[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak, ich spotkania czasami trwaÅ‚y do wieczora. Czy zdarzaÅ‚o siÄ™, że pani braÅ‚a w nich udziaÅ‚? Nie, proszÄ™ pana. A wiÄ™c byÅ‚a tam tylko doktor Hargrave i dwaj dżentel­meni? Tak, proszÄ™ pana. Czy podawaÅ‚a im pani czasem coÅ› do picia?Panna Hains nerwowo szarpaÅ‚a pasek torebki. HerbatÄ™ i ciasteczka. Może alkohol?SpuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™. Raz zaniosÅ‚am im brandy.Stanton Weatherby spojrzaÅ‚ na dwunastu przysiÄ™gÅ‚ychi po raz pierwszy zauważyÅ‚ na ich twarzach wyrazne zaintere­sowanie. Czy pani wie, o czym rozmawiano wówczas w gabine­cie Horacego Chandlera? O lekarstwach. A konkretnie? Głównie o  Mieszance Sary Fenwickowej". Innymi sÅ‚owy, o lekarstwie na kobiece schorzenia. Tak. Czy pozwani używali w czasie tych dyskusji materiałówpomocniczych? Na przykÅ‚ad książek?594  Biurko pana Chandlera zawsze byÅ‚o zarzucone bro­szurami, listami i pismami medycznymi. O czym traktowaÅ‚y te broszury i pisma?SpurpurowiaÅ‚a i wyglÄ…daÅ‚a tak, jakby za chwilÄ™ miaÅ‚a paśćbez czucia. DotyczyÅ‚y głównie.spraw kobiecych. No proszÄ™!  Cromwell uniósÅ‚ oskarżycielsko palec. Mówi nam tu pani, że troje pozwanych, kobieta i dwajmężczyzni, przesiadywali do póznego wieczora w gabinecieHoracego Chandlera, i to zupeÅ‚nie sami! MaÅ‚o tego, popija­jÄ…c alkohol rozmawiali o najintymniejszych częściach kobie­cego ciaÅ‚a!Kiedy dziennikarze rzucili siÄ™ do telefonów, sÄ™dzia Vena-bles zaczÄ…Å‚ walić mÅ‚otkiem w stół, a potem zarzÄ…dziÅ‚ przerwÄ™,w czasie której zaprosiÅ‚ przedstawicieli prasy do swojego ga­binetu, żeby tam pouczyć ich na temat zachowania siÄ™ na salisÄ…dowej.PannÄ™ Hains trzeba byÅ‚o wyprowadzić z sali.NastÄ™pnego ranka, pod stalowoszarym niebem straszÄ…cymrychÅ‚Ä… burzÄ…, przed gmachem sÄ…du przemaszerowaÅ‚y pikietu­jÄ…ce wejÅ›cie kobiety, oburzone obrzydliwym postÄ™powaniemCromwella.Fotoreporterzy mieli najprawdziwszÄ… ucztÄ™, foto­grafujÄ…c tÄ™  armiÄ™ dorodnych amazonek".W czasie kolejnego przesÅ‚uchania na dworze wybuchÅ‚aburza.Grzmoty wstrzÄ…saÅ‚y sÄ…dem i nieraz zagÅ‚uszaÅ‚y gÅ‚os mÅ‚o­dego Berrigana.Wieczorem tego dnia Samanta wydawaÅ‚a kolacjÄ™.Wszys­cy siedzieli wokół stoÅ‚u i próbowali rozmawiać w przerwachmiÄ™dzy gwaÅ‚townymi podmuchami wyjÄ…cego wiatru, z furiÄ…atakujÄ…cego okna. NiepokojÄ™ siÄ™, Stanton  powiedziaÅ‚a Samanta. Teraz, kiedy już widziaÅ‚am Cromwella w akcji, bojÄ™ siÄ™o pacjentki.Nie wiem, czy wystarczy im hartu ducha, żebyznieść jego napaÅ›ci.Weatherby nie miaÅ‚ czasu odpowiedzieć, bo wÅ‚aÅ›nie wte­dy huk grzmotu zmieszaÅ‚ siÄ™ z dzwonkiem u drzwi, a już pochwili do jadalni wpadÅ‚ przemokniÄ™ty Berrigan. Co siÄ™ staÅ‚o?  zapytaÅ‚ Marek, wstajÄ…c zza stoÅ‚u.595  Cy Jeffries!  wyrzuciÅ‚ z siebie prawnik i po omackuszukaÅ‚ krzesÅ‚a. MiaÅ‚ wypadek! Co?! Dariusz, whiskey! Szybko! Masz, masz, Berrigan.Siadaj tu. CoÅ› mu siÄ™ staÅ‚o? Leży w County Hospital, jednÄ… nogÄ… jest już na tam­tym Å›wiecie. Jak to? Co?PrzemokniÄ™ty mÅ‚ody czÅ‚owiek spojrzaÅ‚ na otaczajÄ…ce gotwarze. Podobno zeÅ›lizgnÄ…Å‚ siÄ™ z platformy tramwaju na HydeStreet  w tym momencie wszyscy gwaÅ‚townie nabrali po­wietrza  wprost pod nadjeżdżajÄ…cy powóz.Hilary z oczyma peÅ‚nymi Å‚ez opadÅ‚a na krzesÅ‚o, a męż­czyzni miotali pod nosem przekleÅ„stwa.Marek wyjÄ…Å‚ karafkÄ™z rÄ…k Dariusza i nalaÅ‚ solidnÄ… porcjÄ™ brandy Berriganowi.Potem spojrzaÅ‚ na SamantÄ™.Jej twarz zastygÅ‚a w kamiennÄ…maskÄ™.MiaÅ‚a dwa dni, żeby siÄ™ przygotować, bo detektywwpadÅ‚ pod powóz w piÄ…tek, a sÄ…d wznawiaÅ‚ rozprawÄ™ dopierow poniedziaÅ‚ek.Samanta musiaÅ‚a wiele rzeczy przemyÅ›leći zrobić.Bezlitosna ulewa trzymaÅ‚a San Francisco w żelaznymuÅ›cisku, a kiedy deszcz strugami Å›ciekaÅ‚ po szybach, SamantasiedziaÅ‚a z kieliszkiem wina w rÄ™ce w zaciszu domowego gabi­netu przy pÅ‚onÄ…cym kominku.PrzyszedÅ‚ Marek.SÅ‚yszaÅ‚a, jak zdejmuje mokry pÅ‚aszczi rozmawia z paniÄ… Peoples.Po chwili już przyklÄ™knÄ…Å‚ przySamancie i caÅ‚owaÅ‚ jÄ… na powitanie. Jak on siÄ™ czuje?  zapytaÅ‚a. Niedobrze.Ma uraz mózgu. Marek wstaÅ‚ i pod­szedÅ‚ do barku na kółkach. Marek. Tak, kochanie? ChcÄ™ zeznawać.596 OdwróciÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townie. Co takiego? Cromwell przypuÅ›ci prawdziwy szturm na moje pac­jentki.Nie mogÄ™ ich na to narażać. Samanto, nie.WstaÅ‚a z fotela.ByÅ‚a dziwnie zmÄ™czona; przytuliÅ‚a siÄ™ doMarka. Już wystarczajÄ…co dÅ‚ugo siedzieliÅ›my w sÄ…dzie i wysÅ‚u­chiwaliÅ›my tego, co Fenwick i Cromwell majÄ… nam do po­wiedzenia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl