[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wewnątrz ujrzała kilka jointów,idealnie skręconych, równo podzielonych, le\ących jak sardynki, które a\ się proszą, by ichskosztować.Przypomniały się jej czasy, kiedy palenie trawki było elementem alternatywnegostylu \ycia.Kto palił trawkę, był równy gość.Tamte czasy wraz ze skrętami zostaływchłonięte przez kulturę masową, zastąpiły je croissanty i Sara Lee.Właśnie dlatego nigdynie będzie w Ameryce rewolucji myślała Nina bo w ostatecznym rozrachunku wszystkojest dla wszystkich.Co, z demokratycznego punktu widzenia, jest dobre.Z wyjątkiemsytuacji, kiedy dobre nie jest.Có\, nie ma dymu bez ognia, więc następnym przystankiem Niny była lodówka.Okazałosię, \e przeczucie jej nie myliło.Znalazła w lodówce trzy szklane słoje, takie, jakich u\ywasię do przechowywania przetworów.Pełne trawki po brzegi.182183Có\, skoro jest po\ar, musi być i pierwsza pomoc, więc Nina ruszyła do łazienki.Tam, wszafce na lekarstwa, odkryła wszelkie modne narkotyki, jakie tylko znajdują się na rynku.Były tam ambien, ?????, ?????, wellbutrin i zo- ] loft, i percocet, i prozac, i viagra, i valium, ivicodin, i ati-van.Mieli nawet clomicalm środek uspokajający dla psów. Faszerowanie się narkotykami to widocznie zabawa dla całej tej rodziny.Pełna podejrzeń, zajrzała jeszcze do szuflad w sypialni, do szafek nocnych i szaf.Nieznalazła jednak ju\ nic nielegalnego.Owszem, był wibrator i kilka zabawek z sex-sho-pu, alenic takiego, na co warto byłoby zwrócić baczniejszą uwagę.Du\o bardziej perwersyjnerzeczy widziała u Kaye-sów właścicieli tej szalonej, wyjącej do księ\yca, szczekającej napsy i goniącej za UFO Lucy, która jest mieszańcem bearded collie z Bóg wie czym.Wyszła więc z mieszkania.Zdą\yła jednak zabrać jednego jointa ze srebrnej szkatułki na kominku.Teraz otworzyłaszufladę w szafce nocnej, \eby jeszcze raz na niego spojrzeć.Przebiegła wzrokiem artykuł, szukając własnego nazwiska.Serce biło jej jak oszalałe zestrachu, \e oto została zdemaskowana w New Yorku".Z ulgą stwierdziła, \e jednak nie,mogła więc odetchnąć i dać upust swojemu oburzeniu.Na pismo, \e nie ma wa\niejszychtematów, ale jeszcze bardziej na siebie, \e jest złodziejką.Odnotowała w pamięci, \e musi zwrócić tego jointa następnym razem, gdy będzie odbieraćKinga.To ju\ zaszło za daleko.Oglądać to jedno, a kraść, no có\, to ju\ coś ] zupełnieinnego.Kiedy wyszła, Isaiah drzemał na tarasie na jednym z rozpadających się foteli.Nina usiadła przy jego nogach i delikatnie nim potrząsnęła. Isaiah.Otworzył oczy i kiedy zorientował się, gdzie jest i kto przy nim siedzi, zerwał sięgwałtownie i zapytał: No i co, znasz chocia\ jedną osobę, która robi cokolwiek z tych wszystkich rzeczy, októrych tu piszą? Kogoś, kto zagląda do szafek? Kto uprawia seks w cudzym mieszkaniu?Przymierza ich ciuchy? Chocia\ jedną taką osobę? Nie, nikogo, nie ja.To znaczy.a ty? Znasz? Ka\dy znany mi opiekun psów znazasadę.wejść, wyjść.Kto by robił takie rzeczy? Seks na podłodze! Ja mam wyrzuty sumienia, kiedy muszę się odlać! No, ja te\ serce jej przyspieszyło.Zaczęła się pocić. To wszystko brednie! To pomówienie! Zniesławienie! No właśnie, a czym te dwa ró\niąsię między sobą? Zniesławienie i pomówienie? Ja nie mam pojęcia, a ty? Ja wiem tylko, \e gadali z dwoma psimi opiekunami / centrum, i ich doświadczenia, jakzakładają, mają mówić za wszystkich z tej bran\y w całym Nowym Jorku.Dlatego wyszłytakie bzdety.To pisemko stać na wszystko, byle /dobyć czytelników. No, ale nawet jak na nich to jest wyjątkowo niskich lotów.Krew mnie zalewa, kiedy sięmnie obra\a, poni\a lylko dlatego, \e mam odwagę robić coś, czego nikt inny nie chce. Tu chodzi o coś więcej.Nie ma artykułów o pomocach domowych albo opiekunkach dodzieci, które kradną184185czy śpią w pracy, albo oglądają telewizję, czy te\ dzwonią sobie na koszt pracodawców.Toby nie było politycznie poprawne.A nas uwa\ają za przestępców. Ja jestem byłym przestępcą powiedział Isaiah i oboje się z tego roześmiali. Wieszco? dodał po chwili, wstając i spoglądając na park. Zało\ę związek zawodowy.Tak, takwłaśnie zrobię.Zbiorę wszystkich psich opiekunów Nowego Jorku.nie, Ameryki. Ameryki Północnej, świata!.związek, który broniłby naszych wynagrodzeń i naszych praw.Nina patrzyła na niego onieśmielona.Wiedziała, \e jest do tego zdolny, i wstydziła się zasiebie.Gdy wyszedł jakieś piętnaście minut pózniej, wróciła do swojej kompozycji.Nie od razumogła dotrzeć w głąb i w dół.Tak właśnie sama dla siebie nazywa proces tworzenia.Docieranie w głąb i w dół, odwracanie się od tego, co właśnie powinna robić, co powinnapowiedzieć, od tego, jak Daniel na nią wtedy patrzył, od spódniczki, którą chciałaby kupić,szafy, którą musi posprzątać, skradzio-nych rzeczy, które musi zwrócić.W głąb i w dół.Dokrólestwa kamieni, szkła, drutu, barw, surowców, uczuć i pragnień.Daleko, daleko odmiejsca, w którym się znajduje, iZadzwonił telefon.Z wie\y popłynęły dzwięki Send in I the Clowns. Słucham. To ja odezwała się Claire. Mogę wpaść? Muszę j ci coś powiedzieć. Ja te\.Dzwoniłam do ciebie setki razy.Chciałam. Ja pierwsza! A czemu? Dlaczego ty masz mówić pierwsza?- Bo to ja dzwonię do ciebie. No i co? To ja jestem adresatem rozmowy i grzeczność nakazuje mnie wysłuchać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]