[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byli to głównie żołnierze oraz kilkoroużytecznych cywilów, jak kowal Aegir i kilka gospodyń domowych,które zajmowały się gotowaniem.I choć sześć-dziesięcioro to marnaliczba jak na siłę odwetową, mieli nadzieję.Mieli kadzielnice.Mieli dusze.Karou szacowała, że kilkuset zabitych żołnierzy czekało na swojąkolej w srebrnych kadzielnicach i jej zadaniem było wprowadzenie ichz powrotem do walki.- Jesteśmy w tym razem - powtórzył Thiago.Spojrzała na niegoostro i czekała, aż odezwie się dobrze znana fala mdłości, ale tak się niestało.Może była po prostu zbyt zmęczona.A może.Los wykłada twoje życie jak sukienkę na łóżku, a tymożesz albo ją włożyć, albo chodzić nago.Po drugiej stronie pokoju znalazł jej skrzynkę z narzędziami.To byłaładna rzecz, obita skórą w kolorze szafranu, wyglądała jakkosmetyczka.Ale nią nie była. Wysypał zawartość na stół.Były tam rzeczy codziennego użytku:szpilki, małe ostrze, młotek, cążki i oczywiście, przede wszystkimimadła.Nic nadzwyczajnego, zwykłe, proste zaciski, jakich używałBrimstone.Niewiarygodne, jaki ból można było wywołać tak prostymnarzędziem, jeśli się wiedziało jak.Karou zamówiła je u kowala wMarrakeszu.Nie zadawał pytań, ale odgadł ich przeznaczenie i mrugałdo niej ze zrozumieniem, przez co czuła się brudna.Jak gdyby jej się topodobało.- Ja złożę ofiarę - oświadczył Wilk, a Karou poczuła, że pustemiejsce po nieobecnej z tajemniczego powodu odrazie zajmuje ulga.- Naprawdę?- Oczywiście.Zrobiłbym to już wcześniej, gdybyś kiedykolwiekpozwoliła mi wejść.Myślisz, że przyjemnie mi ze świadomością, żejesteś tu zamknięta w samotności i cierpisz?Tak, pomyślała, ale w tej samej chwili doświadczyła skurczuzwątpienia z powodu swoich podejrzeń i wszystkich tych nocyspędzonych za zaryglowanymi drzwiami.Thiago zapewni jej magiiból, ona nie będzie musiała.Jak mogłaby odmówić? On już zdejmowałnienagannie białą koszulę.- Chodz.- Uśmiechnął się, a ona zobaczyła, że jest zmęczony taksamo jak ona.- Zróbmy to i miejmy to z głowy.Poddała się.Popchnęła drzwi nogą i podeszła do niego.Ofiara z bóluW bólu jest intymność.Wie o tym każdy, kto kiedykolwiek dodawałotuchy cierpiącemu; bezradna czułość, objęcia, szepty i powolnekołysanie się, gdy dwoje staje się jednym w obliczu wroga - bólu.Karou nie pocieszała Thiaga.Kiedy ból zaatakował jego ciało, niedotykała go częściej, niż musiała.Ale była z nim sama w świetle świec,a on siedział półnagi i zatopiony w myślach, jego przystojna twarz byłapoważna i skupiona, i choć czuła to, czego się spodziewała - ponurąradość z możliwości odpłacenia się choć w niewielkiej części za ból,jaki on jej sprawił - to nie było jej jedyne uczucie. Czuła też wdzięczność.Nowe ciało pojawiło się na podłodze zanimi, świeżo wyczarowane z zębów i bólu, tym razem nienależącegodo niej.- Dzięki - powiedziała niechętnie.- Cała przyjemność po mojej stronie - odparł Thiago.- Mam nadzieję, że jednak nie.To by było chore.Zaśmiał sięzmęczonym śmiechem.- Przyjemność nie polega na bólu, tylko na oszczędzeniu go tobie.- Jakie to szlachetne.