[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Półki te wykonano ze stalowych belek nośnych i kątowników połączonych nitami wpajęczą konstrukcję zdolną udzwignąć cię\ar rzędu tysięcy ton; wielkie sterty grubych jakpnie drzew kości udowych, czaszek wielkości aut, masywnych płyt kamiennych matryc ztkwiącymi w nich nadal kośćmi oczekującymi na dłuto preparatora.W pomieszczeniu czućbyło woń jak w starej, kamiennej katedrze.- Wiemy, \e pani tu jest! - rozległ się zdyszany głos Finestera.Nora wtopiła się jeszcze głębiej w szare cienie.Tu\ przed nią przemknął szczur,szukając schronienia wewnątrz oczodołu allozaura.Po obu stronach wznosiły sięniezmierzone stosy kości, jak wielkie sągi drewna, nagromadzone na półkach przez ostatniesto pięćdziesiąt lat.Idealne miejsce, aby umknąć prześladowcom.- Uciekając przed policją, mo\e pani jedynie napytać sobie biedy, doktor Kelly!Proszę się poddać i to natychmiast, a potraktujemy panią ulgowo!Nora przycupnęła za ogromnym \ółwiem wielkości gabinetu, usiłując przypomniećsobie rozkład tego rozległego skądinąd pomieszczenia.Nie pamiętała, czy podczaspoprzednich wizyt widziała gdzieś tutaj tylne wyjście.W większości magazynów było tylkojedno.Standard.I to jedno było teraz zablokowane przez dwóch tępych gliniarzy.Musiałazwabić ich jakoś w głąb pomieszczenia.- Doktor Kelly, jestem pewien, \e dojdziemy jakoś do porozumienia! Proszę wyjść! Nora uśmiechnęła się do siebie.Co za debile.Smithback miałby z nich niezły ubaw.Na myśl o Smithbacku jej uśmiech przygasł.Teraz nie miała ju\ wątpliwości, co sięstało.Smithback wybrał się do domu Lenga.Mo\e słyszał o teorii Pendergasta - \e Lengwcią\ \yje i mieszka w swoim starym domu.A mo\e wyciągnął to od O Shaughnessy ego.Ten facet skłoniłby do gadania nawet niemowę.W dodatku był świetnym tropicielem.Umiałkojarzyć fakty i gdy ju\ natrafił na jakiś trop, szedł nim jak pies gończy.Znał muzealne akta.Podczas gdy ona i Pendergast przeglądali akty własności, Smithback wybrał się do muzeum iznalazł to, czego szukał.Znając Smithbacka, na pewno z miejsca pojechał do domu Lenga.Zapewne właśnie dlatego wynajął auto i zostawił je przy Riverside Drive.Rzecz jasnazamierzał tylko rzucić okiem na dom.Niestety Smithback nigdy nie wiedział, kiedy powiniencoś skończyć.Zawsze mu było mało.I przez to zwykle pakował się w kłopoty.Głupiec,skończony głupiec.Nora ostro\nie wyjęła komórkę i wybrała numer Smithbacka, wytłumiając dzwiękskórzaną torebką.Brak zasięgu; otaczało ją kilka tysięcy ton stalowych półek i kościdinozaurów, nie mówiąc ju\ o tym, \e znajdowała się głęboko pod ziemią, w muzealnychpiwnicach.Na szczęście oznaczało to zapewne, \e równie\ policyjne radia były tubezu\yteczne.Jeśli jej plan się powiedzie, mogło to stanowić jej wielki atut.- Doktor Kelly! - głosy rozlegały się teraz na lewo od niej, z dala od drzwi.Zaczęła przemykać naprzód pomiędzy półkami, wypatrując policjantów, ale widziałajedynie promień latarki omiatający ciemne stosy kości.Czas naglił, musiała się stąd wydostać.Przez chwilę nasłuchiwała kroków funkcjonariuszy.Doskonale, najwyrazniej wcią\byli razem.Tak bardzo zale\ało im na schwytaniu jej, \e stracili rozsądek i \aden z nich niepokwapił się, by stanąć na stra\y przy drzwiach.- W porządku! - zawołała.- Poddaję się! Przepraszam, chyba straciłam głowę.W odpowiedzi usłyszała pełne ekscytacji szepty.- Idziemy po panią! - zawołał O Grady.- Proszę się nie oddalać!Usłyszała, \e kierują się w jej stronę, szli szybko, mo\e nawet biegli, promień latarkiomiatał kolejne półki z pociemniałymi kośćmi dinozaurów.Obserwując przybli\anie się\ółtej smugi światła, zaczęła chyłkiem, mo\liwie jak najciszej przemykać w stronę wejścia domagazynu.- Gdzie pani jest? - Usłyszała nieco słabsze wołanie, dochodzące spomiędzy platformnieopodal.- Doktor Kelly?- Jeszcze przed chwilą tu była, O Grady. - Niech to szlag, Finester, najwyrazniej musiała być gdzieś dalej.Nora błyskawicznie wybiegła z magazynu.Zatrzasnęła za sobą drzwi i energicznieprzekręciła klucz w zamku.W pięć minut potem znalazła się na Museum Drive.Zdyszana ponownie wyjęła z torebki telefon komórkowy i wybrała numer.SIEDEMRolls-royce silver wraith podjechał i stanął bezszelestnie przy chodniku 72 Ulicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl