenie słuszne, bo dopiero teraz dozorcaprzypomniał sobie o tym fakcie.Zabrał więc sygnet wuja, którego wartość znał, i wrócił doAodzi.W domu też nie miał kłopotów z tłumaczeniem się gdzie był, bo często nie wracał nanoc pod pozorem nauki u kolegi.Uważał, że będzie poza kręgiem podejrzanych osób i takpoczątkowo było.- A gdyby nie kupił  Kajtka"?- Byłoby o wiele trudniej wpaść nam na trop właściwego zabójcy, ale pamiętaj, żepozostawał jeszcze pierścień, koledzy, znajomi.- Przyznaj, że w tym przypadku zabójcę wykrył nie kapitan Górski tylko  Kajtek" -zażartował Wirski.- Masz rację - westchnął Górski - ale chodzmy już spać, bo za chwilę powiesz, że sprawęrozwiązaliśmy dzięki bytności w knajpie.Chociaż, kto to wie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl