[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Paula ucałowała go w policzek i przedstawiła ją:- To jest Evan, wuju.Wyciągnął rękę, wpatrując się w nią bacznie.- Miło mi cię poznać, Evan.- Mnie również, panie Ainsley.Blady uśmiech wypłynął na jego usta.- Mów mi Robin, to brzmi o wiele bardziej przyjacielsko.- Jeżeli sobie tego życzysz.- Tak.Czy mogę was czymś poczęstować? Herbatą, kawą,może sherry?Paula odpowiedziała:- Poproszę szklankę wody gazowanej, wujku.- ja również, dziękuję - mruknęła Evan.Robin spojrzał na Boltona czekającego przy drzwiach i polecił:- Dwie szklanki gazowanej wody i sherry dla mnie.Dziękuję ci.Kamerdyner wyszedł, zamykając za sobą drzwi, a Robin powiedział:- Może usiądziemy tam, przy kominku? Wiem, że jest czerwiec, ale lubię ogień nawet teraz.Często teraz czuję chłód w kościach.Starzeję się, żyję pożyczonym czasem.Paula uśmiechnęła się do niego, wsunęła mu rękę pod ramięi ruszyła z nim w kierunku kominka, wzrokiem nakazując Evan,by szła za nimi.Kiedy wszyscy usiedli, Paula powiedziała:- Evan poprosiła o spotkanie dzisiaj, wuju, ponieważ jutrowraca do Londynu i nie będzie jej tutaj przez następne dwa tygodnie.Przyjedzie na zaręczynową kolację Linnet, wieczoremprzed przyjęciem urodzinowym.- Cieszę się, że to zaproponowała.- Przeniósł spojrzenie naEvan.- Mówiąc szczerze, chciałem się z tobą spotkać od razu,ale pomyślałem, że powinienem decyzję pozostawić tobie.Evan chrząknęła, nadal nieco podenerwowana, i odezwała sięmiękko:- Czekanie wydało mi się niemądre.Naprawdę nie musiałamsię wiele zastanawiać.Chciałam cię poznać.- Czy poinformowałaś swojego ojca o.rozwoju wypadków?- zapytał Robin, wpatrując się w nią z namysłem.- Nie, nie zrobiłam tego.Przyszło mi wczoraj wieczorem dogłowy, żeby do niego zadzwonić, ale zmieniłam zdanie.- Och, dlaczego?- Chciałam ci się najpierw przyjrzeć - wypaliła i natychmiastpoczuła, jak się rumieni.Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Robin wybuchnął śmiechem.Był to śmiech z głębi serca, wuj był wyraznie rozbawiony.Zerknął na Paulę i stwierdził:- Evan przypomina mi Emmę.- Zwracając się do wnuczki, wyjaśnił: - Moja mama była zawsze dość bezpośrednia.Mówiła dokładnie to, co myślała, czasami wprawiając mnie w zakłopotanie.- Tak mi przykro, to zabrzmiało niegrzecznie, prawda? Alepo prostu czułam, że powinniśmy się spotkać, zanim cokolwiekprzekażę mojemu ojcu.Poza tym trudno o takiej sprawie rozmawiać przez telefon.Wolałabym mu o tym powiedzieć w bezpośredniej rozmowie.Ma zamiar przyjechać za parę miesięcy, nawakacje.- Naprawdę? - Robin myślał o tym przez chwilę i już miałcoś powiedzieć, kiedy wszedł Bolton, niosąc napoje na srebrnejtacy.Kiedy znowu zostali sami, Robin zapytał: - Jak myślisz, jakon zareaguje?Pokręciła głową.- Nie wiem.Naprawdę, nie wiem.- To będzie dla niego wstrząs, jak przypuszczam - wtrąciłaPaula.- W końcu dorastał, uważając za swojego ojca innegomężczyznę.Robin nic nie powiedział.Upił łyk wytrawnego sherry.Evan lekko poprawiła się na sofie i wyznała spokojnie:- Wydaje mi się, że on może coś podejrzewać.Robin szybko na nią spojrzał.- Och.- Dlaczego tak twierdzisz? - zapytała Paula.- Na podstawie jego zachowania.Początkowo cieszył się, żejadę do Londynu.A potem wyglądało na to, że zmienił zdanie,zwłaszcza po tym, jak zaczęłam pracować w Harte's.Myślę, żemógł coś znalezć po śmierci mojej babci w pazdzierniku.Możejakieś dokumenty.- Spoglądając na Paulę, dodała: - Tak jak tyznalazłaś listy od Glynnis do Emmy.Paula ze ściągniętymi brwiami myślała intensywnie.- Z tego, co mi powiedziała Paula - odezwał się Robin - rozumiem, że twoja babcia na łożu śmierci kazała ci odnalezć Emmę Harte, gdyż ona ma klucz do twojej przyszłości.Ale one były bliskimi przyjaciółkami.Z pewnością wiedziała, że Emma nieżyje.- Na pewno, Robinie - przyznała Evan, po raz pierwszy wymawiając jego imię.- Myślę, że chciała, bym znalazła się w waszym kręgu, to znaczy w kręgu Harte'ów.Może wiedziała, że ludzie uznają, iż jestem podobna do Pauli, i coś się wydarzy.Niewiem.- Nigdy się tego nie dowiemy, prawda? Chociaż wydaje misię, że możesz mieć rację.- Robin odchylił się na oparcie i ponownie przyjrzał się Evan.Potem stwierdził: - Nie jesteś podobna do Pauli.Za to bardzo przypominasz moją siostrę Elizabeth.-Zerknąwszy na Paulę, dodał: - Wspomniałaś o tym poprzednio.- Wiem, że nie przypominam Glynnis - wyznała Evan.Robin skłonił głowę.- To prawda.Może Stwórca użył tej formy tylko raz.Glynnisbyta najbardziej fascynującą kobietą, jaką kiedykolwiek znałem.- Jego głos zamarł.- Wuju Robinie, czy miałbyś coś przeciwko temu, żebym nachwilę zajrzała do ogrodu? - zapytała Paula.- Chcę się upewnić,że te rośliny, które ostatnio ci przysłałam, zostały właściwie wysadzone.Już miał jej powiedzieć, ze jego ogrodnik wie, co robi, kiedyuświadomił sobie, że Paula chce zachować się taktownie, zostawiając ich samych na chwilę.Kiwnął głową.- Oczywiście, idz do ogrodu, moja droga.Kilka sekund pózniej uśmiechnął się do Evan.- Czasami jest trochę zbyt oczywista.Evan odwzajemniła jego uśmiech.- Ale też troskliwa.- Och, tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]