- Karou usuwała imadła i czuła jego ciężkieramię w swoich rękach, mięśnie tak gęste, że najpierw miała problem znałożeniem zacisków, a teraz ze zdjęciem ich.Wzdrygnęła się, kiedyzobaczyła odkształcony triceps i świeży siniak.Mrugnął, a onaodruchowo przeprosiła.- Przykro mi - wyrwało się jej, ale zaraz zapragnęła to cofnąć.Onodciął ci głowę, upomniała się.- Nie, tak naprawdę nie.Doigrałeś się.- Chyba tak - zgodził się i potarł ramię.A potem, z cieniemuśmiechu na ustach, dodał: - Teraz jesteśmy równi.Karou parsknęła śmiechem, prawie, ale nie całkiem, pozbawionymwesołości.- Chciałbyś.- Chciałbym, Karou.Karou.Zmiech natychmiast zamarł; Thiago nadużywał jej imienia.Prawiejakby się czegoś domagał.Zaczęła się odsuwać z dłońmi pełnymiimadeł, ale powstrzymał ją jego głos:- Pomyślałem, że jeśli będę mógł ponieść za ciebie ofiarę z bólu,odpokutuję.za to, co ci zrobiłem.Karou gapiła się na niego.Wilk, odpokutować? Spojrzał w dół.- Wiem.Za to nie da się odpokutować.Mogłabym coś wymyślić, przemknęło Karou przez głowę.- Jestem.zaskoczona, że uważasz, że powinieneś za cokolwiekodpokutować.- Cóż - zaczął miękko - nie za wszystko.Nie dałaś mi wyboru,Karou, i wiesz o tym.Ale mogłem to rozwiązać inaczej i jestem tegoświadom.Wskrzeszenie.to było nie do pomyślenia.- Spojrzał na niąbłagalnie.- Nie byłem sobą, Karou.Kochałem cię.A kiedy zobaczyłem cię z.nim, w takiej sytuacji.Wyprowadziłaś mnie zrównowagi.Karou zarumieniła się i znów poczuła się obnażona.Przynajmniej,pomyślała, usiłując wziąć się w garść, jej nowe ludzkie ciało niezostało nigdy wystawione na jego spojrzenie, tak jak poprzednie.Alemimo to, kiedy na nią patrzył, mogła dać głowę, że pamięta wszystkieszczegóły tamtej nocy w gaju mrocznych drzew.Odniosła imadła do skrzyneczki.- Chciałbym ci coś powiedzieć, ale wcześniej nie byłem pewien, czyjesteś gotowa, żeby to usłyszeć.- Zciszony głos zaalarmował ją.Thiago brzmiał, jakby chciał jej coś.wyznać.- Powinnam teraz dokończyć.- Chciała coś wyjaśnić, ale jejprzerwał.- Chodzi o Brimstone'a.Wspomnienie o Brimstonie zadziałało na nią tak, jak zawsze: jakręce zaciśnięte na gardle, dławiący, duszący atak żalu.- Różniliśmy się od siebie - przyznał Thiago.- To nie tajemnica.Alekiedy dowiedziałem się, że cię ocalił, że twoja dusza nie zostałastracona.Może myślisz, że wpadłem w szał, że mnie zdradził, ale nicnie byłoby równie dalekie od prawdy.A teraz.Wierz mi lub nie, alecodziennie budzę się przepełniony poczuciem wdzięczności za jegozmiłowanie.- Zamilkł.- Za każdym razem, kiedy na ciebie patrzę,błogosławię go.Proszę, proszę, któż został fanem litości! - pomyślałaKarou.- No tak.Miałeś fart, że napatoczyła się rezerwowa wskrzesicielka.- Nie będę kłamał.Kiedy zobaczyłem cię w ruinach, prawieupadłem na kolana.Ale fart to za małe słowo, Karou.To było zba-wienie.Modliłem się do Nitid o nadzieję i kiedy otworzyłem oczy iujrzałem ciebie - ciebie - jak najpiękniejsze złudzenie, pomyślałem, żeodpowiedziała na moje modły i przysłała do mnie jedyną osobę, którąBrimstone kiedykolwiek uczył.Karou nie powiedziałaby, żeBrimstone ją uczył.To brzmiało, jakby planował przekazać jej swojedziedzictwo, a wiedziała, że prędzej sam dzwigałby swoje brzemię pokres czasu, niż je przekazał.Brimstone, Brimstone [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl