[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Policja, pewnie także koledzy ze szkoły.Więc nie utrudniaj. Nagi wciąż Kuba wyglądał na zdruzgotanego bardziej niż kiedykolwiek.- Przepraszam - powiedział cicho.- Nie przepraszaj.To, co napisałeś, jest piękne.Tylko.sam rozumiesz.- Ale jak mnie namierzyli? Przecież zabezpieczyłem się, to niemożliwe.- Analiza porównawcza tekstów, Kuba.Trzeba było lepiej uważać na moich lekcjach.Ubierali się w milczeniu.- Mam wyjść pierwszy, tak? - spytał.- Tak.A zresztą.cholera z tym.Na tym osiedlu jeszcze nikt nas nie zna, mamnadzieję.Wyjdziemy razem.Ostatni raz.Nie zareagował na te słowa.Na ulicy nikt nie zwracał na nich uwagi.Z osiedla wstronę centrum skrócili sobie drogę przez rozległe nieużytki, czekające na zabudowanie.Niebyło tu nikogo, więc szli powoli, trzymając się za ręce i całując co kilka kroków.Dokoła nichcałe łany żółtych nawłoci już przekwitały.- Wakacje się kończą, Kuba - powiedziała Barska.Kawiarniane ogródki w Rynku były pełne.Ludzie korzystali z ostatnich ciepłych dnisierpnia, jakby chcieli nadrobić pierwszą, deszczową połowę lata.Gabrielę Piontek znalazław Bambusie przy pałacu Potockich.Przed policjantką stała opróżniona do połowy szklankapiwa.- Przepraszam za spóznienie - powiedziała Barska.Dyskretnie oddała klucz.- Nie martw się, wkalkulowałam to.- Piontek się uśmiechnęła.- Pożegnania sięprzedłużają.- Wcale nie wiem, czy to było już pożegnanie.- Justa!- Nie krzycz na mnie.Sama wszystko wiem.Postanawiam jedno, a robię drugie.- Masz minę dziewczynki, która właśnie stłukła cenny wazonik.- Bo nie wiem, Gabi, czy nie nadużyłam twojego zaufania.- Podpaliłaś lokal?- Nie śmiej się ze mnie, Gabi.- No to co takiego? Nie powiedziałaś mu, że się rozstajecie?- Powiedziałam, że na jakiś czas.Do wyborów.- No i bardzo dobrze.Tak się właśnie powinno mówić.Do wyborów on sobie skołujejakąś laskę w swoim wieku.Już wie, jak to się robi.- Ale wcześniej zrobiłam coś. - Wyduś wreszcie.- Pozwoliłam mu to zrobić, wiesz.do środka.Policjantka popatrzyła na nią zezdumieniem.- No, ale chyba masz.spiralę albo coś?- Właśnie, że nie.- I masz właśnie.dni.? Barska pokiwała głową.- No, ty to naprawdę masz chyba zle w głowie.- On tak tego chciał.- Nie pierdol mi, Justa, co on chciał - zdenerwowała się Piontek.- A gdyby chciał wtrakcie ciupciania odrzynać ci powolutku głowę, to co? Niektórzy chłopcy tak strasznie o tymmarzą.- Nie dobijaj mnie.Może nie zaskoczę.- Ale może zaskoczysz.- Pomyślałam, że niech to będzie znak.- Co ty opowiadasz? Jaki znak? Chyba twojej głupoty.Miałaś odzyskać kontrolę nadsytuacją.A ty co robisz? Co to ma być, sąd boży? Nie domyślasz się, co Bóg może o tymsądzić?- A ty, Gabi, wiesz, co sądzi Bóg?- Na szczęście ja nie muszę się nad tym zastanawiać.Uuuuh - wydmuchnęła głośnopowietrze z płuc.- Chyba z tego wszystkiego walnę sobie jeszcze jedno piwo.A ty?- Chętnie.Dziewczyna wyglądająca na dorabiającą w czasie wakacji licealistkę przyniosła nowekufle, ale Piontek wciąż nie mogła się uspokoić.- Spałaś z Waldkiem ostatniej nocy?Barska nie odpowiedziała, ale zrobiła minę, z której wynikała odpowiedz.- I co, w razie czego da mu się wmówić? Barska wzruszyła ramionami.- Nie jestem tylko pewna, czy miałabym na to ochotę.Piontek spojrzała na niąszyderczo.- Ach, nie miałabyś ochoty! Pewnie brzydzisz się kłamstwem, prawda? To pięknacecha.Tylko co byś powiedziała światu? Oto jest dziecko Kuby Mazurka, ucznia klasytrzeciej Be, w której przypadkiem jestem wychowawczynią? A co kiedyś powiedziałabyśtemu dziecku? Wiesz, skarbie, twój tatuś był moim ulubionym uczniem, moim pupilkiem? Itak bardzo chciał, żebym go nauczyła, jak się robi dzieci, że nie mogłam się oprzeć?- Gabi, nie musisz mnie dręczyć.Wystarczająco dręczę sama siebie. - Wiesz co? Masz szczęście, że twój wierny Jacuś właśnie nadciąga z odsieczą, bochyba bym własnoręcznie skróciła twoje cierpienia.Aadny już z daleka machał zwiniętym w rulon papierem, który trzymał w ręce.Dostawił krzesło do ich stolika i usiadł na nim okrakiem, w pozie triumfatora.- Jest dobrze, dziewczyny - powiedział.- Partia zmienia taktykę.Zaczynają stawiać naciebie, Justyna.Dali kasę na plakaty.Rozwinął przed sobą rulon.Plakat przedstawiał parę trzymających się za ręcenastolatków.Nad nimi unosiła się tajemniczo uśmiechnięta twarz Barskiej.Pod spodembiegły na ukos stylizowane litery: Justyna Barska - nadzieja młodych.- No i co? - spytał Aadny z dumą.- Rewelacja - mruknęła Piontek. Część trzeciaNic już nie jest takie samo (pisze Kuba Mazurek)Po wakacjach wszystko w budzie jest inne.Czarna nie pojawiła się już w  Kuzni.Będzie zdawała brytyjską maturę.Potem pewnie wystartuje na Oxford albo do jakiejś innejtamtejszej  kuzni , dającej przepustkę do całego świata.Do Krakowa chyba już nigdy niewróci, co najwyżej wpadnie od czasu do czasu na Boże Narodzenie.Jasne, że gdyby nie ta afera między nami, też by wyjechała.Trochę się wkurzyłem, żechoć opowiadała mi różne nieważne pierdoły, o swoich starszych i tak dalej, nawet słowemsię nie zająknęła, że od nowego roku szkolnego zabiera zabawki i znika w londyńskiej mgle.A przecież musiała dawno wiedzieć, takiej sprawy nie załatwia się z dnia na dzień.Widaćwszystkie samice są podobne.Tu wciskają ci kit, a tu po cichu robią swoje.Nietrudno się chyba domyślić, że mówię także o Justynie.Nie, żebym miał do niej żal.Choć fakt, że czasami miałem ochotę ją zabić.Albo skończyć za jednym zamachem z nią i zsobą.Wyprowadzić ją na jakiś dach, że to niby bardziej romantycznie, kochać się z nią ostatniraz, a potem wziąć za rękę, skoczyć i pociągnąć za sobą.Oczywiście, oboje bylibyśmy nadzy.I już wtedy wszyscy dowiedzieliby się bez żadnych wątpliwości, co nas łączyło.Problem byłtylko z wyborem dachu.U mnie w bloku nie było bezpiecznie, bo zawsze można by sięnadziać na kolesi, którzy akurat byliby za bardzo napaleni na babę.Dzięki za taki romantyzm.Blok Aadnego nadawał się jeszcze mniej.Z kolei apartamentowiec Justyny był za niski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl