[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Biedaczka… Kompletnie ci odbiło.Mam na imię Madeira.Madeira James.– Nazywasz się Rachael Mack.Wiem o tobie wszystko.Wiem, co zrobiłaś.To koniec.Potrzebujesz pomocy i jestem pewna, że władze amerykańskie chętnie ci jej udzielą.Zostałaś warunkowo zwolniona i uciekłaś.Sąd wydał nakaz aresztowania.A teraz przestań się poruszać i mówić.– Taylor, pomyśl o ciepłym strumieniu słonecznego blasku…– Nie, zamilcz, ani słowa więcej! Jeśli się odezwiesz, to nie odpowiadam za siebie.Zahipnotyzowałaś mnie! Wystarczy, że pokażę tę kasetę sędziemu, a będę zwolniona z wszelkiej odpowiedzialności.Tym razem dobrałaś się do mózgu niewłaściwej kobiety, Rachael.– Powiedziałam, że mam na imię Maddee! – wysyczała z wykrzywioną twarzą, rzucając się do Taylor.Tego było już za wiele.Taylor błyskawicznym ruchem wyszarpnęła pistolet zza paska i wymierzyła go w Rachael.– Przestań – wycedziła zimno, a gdy Rachael nadal sunęła wzdłuż ściany, dodała: –Ostatni raz cię ostrzegam.Jeszcze krok i cię zastrzelę.Rachael przystanęła, kalkulując.– Och, Taylor.Jak zwykle anioł zemsty.Robi to, co umie najlepiej.Nie możesz się wyplątać z sytuacji dzięki inteligencji, więc uciekasz się do brutalnej siły.Do morderstwa! Ale mnie nie przestraszysz.Zajrzałam do twojego wnętrza.Wiem, jak się tym rozkoszujesz.Pozwolę ci trochę dłużej się tym cieszyć.– Żal mi ciebie, Rachael, bo postradałaś rozum.Miałaś szansę na normalne życie, jesteś żoną i matką, ale odrzuciłaś to wszystko, i to tylko dlatego, żeby zdobyć mężczyznę, któremu na tobie nie zależy? Który nigdy nie będzie cię chciał?Rachael uśmiechnęła się złowieszczo.Znów zaczęła się skradać pod ścianą, cały czas poruszając się w lewo.Taylor nie przestawała celować w jej tułów, obracając się wraz z nią.– Gdzie ukryłaś Evan? Powiedz, gdzie ona jest, a cię nie zastrzelę.– Nie przestraszysz mnie, Taylor.– Rachael obnażyła zęby jak dzikie zwierzę.– I tak nie zamierzasz do mnie strzelać.Nie zniesiesz kolejnego brzemienia na sumieniu.Dotarłaś do granicy.Nie pomyliłam się co do ciebie.Podobało ci się zabicie Naśladowcy, ale jeśli zabijesz jeszcze raz, twoja dusza rozpadnie się na zbyt wiele kawałków.– Mylisz się, suko! Nie muszę do ciebie strzelać, żebyś była skończona.Doskonale wiesz, jak to działa.Moim pomocnikiem będzie wymiar sprawiedliwości, a ukaranie ciebie będzie czymś sprawiedliwym, natomiast ty…Ciekawe, co czułaś, kiedy wykonali karę śmierci na twoim Robercie? Kiedy wbili mu igłę do żyły i wpompowali truciznę? Kiedy jego serce stanęło? Czy byłaś szczęśliwa? Twój sekret umarł wraz z nim, a przynajmniej tak ci się wydawało.Rachael znieruchomiała.Stała w progu, a Taylor naprzeciw niej, odgrodzona meblami.– Nic o mnie nie wiesz – wysyczała Rachael, skandując poszczególne słowa.– Nie masz pojęcia, jakie wiodłam życie.Nie miałam wyboru.– Ależ miałaś.Już nie pamiętasz, co mi powiedziałaś, ty odrażające ścierwo? „Masz wolną wolę.Masz wybór”.Święcie w to wierzę.Nigdy nikogo nie zabiłam, nie będąc absolutnie przekonana, że jeśli tego nie zrobię, niewinni ludzie stracą życie.Ale ty zabijałaś dla własnej korzyści.Sprawy nie potoczyły się po twojej myśli, więc zabiłaś rodzinę.Oszukałaś swojego chłopaka, wmówiłaś mu, że byłaś bita, molestowana.Że ojciec zmuszał cię do seksu, a matka wiedziała o tym i nie protestowała.Jak długo musiałaś przekonywać Roberta, żeby ich zabił dla ciebie?Ton Rachael się zmienił, stał się łagodny i przymilny:– Przeżyłaś głęboki wstrząs, Taylor.Cierpienie najbliższych przyjaciół wpłynęło na twoją psychikę.Wszyscy wiedzą, jak ciężko to przeżyłaś.Wielu ludziom opowiadałaś o tym, co widziałaś, słyszałaś i robiłaś.Bardzo się o ciebie martwimy i staramy się ci pomóc.Proszę cię, Taylor, musisz odłożyć broń.Tą metodą nie załatwisz niczego.– O czym ty, kurwa, mówisz? Nie chodzi o mnie, tylko o ciebie.O to, co ty zrobiłaś!– Taylor, posłuchaj Maddee – powiedział ktoś niskim głosem.– Ona tylko stara ci się pomóc.Memphis wsunął się do salonu.Taylor nie odważyła się spuścić wzroku z Rachael.Memphis powoli ruszył do niejz prawą ręką wyciągniętą przed sobą, jakby planował odebrać jej pistolet.Taylor cofnęła siękilka kroków.– Memphis, nawet o tym nie myśl.Zastygł w miejscu.– Taylor, wszystko w porządku, po prostu odłóż broń, a nikomu nie stanie się krzywda.Na ułamek sekundy odwróciła do niego wzrok.Nie uśmiechał się.– Przyjechałem najszybciej, jak mogłem, Maddee.Tak się cieszę, że do mniezadzwoniłaś.Wygląda na to, że przyjechałem w ostatniej chwili.Taylor wbiła wzrok w Rachael.– To ty go wezwałaś.To dlatego wyruszył z Londynu w taką pogodę.Co mupowiedziałaś, Rachael? Jakie kłamstwo wcisnęłaś mu tym razem?– Kto to jest Rachael, do cholery? Taylor, zachowujesz się nienormalnie.Proszę, żebyś oddała mi broń.– Przykro mi, Memphis, ale nie mogę.Nie jestem pewna, czy z nią nie współdziałasz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl