[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tove Granaas ledwopowstrzymała się od śmiechu.- Główny cel badań Torsteina - kontynuowała - to,czym uzasadnia wnioski o stypendia naukowe, to odnalezćskumulowaną energię.Torstein wierzy, że w tych punktach, które wyznaczają obszar aktywności zjawy, znajdują siępola energetyczne.To właśnie ta energia jest przedmiotemjego zainteresowań.Torstein jest zdania, że jeśli uda musię odkryć tajemnicę nagromadzonej energii, to rozwiążezagadkę zjawisk paranormalnych.Znowu zamilkła.Z jej spojrzenia można było wyczytać,że jest ciekawa jego reakcji i że niezle się przy tym bawi.- Potrzebowałam piętnastu lat małżeństwa, żeby zdaćsobie sprawę z tego, że jest szalony.Problem polega natym, że Torstein ma wszelkie warunki do tego, żeby myśleći zachowywać się jak normalny człowiek, po prostu nagle135system się zawiesza i kończy się na wartościach granicz-nych dla zjaw.Gunnarstranda skrzywił się.- Chyba cię rozumiem - powiedział.- Chyba rozu-miem.Uniósł rękę, żeby zwrócić na siebie uwagę kelnerki.- Proszę o rachunek.- Tak łatwo się nie wywiniesz - powiedziała.Przyglądał się jej niepewnym wzrokiem.- Zledztwo nie zając, zdążysz pójść do kina.Pogrzebała ręką w torebce i wyjęła dwa bilety.- Dobrze - zgodził się z wahaniem i wziął od niej bi-let.- O czym jest film?Spojrzała na niego z uśmiechem.- O zjawach.Czarna wdowa Frank Frolih zadzwonił do drzwi ingridJespersen o wpół do dziewiątej rano.Kobieta wyjaśniłaprzez domofon, że ją obudził. - Mogę zaczekać - odpowiedział uprzejmie.- Właściwie to jestem już na nogach - przyznała.- Alemam na sobie tylko szlafrok.Policjant ugiął lekko kolana, żeby zbliżyć usta do domo-fonu zamontowanego pod przyciskami dzwonka.- W porządku - powiedział.- Zaczekam.- Ale przecież na dworze taki ziąb.Proszę wejść dośrodka.- Miło z pani strony - odpowiedział.Przez chwilę czułsię jak Jaś Fasola: stał z ugiętymi kolanami i gadał dościany.- Drzwi na górę są otwarte - dodała i w końcu nacisnęłaprzycisk, który sprawił, że zamek zaczął brzęczeć.Wszedł do kuchni i usiadł na krześle.Po chwili stwier-dził, że jeśli chodzi o wystrój wnętrza, pani domu miałataki sam gust jak Eva-Britt.Drzwiczki szafek kuchen-nych były w większości szklane, a same fronty - klasycznei stylowe.Ingrid Jespersen kazała na siebie czekać dziesięć minut.Kiedy wyszła z łazienki, wokół niej unosił się intensywny137zapach perfum.Chociaż cienie pod jej oczami nadal byłyciemne i głębokie, tego dnia wyglądała lepiej niż poprzed-nim razem.- yle sypiam - wyjaśniła.- Nie mogę przestać myślećo tym, że Reidar umarł tam na dole i że kiedy ja próbowa-łam zasnąć, on właśnie wykrwawiał się na śmierć.- za-milkła i rozejrzała się wokół siebie.- Ale przecież niebędziemy rozmawiać w kuchni!Zaprowadziła go do salonu znajdującego się w dalszej części mieszkania.Frolich nie przypominał sobie, żebybył tam wcześniej.Sprzątnęła kieliszek i pustą butelkępo winie, która stała na okrągłym stole.- Nie jestem alkoholiczką - zapewniła.- Ale wieczo-rami robię się strasznie nerwowa.Mieszkanie jest takieogromne.Skinął głową ze zrozumieniem.- Zanim się położę, sprawdzam wszystkie szafy i za-glądam pod łóżka.Zamykam na klucz wszystkie pokoje,które mają zamek.Boję się, że ktoś tam jest.Ponownie skinął głową.- Nie mam odwagi wziąć tabletki nasennej, ponieważprzeraża mnie myśl, że nie obudziłabym się, gdyby.Frolich czekał, aż Ingrid Jespersen dokończy zdanie.Uśmiechnęła się przepraszająco i dwoma palcami jednejręki zaczęła pocierać nerwowo wierzch drugiej.- Gdyby co?Wzdrygnęła się.- Gdyby ktoś przyszedł.- Kto? - zdziwił się.- Hm?- Kto miałby przyjść?Patrzyła prosto przed siebie.Czekał.138- Zastanawiam się, czy nie zamieszkać w hotelu - po-wiedziała w końcu.Frolich milczał uparcie.- Ale mam straszne wyrzuty sumienia, bo.Reidarzostał zamordowany, a tymczasem ja drżę o własne życie. Rozumie pan?Przytaknął.Przechyliła się w jego stronę i spojrzała mu prostow oczy.- Bo przecież nie wiem, czy to był napad, czy.Czekając na dalszy ciąg, policjant utrzymywał z niąkontakt wzrokowy.- Nie wiem, czy nie grozi mi niebezpieczeństwo - po-wiedziała.- Dlaczego miałoby pani grozić niebezpieczeństwo?Wzdrygnęła się i spojrzała na niego ponurym wzrokiem.- A więc to było włamanie, tak?Milczał.- Chcę wiedzieć, czy coś mi grozi! - krzyknęłaz gniewem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl